niedziela, 21 września 2014

ROZDZIAŁ 14

 Specjalnie dla Blackrose, które tyle przeze mnie przeszła. Gomene !!!!



- Tu Itachi. Chciałem tylko przekazać, że Sasuke w końcu się zgodził. Przyjedziemy do Pani w ciągu godziny.
- Wyśmienicie. Przygotuję wszystko do czasu Waszego przybycia- odparła blondynka, odkładając słuchawkę. Tryumfalny uśmiech zawitał na jej twarzy. Od razu opuściła gabinet, kierując się w stronę sali, w której wszystko będzie miało swój początek.
Gdy Itachi skończył rozmawiać z Tsunade, zwrócił się do brata :
-Podjąłeś słuszną decyzję. Zobaczysz, że nie będziesz żałował.
- Lepiej się módl, aby naprawdę tak było – syknął młodszy Uchiha . Długowłosy uśmiechnął się lekko.
- Bądź gotów za pół godziny – dodał, opuszczając pokój brata. Sasuke nie odpowiedział. Gdy zatrzasnęły się drzwi , spojrzał najpierw w ich kierunku a później na nogi, zastanawiając się, czy faktycznie nie będzie tego żałował i czy Tsunade jest na tyle dobra, aby przywrócić mu sprawność.
Trzydzieści minut później obaj bracia byli już na dole , gdzie towarzyszyli im rodzice oraz …. Naruto.
- Po co przylazłeś ? – zapytał niezadowolony ciemnooki.
- Głupie pytanie – odparł
- Zawiadomiłem go. Jest Twoim przyjacielem, więc uznałem , że powinien wiedzieć – wtrącił Itachi.
- To nie było konieczne – stwierdził Sasuke , spoglądając na blondyna kątem oka.
- Nie marudź –odparł Naruto – Jedźmy do szpitala. Pamiętaj, że Tsunade nie cierpi jak ktoś się spóźnia. Wtedy jest naprawdę straszna – rzekł Uzumaki, nachylając się do przyjaciela, który już raz poznał gniew kobiety. Po ciele przeszły mu ciarki.
Po następnych trzydziestu minutach , cała piątka była na miejscu. Tsunade czekała przy wejściu do budynku a wraz z nią dwoje sanitariuszy.
- Proszę zająć się naszym pacjentem. Zaraz do Was przyjdę – rozporządziła, podchodząc do Państwa Uchiha – Trzeba jeszcze zająć się kwestią papierkową.
- Oczywiście – odparł Fugaku.
Gdy Tsunade mijała Sasuke, uśmiechnęła się do niego tryumfalnie, jednocześnie kładąc dłoń na jego ramieniu.
- Cieszę się, że wreszcie podjąłeś męską decyzję, chłoptasiu – rzekła, mijając go. Na czole Sasuke od razu zagościła żyłka, która co chwilę pulsowała. Chciał coś powiedzieć ale kobieta zniknęła mu z oczu. Stwierdził, że odwdzięczy się ripostą przy następnym razie.
Sprawy formalne zostały załatwione w 15 minut, później Tsunade poprosiła Państwa Uchiha aby przeszli do poczekalni. Cały zabieg miał trwać osiem godzin. Chciała nawet zaproponować powrót do domu, ale wiedziała, że nie przystaną na tę propozycję.
- Do zobaczenia za jakiś czas. Proszę się nie martwić. Wszystko będzie dobrze – dodała, nim zniknęła im z oczu. Mikoto spojrzała na Fugaku, który od razu ją objął. Teraz musieli już tylko czekać. Nie byli w stanie niczego zrobić. Po kwadransie dołączyli do nich: Itachi oraz Naruto.
Gdy wszystko zostało przygotowane, Tsunade wydała rozkaz rozpoczęcia zabiegu. Sasuke leżał na specjalnym stole, odwrócony twarzą w dół, gdyż operacja będzie przeprowadzana na kręgosłupie. Mimo tej pozycji, ciemnooki wodził wzrokiem po pomieszczeniu, nie widząc nic ciekawego, dopóki nie ujrzał małej strzykawki i różowych włosów.
- Czas Cię uśpić – powiedziała Haruno z zadowoleniem.
- Nie ma mowy – warknął ciemnooki, próbując w jakiś sposób uniemożliwić młodej lekarce wkłucia igły.
- Taki regulamin – odparła zielonooka, przygotowując się do podania znieczulenia ogólnego oraz usypiającego.
- Ani się waż. Nie dam Ci sobie tego wstrzyknąć – fuknął.
- Posłuchaj koleś – teraz to ona warknęła – Masz trzy wyjścia. Po pierwsze : pozwolisz mi pracować i wykonać moje zadanie i będzie po sprawie; Po drugie : możesz przez osiem godzin czuć każdy  najmniejszy ból  jaki będzie towarzyszył przy tego rodzaju zabiegu, albo po trzecie : zastrzyk wbije Ci sama Tsunade ale wtedy nie ręczę za to, co poczujesz cz w momencie gdy Twoje ciało spotka się z igłą wbitą jej ręką. Zatem wybieraj – odpowiedziała, powoli odkładając narzędzie.
- Dobra, dobra. Niech Ci będzie – syknął.
- Grzeczny chłopiec a teraz ściągamy portki do połowy masztu.
- Że co ?! W życiu !! – krzyknął, zdając sobie sprawę z tego, co Haruno chce zrobić.
- Wybieraj. Albo ja albo ona – zanim Sasuke się zdecydował, poczuł mocne wkłucie. Aż przeklął na wszystkich możliwych, żyjących znajomych.
- Teraz będzie grzeczny – odparła Tsunade – Możemy zabrać się do pracy – dodała, biorąc do ręki skalpel.
Operacja zaczęła się zgodnie z planem. Sasuke pod wpływem środka usypiającego i znieczulającego, przechodził właśnie najważniejszy zabieg w swoim życiu. To on miał zadecydować o jego przyszłości. W tej chwili wszystko zależy od Tsunade. Nie może być żadnej pomyłki w tym co robi, gdyż najmniejszy błąd może zakończyć się trwałym kalectwem młodego Uchiha a tego by nie chciała. Już raz pozwoliła by ….. Nie, teraz nie może o tym myśleć. Szybko pokręciła głową, chcąc odgonić demony przeszłości, przez których zawiesiła wykonywanie zawodu, zamieniając go na wykładanie teorii w różnych krajach. To był jedyny sposób, aby o wszystkim zapomnieć. Jednak przeszłość i tak zdążyła ją dogonić i przywrócić wszystkie wspomnienia.
- Pani Tsunade, wszystko w porządku ? – Haruno ujrzała jak dłoń kobiety zawisła nad ciałem Uchihy na dwie minuty. Blondynce na moment stanął przed oczami pewien fragment życia, o którym nie chciała już więcej pamiętać, jednak sytuacja w jakiej się teraz znajdowała, spowodowała iż malutkie kawałki przeszłości, mignęły niczym błyski światła. Dopiero na dźwięk zielonookiej, blondynka ocknęła się z letargu. Spojrzała na dziewczynę i przytaknęła :
- Tak, tak. Kontynuujmy – odparła, wbijając skalpel w plecy ciemnookiego. Rozpoczęła się ośmiogodzinna operacja na kręgosłupie młodszego Uchihy.  

