Po przeprowadzonym
dodatkowym badaniu, Tsunade nie miała już cienia wątpliwości. Zdjęła rękawiczki
i opuściła salę, w której leżał młodszy Uchiha. Po drugiej stronie drzwi,
niecierpliwie czekała jego rodzina, niezbyt wiedząca co się dzieje. Gdy
blondynka stanęła przed nimi, jak najszybciej postanowiła przekazać im to,
czego się dowiedziała. Zanim otwarła usta, usłyszała pytanie Mikoto:
- Co z moim
synem ? Dlaczego się nie budzi ? – zapadła chwila milczenia. Dopiero po kilku
sekundach, słowa przeszyły nieprzyjemną ciszę.
- Państwa syn
zapadł w śpiączkę, dlatego nadal jest nieprzytomny – rzekła.
- Co? – tylko
tyle padło z ust kobiety, która natychmiast zemdlała.
- Mikot ! /
Mamo ! – krzyknęli oboje, łapiąc osuwającą się Panią Uchihę.
- Spokojnie.
Nic jej nie będzie. Za kilka minut powinna się obudzić. Połóżcie ją tutaj –
odparła blondynka, sprawdzając puls.
- No a co z
Sasuke ? Kiedy się obudzi ? – zapytał Fugaku.
- Ciężko mi
stwierdzić. Takie przypadki są bardzo rzadkie i zdarzają się, gdy pacjent się
broni..
- Broni ? Przed
czym ?
- Na przykład
przed rozczarowaniem, zawiedzeniem. Być może Sasuke podświadomie boi się, że
gdy otworzy oczy, nadal będzie sparaliżowany a jego obawy sprzed operacji,
potwierdzą się. Pamiętacie jakie
nastawienie miał przed zabiegiem ? Mogło one spowodować właśnie te następstwo.
- Ale Sasuke
się obudzi ? – zapytał Itachi
- To zależy,
czy on sam będzie tego chciał. Pozostanie na obserwacji. Na tę chwilę, mogę
zrobić tylko tyle. Jeśli coś się zmieni, powiadomię Was. Teraz przepraszam, ale
muszę zajrzeć do pozostałych pacjentów.
- Pani Tsunade
! – zawołał Fugaku – Czy operacja się udała ?
- Tak –
odparła kobieta, zostawiając rodzinę Uchiha samych.
DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJ
Od operacji
minęło sześćdziesiąt dni. Sasuke nadal nie wybudził się ze śpiączki. Rodzina codziennie przychodziła do szpitala,
mając nadzieję, że któregoś dnia ich syn wkońcu otworzy oczy, jednak taki nie
nadszedł. Ciemnooki wciąż „spał” w szpitalnym łóżku i za żadne skarby nie chcąc
wrócić do prawdziwego świata. Mikoto, która nie spuszczała syna z oka, całymi
dniami a także nocami przesiadywała przy jego łóżku. Jakiekolwiek próby
zaprowadzenia jej do domu, kończyły się fiaskiem. Kobieta była uparta i
stanowcza.
- Wyjdę stąd,
ale tylko z Sasuke – tak powtarzała każdego dnia, gdy któryś z dwóch mężczyzn
próbował zaciągnąć ją do domu. Pewnego dnia doszło nawet do kłótni małżonków.
Od tamtego czasu, nikt nie próbował więcej poruszać tego tematu.
Sasuke
codziennie był badany przez Tsunade, która obiecała , że zrobi wszystko aby
chłopak się obudził, mimo że dobrze wiedziała, iż wyzdrowienie chłopaka
zależało tylko od niego samego.
- Może pójdzie
Pani coś zjeść ? – Mikoto usłyszała łagodny ton głosu. Pojawiał się kilka razy
dziennie
o tej samej porze. Lubiła go słuchać.
- Dziękuję,
zostanę – odparła.
- Wiedziałam,
że tak będzie, dlatego też obiad postanowił przyjść do Pani – Mikoto ujrzała
przed sobą styropianowy pojemnik ze szpitalnej stołówki – Tym razem to jedzenie
z zewnątrz – usłyszała – Proszę jeść. Wrócę później. Do zobaczenia i smacznego.
