niedziela, 23 lutego 2014

ROZDZIAŁ 11

Jak zwykle siedział sam w ciemnym pokoju, słuchając ulubionej muzyki, gdy do jego uszu doszedł dźwięk walenia w drzwi. Wiedział, że to Itachi nie dający mu spokoju. Od rana nalegał na wizytę u jakiejś kobiety, która rzekomo miała mu pomóc stanąć na nogi. Prychnął pod nosem na samą myśl o tym. Dobrze wiedział, że do końca życia zostanie kaleką. Nie był głupi ani głuchy. Któregoś dnia usłyszał rozmowę jednego z lekarzy, który rozmawiał z Fugaku. Dokładnie zapamiętał słowa mężczyzny :
Stan Pana syna jest nieodwracalny. Bądźmy szczerzy, ale Sasuke nie będzie nigdy chodził”
Od tamtej pory, miał w szerokim poważaniu każdego przedstawiciela instytucji medycznej. Nikt nie wiedział, że usłyszał tę rozmowę. Nadzieja jaką żył, umarła. Nie zamierzał zmieniać zdania, nawet dla starszego brata, który nieźle się napracował, aby znaleźć ów kobietę. W dodatku prawie się zabił. Chciał wierzyć, że zachowanie, które zaprezentował dzisiejszego ranka oraz w późniejszym czasie, da wszystkim do zrozumienia, że on nie chce pomocy. Jakie było jego zdziwienie, gdy usłyszał walenie w drzwi a później ich brutalne wyłamanie z zawiasów. Od razu zaniemówił. Tego się nie spodziewał.
Z szoku nie był w stanie niczego powiedzieć ani tym bardziej zrobić. Ruszał ustami, próbując wyrzucić z nich chociaż jedno słowo. Nie dał rady. 
W futrynach stała postawna blondynka o dużym biuście, blond włosach i orzechowy oczach. Dopasowana bluzka, eksponująca jej walory, robiły wrażenie, zaś wyraz twarzy świadczył o tym, iż kobieta nie znosiła żadnych sprzeciwów. W mgnieniu oka zmniejszyła dzielącą ich odległość, podchodząc bardzo blisko łóżka. Zmierzyła Sasuke swym gromowładnym wzrokiem. Przez chwilę trwała dość napięta atmosfera. Oboje wpatrywali się w siebie. Blondynka badawczo, zaś młodszy Uchiha z braku jakiegokolwiek wyboru. Nie potrafił oderwać od niej spojrzenia. Jedyne do czego był zdolny, to przełknąć głośno ślinę. Upływające sekundy stawały się istną katorgą. Z całego serca pragnął, aby wszystko się już skończyło. Chciał znów być sam w pokoju, słuchać głośno muzyki, śledząc sufit ciemnymi tęczówkami. Niestety nie było mu to dane. Już po chwili, usłyszał kobiecy głos.
- Porozmawiamy sobie, chłoptasiu – zagrzmiała surowym tonem – Proszę nas zostawić samych. Czas zbadać pacjenta – dodała w stronę „gapiów” znajdujących się również w pomieszczeniu.
- Będziemy na dole – odparł Itachi, zabierając rodziców a także dwie praktykantki ze sobą. Gdy wszyscy zniknęli, Tsunade obróciła się w stronę chłopaka. Zmierzyła go od góry do dołu. Brew na czole wciąż pulsowała, po tym co usłyszała.
- Więc masz mnie za babę z podziemia, tak ? – zapytała twierdząco – Cóż, chłoptasiu. Niestety ale ze względu na to, że Twój brat przeszukał prawie pół kuli ziemskiej, jesteś na mnie skazany, dopóki Twoje kończyny nie zaczną na nowo się poruszać, więc radzę zachowywać się jak na pacjenta przystało i robić wszystko to, co Ci każę. W przeciwnym wypadku …
- Grozisz mi ? – w końcu udało mu się odezwać.