Rodzina Sasuke w raz  z Naruto, siedziała w szpitalnym bufecie. Czas dla tych ludzi stanowczo zwolnił, gdy tylko rozpoczęła się operacja. Wskazówki zegara poruszały się tempem żółwia, co jeszcze bardziej wydłużało oczekiwanie.
- Proszę się nie martwić, wszystko będzie dobrze. Sasuke jest w dobrych rękach – zaczął Naruto, przerywając ciszę, która panowała przy ich stoliku – Obiecuję, że pomogę mu w rehabilitacji – dodał.
- Dziękuję. Jesteś wspaniałym przyjacielem dla naszego syna – odparła Mikoto, spoglądając krótkim spojrzeniem.
- Sasuke jest dla mnie jak brat – odparł – Zrobiłbym dla niego wszystko…
- Przyniosłem coś do jedzenia – usłyszeli starszego Uchihę, trzymającego tacę w rękach – Skoro postanowiliśmy tu czekać, musimy też coś zjeść – dodał.
- Nie jestem głodna – odparła Mikoto
- Mamo, tak nie pomożesz Sasuke – rzekł długowłosy. Martwił się o rodzicielkę. Zauważył, że kobieta albo nie jada wcale albo robi to bardzo nieregularnie.
- Kochanie, posłuchaj Itachi’ego. Wszyscy się  martwimy, ale głodzeniem nic nie wskóramy ani niczego nie przyspieszymy – rzekł Fugaku, podając żonie miskę z gorącą zupą. Kobieta niechętnie przyjęła posiłek. Nie miała ochoty jeść. Chciała jak najszybciej ujrzeć syna. Nie dopuszczała do siebie myśli, że coś pójdzie nie tak. Po za tym, Tsunade obiecała jej, że wszystko będzie dobrze. Nie mogła się doczekać, aż miną godziny oczekiwania a operacja w końcu się skończy. Tak bardzo chciała, aby młodszy syn znów był w pełni sprawny i stał się taki jak kiedyś. Radosny, szczęśliwy, podążający za marzeniami. Bardzo brakowało jej tego widoku. Do dzisiaj pamięta ostatni uśmiech syna, gdy przyjechali pod dom, pochwalić się najnowszym modelem samochodu, który pięć minut później pojechali przetestować. Sasuke był taki radosny. Gdyby wtedy wiedziała, że ich wyprawa skończy się wypadkiem, nie pozwoliła by im jechać.. Niestety czasu nie można cofnąć, trzeba myśleć o przyszłości i o tym, co będzie dalej.