- Dziękuję –
odparła a gdy drzwi się zamknęły , Mikoto otwarła wieko , spod którego wydobył
się przyjemny zapach pysznego i gorącego dania.
W tym samym czasie – pokój lekarski :
- Szkoda mi
tej kobiety – zaczęła Hinata
- Mi również.
Niestety nic nie możemy na to poradzić. Wyniki jej syna nie są najlepsze, ale
jak na razie postanowiliśmy nic nie mówić.
- Kiedy się
dowie ?
- Tsunade
zrobi to osobiście. Ja nie byłabym w stanie powiedzieć, że być może jej syn
niebawem umrze.
- Współczuje
jej.
- „Jesteśmy najlepsi! To będzie projekt roku!
Zobaczysz !”, „ Ej ! Oddaj mi to ! Naruto, nie przeginaj!”, „Zostawmy to na
jutro”, „Główną nagrodę dla młodych projektantów wygrywa Sasuke Uchiha oraz
Naruto Uzumaki!” , „ Będziemy mistrzami!”, „ Ścigajmy się!”, „ Kolejne dzieło
ukończone! Przejedziemy się przed kolacją. Ty prowadzisz”,” O, nie. Tym razem
Ty” , „Wrócimy za dwie godziny”, „Jest świetny! Wygramy ten konkurs!”, „Wracajmy
do domu”, „Sasuke! Uważaj!”
- Synku? Co
się dzieje ? Pani doktor !! Lekarza !! – Mikoto wybiegła na korytarz w panice
wołając medyka. Tsunade z dwoma innymi osobami w mig znaleźli się przy łóżku
młodszego Uchihy. Kobieta od razu zaczęła wydawać komendy.
- Pani doktor….
Czy wszystko w porządku ? – szlochała
- W tej chwili
nie mogę jeszcze nic powiedzieć. Proszę wyjść na korytarz. Muszę go zbadać.
Kobieta
spełniła polecenie blondynki i ze strachem opuściła salę syna. Natychmiast
zadzwoniła do męża , wyjaśniając całą sytuację, która miała miejsce. Fugaku
zjawił się w trzydzieści minut.
- Wiadomo już
coś ? – zapytał, obejmując żonę
- Nie. Pani
Tsunade wciąż go bada.
- Wszystko
będzie dobrze. Zobaczysz. – próbował ją pocieszyć, aby poczuła się lepiej.
Blondynka
zjawiła się na korytarzu po następnych trzydziestu minutach. Państwo Uchiha
natychmiast zerwali się na nogi. Chcieli usłyszeć, co tak naprawdę się
wydarzyło.
- Sasuke miał
atak – rzekła Tsunade
- Jak to ? Czy
to zawał?
- Nie, nic z
tych rzeczy.
- W takim
razie ?
- Był to
swojego rodzaju wstrząs, który Sasuke sam wywołał.
- Ale jak ?
- Najwyraźniej
jest coś, o czym Sasuke nie chce pamiętać i to wywołało atak. Być może w czasie
śpiączki, jego mózg podsyła mu obrazy z ostatniego okresu.
- Myśli Pani,
że mogą one dotyczyć wypadku ?
- Tak sądzę,
ale nie jestem do końca pewna. Mózg to skomplikowany narząd, wciąż badany przez
lekarzy.
- Czy mojemu
synowi coś grozi ? – zapytała Mikoto
- Jak na razie
był to pierwszy atak, więc nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. Jednakże
istnieje możliwość, iż mogą one się powtórzyć.
- Sasuke …
- Na razie
proszę się nie martwić. Jego stan jest dobry i stabilny. Wszystkie bodźce
reagują prawidłowo.
- Chciałabym,
aby się obudził…
- Proszę mi
wierzyć, że robię wszystko co mogę, jednak są rzeczy, których dokonać może
tylko pacjent.
- Dziękujemy
bardzo – rzekł Fugaku.