- Raczej ostrzegam. Itachi nie po to latał po wszystkich krajach, szukając mnie, żebyś Ty, teraz zaczął strzelać fochy, jak jakiś mały gówniarz – odparła hardo – Czytałam Twoją kartę.
- Wiem, że nie mam szans – wtrącił jej w słowo – Więc zakończmy zabawę w doktora – dodał, odwracając od niej wzrok, czym tylko dodatkowo wkurzył kobietę.
- Posłuchaj, chłoptasiu ! – uniosła ton o dwie oktawy – Twój przypadek jest wręcz beznadziejny, jednak nie należy do nieuleczalnych – dodała – Jeśli dasz mi w końcu pracować, dowiesz się więcej.
- Nie nazywaj mnie tak – fuknął – Po za tym mówiłem Itachi’emu, że nie zamierzam współpracować z lekarzami. Nie ważne skąd są – dodał. Tsunade zacisnęła pięść na pościeli. Powoli traciła cierpliwość, jednak nie zamierzała tego okazywać. Skoro chce grać w taki sposób, niech tak będzie. Wstała z łóżka i opuściła pomieszczenie, zostawiając pacjenta samego. Triumfalny uśmiech zagościł na twarzy Sasuke. Wygrał. Udało mu się. Teraz nareszcie będzie miał spokój.
Zeszła na dół, gdzie zastała rodzinę ciemnookiego oraz dwie praktykantki. Wszyscy obdarzyli ją oczekującym spojrzeniem. Wyraz twarzy blondynki, emitowała wszelakimi emocjami. Trudno było odgadnąć ich rodzaj.
Usiadła na kanapie, marszcząc brwi. Oznaczało to, iż przemyśla całą sytuację od A do Z i szuka rozwiązania. W takich momentach nie należało przeszkadzać kobiecie, niestety domownicy tego nie wiedzieli.
- Co z nim ? – zapytał Fugaku, obdarzając blondynkę spojrzeniem. Ona nie odpowiedziała tak szybko, jak by się tego spodziewał mężczyzna. Tkwiła w milczeniu kilka dobrych minut aż w końcu przemówiła.
- Uparty i nie da sobie pomóc – odparła. Taka odpowiedź nie spodobała się Fugaku. Wstał z kanapy chcąc pójść do syna :
- Porozmawiam z nim – rzekł, robiąc parę kroków w przód.
- Proszę usiąść, Panie Uchiha. Niech Sasuke myśli, że wygrał, lecz tak naprawdę, to ja będę zwyciężczynią tej walki – powiedziała, będąc pewna siebie.
- Co masz na myśli ? – zapytał Itachi. Blondynka uśmiechnęła się pod nosem. Już ona wie jak sobie radzić z takimi pacjentami. Przerabiała to wielokrotnie ale taka sztuka nie trafiła jej się od bardzo dawna. Nagle pomyślała, że powrót do zawodu, nie był takim głupim pomysłem, jak uważała.
- Czy mogłabym się u Was zatrzymać, na jakiś czas ? – zapytała, zaskakując Państwa Uchiha. Fugaku spojrzał na Mikoto a ona na niego, po czym razem wyrazili zgodę. Nie widzieli ku temu przeszkód. Po za tym jeśli ma pomóc ich synowi, powinna być jak najbliżej niego.
- Itachi, powiedz Hotaru aby przygotowała pokój dla naszego gościa – rzekła pani domu. Starszy syn przytaknął i udał się do wyznaczonej służącej.
- Myślę, że Sakura i Hinata również powinny tu zostać. Odbywają praktykę lekarską a to idealna okazja, by się czegoś nauczyły – dodała – Oczywiście, jeśli nie będzie to żadnym kłopotem.
- Nie ma problemu – odparł Fugaku – Dostanie Pani wszystko co potrzebuje, tylko proszę pomóc naszemu synowi.