- Młoteczek – poprosiła blondynka, wyciągając dłoń po potrzebny przyrząd. Minęło już sześć godzin od rozpoczęcia operacji. Tsunade nie przerwanie próbuje  „naprawić” kręgosłup młodszego Uchiha. Dwie godziny temu nastąpiły komplikacje, których kobieta nie przewidziała. W takich przypadkach pojawiają się u ok. 1,5 %  pacjentów. Niestety pech chciał, że właśnie Sasuke należał do ich grona. Na całe szczęście udało się wszystko ogarnąć a stan chłopaka wrócił do normy. Najwięcej czasu należało poświęcić kanałowi kręgowemu a następnie przejść do mniej skomplikowanych rzeczy. Sakura oraz Hinata towarzyszyły blondynce na każdym kroku, wykonując jej polecenia a przy okazji nabywając wiedzy i doświadczenia w przypadkach takich jak ten. Kiedy młode lekarki pierwszy raz zobaczyły kobietę we Francji, zdążyły się dowiedzieć, że Tsunade nie przyjmuje nikogo na praktyki i wykłada jedynie suchą teorię, dlatego były zdziwione dniem, w którym zostały im one zaproponowane.
- Hinata, jakie są parametry ? – zapytała blondynka, wyrywając zielonooką z zamyślenia.
- Wszystko w normie – odparła biało oka.
- Dobrze. Jeszcze chwila i możemy kończyć – rzekła kobieta – Sakura, podaj mi gaziki – tym razem skierowała słowa do zielonookiej.  Polecenie zostało wykonane. Zielonooka zastanawiała się, co będzie, gdy ciemnooki zostanie wybudzony. Zapewne od razu zacznie zadawać setki pytań, dotyczących operacji.  Miała nadzieję, że Sasuke wróci do pełnego zdrowia a jego rodzina będzie mogła odetchnąć z ulgą. Co prawda nie zna chłopaka zbyt długo, jednak nikomu nie życzyła by takiego losu i to w dodatku w tak młodym wieku, gdy żyje się pełnią życia, spełniając najskrytsze marzenia. Wie coś na ten temat. Ona już dostała wszystko to, czego pragnęła. Ukończyła doskonałą uczelnię, odbyła praktyki w najlepszym, francuskim szpitalu a teraz jest stażystką samej Tsunade. Dodatkowo ma najlepszą przyjaciółkę pod słońcem.  Jedyne czego by jeszcze chciała, to aby jej ojciec przejrzał na oczy i zobaczył z jaką kobietą związał się po śmierci żony. Wtedy była by w stu procentach szczęśliwa i spokojna o przyszłość rodzeństwa.
- Sakura, podaj igłę – usłyszała głos Tsunade
- Proszę – odparła, tak szybko jak mogła.
- Koniec. Pójdę powiadomić rodzinę. Dobrze się spisałyście – rzekła blondynka, opuszczając salę operacyjną. Sakura oraz Hinata uśmiechnęły się, dziękując kobiecie za miłe słowa. Nie pozostało im nic innego jak posprzątać narzędzia i wraz z dwoma pielęgniarkami, zawieźć Sasuke do odpowiedniej sali, w której spędzi jakiś czas.