- Przydzielę
synowi jednego z lekarzy, który będzie go obserwował. W razie kolejnego ataku ,
od razu zostanie udzielona pomoc – Po tych słowach Tsunade odeszła. Sama
zastanawiała się nad stanem Sasuke. Jego wyniki były bardzo dobre a mimo to,
chłopak nadal nie wybudza się ze śpiączki
i dodatkowo jeszcze ten atak. Musi to rozgryźć. Postanowiła się przejść w jedno miejsce. Może tam odnajdzie odpowiedzi na swoje pytania.
i dodatkowo jeszcze ten atak. Musi to rozgryźć. Postanowiła się przejść w jedno miejsce. Może tam odnajdzie odpowiedzi na swoje pytania.
- Sakura ! –
zawołała zielonooką do siebie
- Słucham ?
- Zajmiesz się
Sasuke na czas mojej nieobecności. Historię znasz, więc dasz sobie radę. Przed
godziną chłopak miał atak, więc …
- Atak?
- Dokładnie,
ale nadal jest w śpiączce, dlatego trzeba go obserwować. Gdy będzie się działo
coś niepokojącego , daj mu to – blondynka podała dziewczynie małą fiolkę – ale tylko
wtedy, gdy będzie to konieczne. Ja muszę udać się w jedno miejsce.
- Jak długo
Pani nie będzie ?
- Wrócę za
kilka godzin. Hinata może Ci pomóc w razie czego.
- Dobrze.
- Gdyby się
coś działo, będę pod telefonem. Zostawiam Ci również Shizune. – Po tych słowach
kobieta zostawiła Sakurę samą i opuściła szpital. Haruno zabrała kartę Sasuke, przejrzała
ją i udała się do jego sali. Już z daleka widziała zatroskaną twarz kobiety w
objęciach mężczyzny – jej męża.
- Dzień dobry –
przywitała się, gdy podeszła bliżej –Pani Tsunade przydzieliła mnie do opieki
nad Państwa synem – dodała, siadając obok nich.
- Nie jesteś
za młoda ? – zapytał Fugaku
- Kochanie,
ona jest w tym samym wieku, co Sasuke.
- Proszę się
nie martwić. Gdy Pani Tsunade wróci, przejmie pałeczkę. Teraz przepraszam, ale
muszę iść do pacjenta – rzekła, kłaniając się nisko.
-
Dziękujemy- powiedzieli równo. Sakura uśmiechnęła
się i weszła do sali. Gdy znalazła się po drugiej stronie drzwi , zobaczyła go.
Gdy tak spał, wyglądał inaczej niż wtedy, kiedy był przytomny. Nie słychać było
żadnych kpin, arogancji, szyderstw czy fochów. Panowała przyjemna cisza.
Usiadła na
krześle przy oknie, obserwując go przez chwilę. Później wzrok skierowała na
szybę. Siedziała w takiej pozycji godzinę, dopóki nie otwarły się drzwi a do
środka weszła matka pacjenta.
- Czy mogę
przy nim zostać ? – zapytała
- Oczywiście.
Proszę bardzo – odparła Haruno, która widziała powodu, dla którego kobieta
miałaby siedzieć na zewnątrz.
- Dziękuję –
odpowiedziała, wchodząc głębiej. Przez kwadrans panowała cisza.
- Sasuke
zawsze ciągnęło do motoryzacji – zaczęła nagle, zwracając uwagę Sakury – Mąż chciał,
aby został prawnikiem tak jak on i starszy syn, ale Sasuke był uparty i szedł w
zaparte. Postanowił udowodnić ojcu, że sam do wszystkiego dojdzie. Razem z
Naruto już w szkole planowali otworzyć własny warsztat, w którym tworzyli by
niesamowite pojazdy. Praktycznie w każdej wolnej chwili, szkicowali plany
jakiegoś pojazdu, tworzyli prototypy, zaczęli brać udział w konkursach dla
młodych projektantów. Ich pomysły zachwycały sędziów a oni nakręcali się
jeszcze bardziej. Sasuke i Naruto byli nierozłączni. Wszędzie chodzili ze sobą
razem, nawiązali potężną nić porozumienia między sobą. Nadawali na tych samych
falach , zupełnie jak bracia. Każdego dnia widziałam jego cudowny uśmiech i
błyszczące oczy. Gdy skończył 18 lat, rozpoczął studia na mechatronice. Nic nie
pasjonowało go tak, jak samochody. Wybór uczelni wywołał furię w moim mężu.