- Proszę się nie martwić. Faktem jest, iż stan Sasuke należy do tragicznych, ale ma szansę na powodzenie. Niestety leczenie będzie trwało. Najpierw trzeba zająć się jego psychiką a gdy już do niej dotrzemy, zaczniemy właściwą część. Badania oraz operacja, po której będzie czekała go rehabilitacja i jeśli nas usłucha, to istnieje szansa, że wróci do pełnej sprawności – odpowiedziała. Musiała przyznać, że zrobiła tym ludziom nadzieję, jednak jeśli jest chociaż najmniejsza, to powinni o niej wiedzieć, choćby po to, aby wspierać syna we wszystkim, co go czeka.

PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ

- Pójdę sprawdzić, czy chłopak już ochłonął – Tsunade wstała i udała się do pokoju młodszego Uchiha. Nie chciała aby pomyślał sobie, że tak łatwo odpuściła. Będąc na piętrze, słyszała dochodzącą muzykę jaką puszczał zapewne z laptopa. Westchnęła. Gdy zbliżyła się do miejsca, gdzie jeszcze nie dawno umiejscowione były drzwi, zauważyła ciemnookiego przebywającego na balkonie. Podeszła bliżej. Nawet jej nie zauważył. Postanowiła zagadać – Ładny masz stąd widok.
- Co tu robisz ? – zapytał zaskoczony, widząc ją nadal w domu – Myślałem, że sobie poszłaś. Chyba jasno się wyraziłem – dodał. Tsunade uśmiechnęła się pod nosem.
- Na pewno fajnie by było, wyjść do ogrodu, pospacerować, popływać w basenie …
- Nie interesuje mnie to – odparł oschle
- Doprawdy ? – zapytała, opierając się o barierkę balkonu. Sasuke nie odpowiedział na to pytanie. Zamiast tego, obrócił się, by wrócić do pokoju. Chciał wreszcie zostać sam ze sobą. Niestety, Tsunade również nie miała zamiaru ustąpić.
- Możesz sobie pójść ? –warknął w jej stronę.
- Nie, dopóki Cię nie zbadam – odparła, siadając na krześle.
- Już powiedziałem, że …
- Posłuchaj mnie chłoptasiu – warknęła, podchodząc do ciemnookiego – W tej chwili nie interesuje mnie to, czego Ty chcesz. Nie mam zamiaru bawić się z Tobą w kotka i myszkę, bo nie po to tu jestem, więc przestań zachowywać się jak rozkapryszone dziecko, którym nie jesteś, choć po Twoim zachowaniu można wnioskować całkiem coś innego – syknęła.
- Nie zmienię zdania – odparł po chwili. Mówiąc to, wskazał głową wyjście, sugerując tym samym blondynce, aby sobie poszła.
- W takim razie, zawrzyjmy układ – rzekła Tsunade, zwracając tym samym uwagę młodszego Uchiha. Blondynka od razu zauważyła, że go zainteresowała – Pozwolisz się zbadać. Jeśli wynik będzie pozytywny, zezwolisz mi na kontynuację.
- A jeśli negatywny ? – zapytał
- Przestanę Cię męczyć – odparła. Zapadła dłuższa cisza. Sasuke milczał i najprawdopodobniej analizował to, co przed chwilą usłyszał. Propozycja wydawała mu się bardzo kusząca, choć nie odpowiedział od razu. Miał dwa wyjścia. Jedno, to pozwolić kobiecie na zbadanie się i ostatecznie poznać faktyczną prawdę na temat swojego stanu a drugie, olać wszystko, pozostać do końca niepełnosprawnym, który uprzykrzał by wszystkim życie. Pasowała mu ta opcja, jednak Itachi nie dość, że zadał sobie za wiele trudu na znalezienie tej kobiety, to jeszcze ona wyglądała na taką, która nie zamierzała w ogóle ustępować. W tej chwili miał ochotę zamknąć oczy i otworzyć je dopiero wtedy, gdy uzna, że wszystko co się dzieje, jest tylko złym snem. Nikogo obok nie ma a kobieta, która nie posiada w słowniku słowa „odmowa”, po prostu nie istnieje.