Państwo Uchiha wraz z Naruto nerwowo stąpali po podłodze szpitalnej kawiarenki. Zauważyli pół godziny temu iż czas operacji już się skończył , jednak Tsunade do tej pory nie zaszczyciła ich swoją obecnością. Mikoto nie potrafiła znaleźć sobie miejsca. Fugaku nie zwracał żonie uwagi i nie mówił aby była spokojna, gdyż sam zaczął się niepokoić. Naruto co chwilę wypytywał przechodzących lekarzy o stan przyjaciela, lecz za każdym razem dostawał tę samą odpowiedź „Proszę czekać”. Jednak ileż można ? Minęło prawie 9 godzin a oni nadal nic nie wiedzą. Gdy Uzumaki zapowiedział, że zaraz uda się na salę operacyjną, pojawiła się Tsunade.
- Nie musisz tego robić – usłyszał – Właśnie przewieźliśmy Sasuke na oddział, w którym pozostanie jakiś czas – dodała, patrząc na wszystkich zebranych.
- Co z moim synem ? – zapytała Mikoto. Gdyby teraz spojrzała w lustro, ujrzała by kobietę ani trochę nie podobną do siebie. Blada z zapadłymi oczami twarz, spierzchnięte usta i rozczochrane włosy.
- Proszę się nie martwić. Wszystko jest w porządku. Operacja przebiegła zgodnie z planem, jednak to następne dni powiedzą nam, czy stan Sasuke się zmienił. Byłabym dobrej myśli. Sytuacja nie była aż tak tragiczna jak na początku sądziłam. Nie mówię, że należała też do tych mniej skomplikowanych, jednak …
- Będzie chodził ? – Naruto wystrzelił jak z procy.
- Tak jak mówiłam. Musimy poczekać kilka dni aż opuchlizna zejdzie. Wtedy wszystkiego się dowiemy, po za tym, Twojego przyjaciela czeka długa rehabilitacja, ze względu na to, iż nie ćwiczył ciała spędzając czas na wózku. Jednak to dopiero później. Najpierw musi się obudzić – wyjaśniła.
- Czy mogę do niego iść ? – zapytała Mikoto, głosem szarej myszki.
- Nie widzę ku temu przeszkód. Sasuke jest na drugim piętrze. Sala numer 8. Przyjdę do Was za trzy godziny. Po takim czasie, środek usypiający powinien już przestać działać. Do zobaczenia – odparła kobieta, opuszczając kawiarenkę.
- Chodźmy do niego – rzekła Mikoto, ciągnąć męża za rękaw.
- Już, spokojnie – odparł Fugaku
- Przyjdziemy za chwilę – zakomunikował Itachi. Postanowił, że zajrzy do brata nieco później. Chciał aby rodzice byli pierwsi. Zwłaszcza matka, która ledwo potrafiła usiedzieć na miejscu.
- Myślisz, że wszystko będzie dobrze ? – zapytał Naruto, który dopiero teraz postanowił zadać pytanie. Wcześniej nie zamierzał nic mówić, aby nie załamywać bardziej Mikoto, która wystarczająco już była tym wszystkim zmęczona i zestresowana.
- Tsunade jest świetnym lekarzem. Myślę, że nie mamy powodu do zmartwień – odparł długowłosy, choć on też trzymał w sobie tą garstkę niepewności, co do stanu zdrowia młodszego brata.
- Skoro tak mówisz. Nie mogę się doczekać, kiedy Sasuke znów zacznie chodzić i wszystko będzie tak jak dawniej – odparł Naruto, patrząc w daleką przyszłość, umieszczając w niej kawałki przeszłości sprzed wypadku. Było by to spełnienie jego największego marzenia. Ujrzeć przyjaciela całkowicie zdrowego i szczęśliwego.
- Chodźmy do niego – odparł Itachi i wraz z blondynem udali się w kierunku schodów.