Sądził, że to tylko kaprys Sasuke
i wkrótce mu przejdzie. Jednak było inaczej. Pamiętam, że nie rozmawiali ze
sobą przez dwa tygodnie. Fugaku nie
potrafił zaakceptować wyboru syna, do czasu, aż nie ujrzał na własne
oczy, jak bardzo zdolny jest Sasuke. To było w urodziny męża. Nikt nie wiedział,
jaki prezent szykuje mu syn. On tylko powtarzał, że chce pokazać mu pewne miejsce. Przyznam,
że Fugaku nie był zbytnio zainteresowany. Na szczęście zgodził się pójść z
synem. Sasuke pokazał ojcu mini fabrykę, mieszczącą się nieopodal naszego domu
w starej, nieużywanej szopie, która dawno miała zostać zburzona, ale jakimś
cudem do tego nie doszło. Gdy oboje weszli do środka, Fugaku zobaczył
najlepszego przyjaciela syna, oraz kilku innych, którzy pracowali niczym mrówki
nad kolejnym projektem. Wokół roztaczała
się aura radości, szczęścia oraz niesamowitej pasji w tym, co robią. Na półkach
stały już trofea z konkursów,
o których mój mąż nawet nie wiedział, gdyż nie podzielał zainteresowań syna. Nadal
uważał je za stratę czasu. Tamtego dnia, Sasuke podarował ojcu kluczyki do
wozu, którego jak się później okazało, składał od kilku lat. Był to ściśle
tajny projekt, realizowany specjalnie na tę okazję. Mimo
to, Fugaku nadal obstawiał przy swoim, jednak postanowił sprawdzić syna. Oboje
poszli na układ. Jeśli Sasuke utrzyma to wszystko przez kolejny rok, wtedy
pozwoli mu realizować się dalej, ale jeśli mu się nie uda, wtedy Sasuke od razu
miał zakończyć to, co obecnie robił i rozpocząć studia prawnicze. Mój syn
przyjął wyzwanie. Wiedział, że mu się uda. Był tego pewien. Koniec końców, po
roku, Fugaku musiał dotrzymać słowa, jednak w ciągu tych 365 dni wiele się
zmieniło. Ojciec zaczął doceniać syna, nawet postanowił mu pomóc, rozwinąć
skrzydła, zaczynając od propozycji przeniesienia fabryki do większego i
lepszego pomieszczenia z nowszą technologią i specjalistami od motoryzacji.
Sasuke się nie zgodził. Chciał pracować w swojej pracowni, nie potrzebował nowych
miejsc. Fugaku nie nalegał. Wspierał
syna finansowo, ale był jeden warunek. Mąż mógł to robić tylko wtedy, gdy
Sasuke sam poprosi o pomoc. Mój syn nigdy nie chciał wyciągać pieniędzy od
ojca, dlatego robił to sporadycznie, za każdym razem zaznaczając, że odda co do
grosza. Cieszyłam się, gdy Sasuke osiągał coraz więcej. Każdy następny konkurs
budził w nim wielkie emocje. Potrafił zamknąć się w pokoju albo pracowni, aby
stworzyć coś nowego, niepowtarzalnego. Czasami był tak zakręcony, że zapominał
o świecie. Zdarzało się nawet, że nawet przy obiedzie skrobał coś na
serwetkach. Właśnie wtedy, gdy jego kolejny projekt miał wystartować w
zawodach, zdarzył się ten wypadek. On i Naruto byli wtedy razem w pracowni.
Postanowili wybrać się na przejażdżkę. Przyjechali pokazać nowe auto, obiecując
wrócić na kolację. Nie wrócili. W połowie drogi do domu mieli wypadek. Kierowca
nie ustąpił im pierwszeństwa, dachowali a Sasuke został pozbawiony władzy w
nogach. Itachi przez wiele miesięcy szukał Tsunade aż w końcu ją znalazł. W tym
samym czasie Sasuke zerwał przyjaźń z Naruto, nienawidzi go do teraz a to
przecież nie jego wina. Niestety mój syn tego nie rozumie. Przepraszam, że tak
się rozgadałam – rzekła Mikoto, gdy zorientowała się , że przez czterdzieści
pięć minut cały czas mówiła.
- Nic się nie
stało. Czasami warto jest się komuś zwierzyć – odparła, podchodząc do kobiety.
- Jesteś
bardzo miła. Szkoda, że Sasuke tak się zmienił.
- Proszę się
nie martwić. Kiedy się obudzi i przejdzie rehabilitację, znów będzie taki sam
jak kiedyś. Potrzebuje tylko czasu.
- Wiem, ale
serce mi się kraje na jego widok.
- Wszystko
będzie dobrze. Proszę mi zaufać.
Kobiety
rozmawiały ze sobą jeszcze dwie godziny. Sasuke nie miał w tym czasie żadnego
ataku, co uspokoiło Mikoto. Wbrew pozorom była to dobra wiadomość. Monitory
również nie wykazały żadnych zmian w organizmie. Sakura dokładnie obserwowała
chłopaka, nawet podczas rozmowy
z jego matką.
- Jak myślisz,
kiedy się obudzi ? – nagłe pytanie Mikoto, wyrwało ją z krótkiego zamyślenia.
- Chciałabym
wiedzieć. Jedno jest pewne. Pani syn na pewno z tego wyjdzie. Trzeba mieć
nadzieję.
- Miło, że tak
mówisz – lekki uśmiech zawitał na twarzy kobiety.
- Czuję to –
odparła – Wyjdę na chwilę. Zaraz do Pani wrócę – dodała, wstając z krzesła.
- Dobrze.
Sakura
opuściła na moment salę Sasuke. Musiała skorzystać z toalety. Była również
głodna, dlatego postanowiła szybko coś przekąsić. Mogła poprosić Hinatę albo
Shizunę o pomoc ale wiedziała, że obie są w tej chwili bardzo zajęte. Nie
chciała im przeszkadzać. Pobiegła szybko do pokoju lekarskiego, zjadła kanapkę
aby później w biegu załatwić potrzebę fizjologiczną. Gdy już skończyła, mogła spokojnie wrócić do
pracy. Wchodząc do sali, zauważyła śpiącą Panią Uchiha, opierającą głowę
o brzeg łóżka, syna. Uśmiechnęła się pod nosem, ściągnęła koc leżący z brzegu i
okryła kobietę. Usiadła na drugim krześle, czuwając.
Tsunade
wychodząc ze szpitala zastanawiała się, czy dobrze robi, zostawiając Sakurze przypadek
Sasuke. To nie tak, że w nią nie wierzy, wręcz przeciwnie. Była dumna z niej i
Hinaty, jednak obawiała się, że to za duży obowiązek dla młodej lekarki, która
niedawno skończyła praktyki.
- Będzie
dobrze – powiedziała do siebie, wchodząc do ogromnego , brązowego budynku.
Można by było rzec, że blondynka skierowała się do biblioteki, jednak tak nie
było. Miejscem, w którym w tej chwili przebywała , to Dom Opieki dla starszych
ludzi a także ośrodek dla niepełnosprawnych osób, których los zmienił wypadek.
- Tsunade ? –
usłyszała za plecami – Nie sądziłem, że Cię tu spotkam.
- Ani ja
Ciebie. Co Ty tu robisz ?
- Wróciłem do
Japonii pięć lat temu.
- Rozumiem –
odparła, nadal zaskoczona widokiem starego znajomego.
- Co Cię tu
sprowadza ? Bo z pewnością nie zamierzasz tu pracować.