W tym samym czasie rodzice młodszego Uchihy siedzieli przy jego łóżku. Mikoto trzymała syna za rękę, spoglądając zatroskanymi oczami na twarz swego dziecka. Mimo iż był już dorosły, to na zawsze pozostanie jej małym chłopcem. W pomieszczeniu była również pielęgniarka, która wstrzykiwała coś do podawanej kroplówki. Gdy tylko wykonała swoje czynności, opuściła salę, zostawiając rodzinę samą z pacjentem. Pół godziny później dołączył Itachi i Naruto, zajmując dwa miejsca pod ścianą. Twarz Sasuke wyglądała jak ona. Zupełnie biała. Pozbawiona jakichkolwiek rumieńców. Podobno to naturalna kolej rzeczy po takim zabiegu. Jego ciało leżało spokojnie w białej pościeli, jednak ręka ułożona wzdłuż ciała a druga spoczywała w dłoni rodzicielki. W pokoju słychać było jedynie pikanie urządzenia informującego o tym, iż pacjent wciąż jest żywy. Wszyscy chcieliby aby Sasuke wybudził się ze snu, jednak wiadomo było, że może to potrwać kilka godzin.
Minęły trzy godziny od  operacji. Tsunade pojawiła się po dwóch następnych. Gdy weszła do sali usłyszała słowa Mikoto :
- Jak długo będzie jeszcze spał ? – zapytała. Blondynka podeszła do pacjenta, przepraszając tym samym Itachi’ego, który stał po drugiej stronie łóżka. Kobieta spojrzała na aparaturę. Według niej wszystko było w porządku a chłopak powinien się już dawno obudzić. Poprosiła wszystkich aby na chwilę wyszli. Gdy zostali sami, Tsunade wyciągnęła z kieszeni fartucha małą latareczkę. Otwarła jedną a później drugą powiekę, świecąc dna obie tęczówki. Sprawdziła jeszcze raz aby mieć pewność. Po skończonym badaniu, blondynka wyszła na korytarz.
- Co się dzieje ? – zapytał Fugaku
- Państwa syn wpadł w śpiączkę… To dlatego się nie budzi – odparła blondynka.
- Co ?? – tylko tyle wyszło z ust Mikoto, która moment później – zemdlała.

*******

No nareszcie mi się udało to skończyć. Nie wiem czy jest idealne a za końcówkę być może mnie zabijecie, zaraz po tym, że tak długo czekaliście. Nie będę znowu przepraszać, bo to nie ma sensu.
Z wielkim żalem muszę Wam powiedzieć, że to nie jest jednorazowa taka akcja i na kolejne rozdziały również trzeba będzie uzbroić się w cierpliwość, gdyż nie wiem kiedy 15-tka powstanie. Muszę mieć wenę i łatwość pisania. Na razie z trudem przyszło mi napisać 13-tkę i 14-tkę. Jak będzie dalej, to się zobaczy, tak więc Blaki, nie bij mnie i wybacz, że Twoje nerwy oczekiwaniem znów zostaną zszargane …. Aby już nie smęcić, życzę udanego czytania i tygodnia. Mój urlop dobiegł końca i czas wracać do pracy. Do zobaczenia następnym razem. Buziaki. :**********

3 komentarze:

  1. Hihi czyżby nasz mały Sasuke bał się igły.I jeszcze nie miał już co robić tylko zapadać w śpiączkę... Ale Sakura się nim zapewne dobrze zaopiekuję ^_^.
    Dobrej nocy. Czarna

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej! Czemu takie krótkie? Masz rękę do pisania, miło się czyta:-) a tak wgle to do jasnej..czemu, gdy Sasuke się zgodził na operacje..uśpiłaś go? Hę??
    Spoko, spoko..wena sama nie przyjdzie, heh:-D
    Zpraszam do mnie na destiny-sasusaku-life.blogspot.com i zachęcam do śledzenia:-) Życzę weny i ręki do pisania:-D Pozdrawiam serdecznie:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu, życzę Ci wszystkiego najlepszego, dużo weny i spokoju. Życzę Ci jak najmniej problemów i zmartwień. Pamiętaj życiowe motto: "Martwi się nie żywią, dlaczego więc żywi się martwią" :D
    Żebyś żyła jak najdłużej z ukochanym przy boku!
    Życzę Ci także wymarzonej pracy i sukcesów w karierze :D
    Obyś jak najczęściej miała dobry humor
    Ogólnie wszystkiego najlepszego :*
    PS Mam nadzieję, że życzenia się spodobały ;)
    PS2 STO LAT STO LAT NIECH ŻYJE ŻYJE NAM :D
    Zdrówka ;)

    OdpowiedzUsuń