- Przyszłam do
kogoś. Wiem, że jeszcze tu jest.
- Może Ci
pomóc ?
- Dziękuję,
znam drogę – odparła
- Do zobaczenia następnym razem.
- Tak – padła krótka
odpowiedź, po której Tsunade oddaliła się.
Szła długim,
beżowym korytarzem, mijając szeregi drzwi do pomieszczeń zajmowanych przez
osoby starsze. Niektóre z nich siedziały na korytarzu, inne przebywały w swoich
pokojach a jeszcze inne oglądały telewizję we wspólnej salce. Współczuła tym
ludziom. Siedemdziesiąt procent to osoby starsze, które są tu umieszczone i
zapomniane przez swoje rodziny, nie chcąc użyć słowa „porzucone”. Miała
nadzieję, że statystyk się myli a wszyscy mieszkańcy widują się z bliskimi.
Chciała też, aby osoba której szuka, nadal tu przebywała. Ona była jej źródłem
wiedzy i pomocy
w momentach, gdy nie wiedziała co robić. Taka chwila właśnie nadeszła.
Wolniejszym
krokiem zbliżała się do właściwego miejsca. Otwarła szerzej drzwi i zobaczyła
ją. Siedziała na łóżku z otwartą książką i okularami na nosie. Srebrne włosy
upięte w gruby warkocz, spoczywały na lewym ramieniu. Otulona granatową chustą
przewracała kolejne kartki zapisanego tekstu. Tsunade uśmiechnęła się pod
nosem. Przeważnie zawsze, gdy tu przychodziła w przeszłości, znajdywała ją w
takiej samej pozie.
- Witaj Moegi –
przywitała się, wchodząc głębiej.
- Tsunade ? –
bystre oczy wpatrywały się w blondynkę.
- To ja. Jak
się miewasz ?
- Dziękuję,
dobrze. Co Cię tu sprowadza ? Nie byłaś u mnie od czasu, gdy …
- Potrzebuję
Twojej pomocy.
- Nie chcesz
rozmawiać o przeszłości? Rozumiem.
- Wybacz, ale
to nie …
- W czym mogę
Ci pomóc ? – Moegi postanowiła zmienić temat.
- Mam pacjenta
w śpiączce. Miał uszkodzony kręgosłup po wypadku samochodowym. Młody chłopak z
wielkimi pasjami. Od dwóch miesięcy jest nieprzytomny, mimo iż jego wyniki są
bez zarzutu, jednak dzisiaj miał silny atak. Niestety nie znam przyczyny, mam
tylko domysły, jednak pewna nie jestem.
- Pamiętam
taki przypadek. Miałam go bardzo dawno temu.
- Czy można mu
w jakiś sposób pomóc ?
- Niestety ale
tylko pacjent może sobie z tym poradzić. Chociaż …
- Jest coś
jeszcze ?
- Próbuje
sobie przypomnieć. To było dawno temu.
- Rozumiem.
Nie spiesz się.
- Chciałabym,
ale jeśli te ataki będą się powtarzać coraz częściej, Twój pacjent może w
najgorszej wersji umrzeć.
- Są aż tak
poważne ?
- Niestety.
Daj mi chwilę na pomyślenie , jak pomogłam mojemu pacjentowi.
- Dziękuję.
- Jeszcze sobie
nie przypomniałam.
- To już z
góry, za wszystko.
W tej chwili
zapanowała cisza, aby Moegi mogła skupić wszystkie myśli i przypomnieć sobie
pacjenta z przeszłości oraz sposób w jaki mu pomogła.
Nastał
wieczór. Tsunade wróciła godzinę temu, od razu idąc do Sakury, by sprawdzić jak
sobie radzi. Gdy weszła do środka, zastała dziewczynę zamyśloną, siedzącą przy
oknie. Zrobiła kilka kroków do przodu, lecz Haruno nawet nie zauważyła jej
obecności. Gdy położyła dłoń na ramieniu, zielonooka podskoczyła.
- Pani Tsunade
..
- Nie chciałam
Cię wystraszyć. Jak sobie radzisz ?
- Bardzo
dobrze. Wszystko w normie. Nie było żadnego ataku ani innych objawów –
zrelacjonowała.
- Cieszę się.
Nie chciałabym, abyś była z tym sama, gdyby on nastąpił.
- Na szczęście
nic takiego nie miało miejsca.
- Idź
odpocząć. Ja tu zostanę.
- Jest w
porządku.
- Idź i
prześpij się trochę.
- Dobrze.
Dziękuję.
Zielonooka
opuściła salę, kierując się do pokoju lekarskiego, by zrobić sobie małą
drzemkę. W środku zastała Hinatę :
- Kawy ?
- Przyda się.
Dzięki.
- Ciężki dzień
?
- Niezupełnie.
Jak u Ciebie ?
- Względny
spokój - odparła Hyuga , siadając na kanapie – Jak Sasuke ?
- Wciąż się
nie obudził
- Biedna jego
rodzina
- Tak.
Najbardziej cierpi matka.
- Naruto też
nie potrafi się pozbierać.
- Hę ? –
spojrzała na przyjaciółkę
- Spotkałam go
na korytarzu i …
- Dobra, nie
tłumacz się ..
- Sakura !
- Nic nie
powiedziałam – wystawiła język
- Jesteś
niemożliwa – Sakura pokazała tylko znak wyrzucanego klucza, po czym wzięła
głęboki łyk gorącej kawy a następnie położyła się na kanapie.
- Odpocznij
- Nie
zostajesz ?
- Mam jeszcze
pacjenta, do którego miałam iść.
- Yhy..
- Sak .. –
Hinata nie dokończyła, widząc jak przyjaciółka zasnęła. Poprawiła koc, którym
była przykryta opuszczając w ciszy pokój lekarski, pozwalając odpocząć
dziewczynie.
Gdy się
obudziła, był środek nocy. Rozejrzała się dookoła. Nic prócz ciemności nie była
w stanie zobaczyć. Spojrzała na jedną z półek. Migały na niej zielone punkciki.
To zegar. Właśnie wybiła 3:00. Zielonooka przeciągnęła się dwa razy. Musiała
długo spać. Od razu przypomniała sobie , że powinna zmienić Tsunade, która od
dobrych kilku godzin siedzi przy Sasuke. Czym prędzej wyskoczyła spod koca ,
przemyła twarz i opuściła pokój lekarski. Szła białym, oświetlonym korytarzem,
na którym nikogo prócz niej samej nie było. Nic w tym dziwnego. Wszyscy
pacjenci dawno śpią a nie włóczą się po holu tak jak ona. Westchnęła. Wkrótce
znalazła drzwi do sali, gdzie była Tsunade. Nacisnęła na klamkę, powoli pchając
drzwi do przodu. Zastała kobietę z głową na parapecie. Po cichu podeszła do
niej.
- Pani
Tsunade- szepnęła, lekko szturchając za ramię.
- S.. Sakura –
odpowiedziała zachrypniętym głosem
- Proszę iść
odpocząć. Ja tu zostanę.
- To już nie
jest konieczne. Możesz wrócić do domu.
- Na pewno ?
- Tak.
- W takim
razie, do widzenia –zielonooka pożegnała się z kobietą i po kwadransie opuściła
szpital. Tsunade spojrzała jeszcze raz na Uchihę i również wyszła, lecz
pozostała w miejscu pracy.
Za namową
męża, Mikoto po raz pierwszy od dwóch miesięcy pojawiła się w domu. Lecz nie
zabawi tu długo. Postanowiła, że tylko się odświeży i wróci do szpitala.
Wyjdzie z domu gdy wzejdzie słońce.
Świt nastał
bardzo szybko, ale Pani Uchiha nie wyszła z posiadłości. Była zbyt zmęczona,
dlatego Fugaku zabronił komukolwiek wchodzić do ich sypialni. Chciał aby jego
żona w końcu odpoczęła. Itachi miał trzymać pieczę nad wszystkim.
- Gdy mama się
obudzi, nie pozwól jej, aby od razu jechała do szpitala.
- Dobrze
ojcze, ale wiesz jaka jest, gdy się uprze.
- Mimo to,
postaraj się zatrzymać ją w domu, przez jakiś czas.
- Dobrze.
- Wychodzę do
pracy. Później zajrzę do Sasuke. Do zobaczenia.
- Na razie.
Itachi
pożegnał się z ojcem i wszedł do domu. Wiedząc, że rodzicielka będzie jeszcze
długo spała, postanowił wykorzystać ten czas na swą zaległą pracę prawniczą, na
wszelki wypadek rozkładając się w salonie.
- Wracajmy do domu
- Tak
- Uważaj !!!
Głośny huk,
brzdęk tłukącego się szkła i ta czarna dziura, pochłaniająca wszystko ….
******************
Voila !!!! SKOŃCZYŁAM przepisywać 15-ty
rozdział. Nawet nie wiecie jak ciężko piszę się jedną ręką na klawiaturze, gdy
druga jest uszkodzona …. No ale mniejsza o to. Kolejny rozdzialik już jest,
więc cieszcie się, bo następny ( bardzo mi przykro ale nie mogę nadwyrężać
ręki, w dodatku mam 3 egzaminy przed świętami i kończę przeprowadzkę – YAY *_*
) dopiero po nowym roku, także nie krzyczcie i nie bijcie … Na koniec życzę Wam kochani WESOŁYCH ŚWIĄT I
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO 2015 ROKU !!!! Do zobaczenia w styczniu a w razie tęsknoty,
wiecie gdzie mnie szukać :P Buźka :**
No więc tak : jestem bardzo zadowolona z rozdziału :*
OdpowiedzUsuńPękam ze szczęścia normalnie :)
Czytając go miałam na twarzy skupienie.... nie no żartuję, szczerzyłam się jak głupia do monitora!!
W pewnej chwili pomyślałam, że Sasuke... i to była najśmieszniejsza myśl - umrze! Wyobraź sobie romans, w którym jeden z bohaterów umiera po zamienieniu kilku zdań z wybranką. I to w dodatku niemiłych zdań!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Myślałam, że padnę śmiechem na pomysł mojego mózgu :D
Ogólnie fajnie i czekam aż ten pan ZIMNE SERCE się w końcu obudzi ^.^
Coś przeczuwam, że to może być już teraz biorąc pod uwagę fakt, co mu się ostatnie "objawiło" ! Ha ha JA
!!!!!!!!
No cóż, widzę, że nie próżnujesz w romansie Naruto i Hinaty... *.* Rozwiń to! Muahahahahaha
Och ta wspaniała pani Mikoto. Taka teściowa to skarb :)
Boże dobrze, że wreszcie mam wolne bo mój mózg już szwankuje >.<
Dobra ja kończę
Tobie również życzę Wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia - przyda Ci się - szczęście - byś w depresji nie pisała notek - i weny - byś te notki w ogóle pisała :*
I oby rok 2015 był lepszy niż 2014 ale gorszy niż 2016 !!!!!!!!
To życiowe motto ;)
Bużki :*
Wiem Wiem..
OdpowiedzUsuńPoślizg mam niezły. Ale lepiej późno niż wcale, nie ? ( Boże co ja gadam ?! )
Co do notki...Hm....Chcesz wiedzieć co myślę ? Może chcesz może nie, ale powiem ci ...TO JEST NIESAMOWITE !!!
Nie mogę się doczekać momentu aż Pan Zimowy Bałwan się obudzi...O tak.
Chcę znów czytać ich rozbrajające kłótnie! :D
A Mikoto...Mieć taką teściową ....Marzenie...Tylko czy Ona jest taka dla Sakury teraz bo jest lekarzem i obcą osobą a jaka będzie kiedy się okaże że Sakura to przyszła Pani Uchiha. ?
Mam nadzieję że niedługo się dowiem :P
kiedy dodaz kolejny rozdział ?
OdpowiedzUsuńJak tylko go skończę
Usuń