- Więc jak ? – przerwała mu zadumę w jaką popadł. Prośba o widmie lekarskim, została najwyraźniej odrzucona, przez tego na górze. Westchnął. Ktoś najwyraźniej lubi się nad nim pastwić.
- Zgoda. Jedno badanie a jeśli okaże się, że nic z tego, zostawiasz mnie w spokoju – odparł Sasuke, podając kobiecie dłoń, jako symbol przypieczętowania umowy.
- Dobrze. W takim razie niech Itachi przywiezie Cię jutro do szpitala –rzekła, chcąc opuścić pokój chłopaka.
- Moment. Nie zamierzam stąd nigdzie wychodzić – syknął. Blondynka słysząc to, znów miała ochotę coś rozwalić.
- Przykro mi, ale tylko tam będę w stanie ocenić skalę Twoich obrażeń. Jutro o 9:00 – odparła stanowczym głosem i wyszła, zostawiając ciemnookiego samego. 

FABRYKA

Jak zwykle praca wrzała. Tak jak obiecał Naruto, fabryka wciąż funkcjonowała. Mimo wypadku, którego był uczestnikiem, nie zamierzał zamykać czegoś, co stworzył wraz z przyjacielem, jeszcze za czasów szkoły. Teraz tym bardziej powinna ona istnieć. Jest dla niego motywacją do dalszego działania. Nie mógł pozwolić na to, by jedno wydarzenie w życiu, przekreśliło plany i marzenia. Zawsze chciał tworzyć samochody i testować je na drogach. Był wtedy najszczęśliwszy na świecie. To go uskrzydlało. Dawało wielką satysfakcję i zadowolenie. Po prostu kochał te zajęcie i nie wyobrażał sobie, aby mógł robić coś innego. Siedzenie za biurkiem nie było dla niego. Z całą pewnością znienawidził by taką pracę.
Właśnie kończył tajemniczy projekt, o którym wiedzieli tylko bliscy przyjaciele. Uzumaki sam był jego wykonawcą i projektantem. Nie mógł się doczekać, aż wszystko będzie gotowe. Czuł zapach adrenaliny, która towarzyszyła mu w takich chwilach, jak ta.  Ostatnie poprawki i będzie można pokazać go pozostałym. Gdy grzebał coś przy projekcie, usłyszał szybkie kroki. Spojrzał w tamtym kierunku.
- Kiba, co się stało ? – zapytał Naruto, widząc zziajanego przyjaciela.
- Naruto, nie zgadniesz, czego się dowiedziałem – zaczął, łapiąc oddech.
- Mów – zachęcił go, jednak Inuzuka nie potrafił wykrztusić żadnego słowa – Ten Ten przynieś mu wodę – poprosił. Dziewczyna w mig pojawiła się przy chłopakach ze szklanką cieczy. Właściciel Akamaru, szybko wlał ją do ust, czując natychmiastową ulgę.
- W Okayamie organizowany jest konkurs na najlepszy projekt czterokołowy ! Nagrodą jest kilkuletni kontrakt z jedną  z zagranicznych firm oraz 500 000 jenów! – wykrzyczał podekscytowany Inuzuka, próbując łapać oddech między poszczególnymi słowami – To by była dla nas okazja, aby pokazać wszystkim, że firma wciąż funkcjonuje i się nie poddała – dodał, rozkładając szeroko ręce.
- Kiedyś braliśmy udział w czymś takim – wtrącił Neji.
- Nasza marka jest w prawdzie rozpoznawalna, ale … Można wykorzystać taką szansę, na pokazanie czegoś nowego – dodał Lee.
Naruto milczał w tej sprawie. Pamiętał owe konkursy, do których zawsze przygotowywali się z wypiekami na twarzach. Każdy z pracowników w firmie, pracował wtedy podwójnie, jednak nie  z przymusu, lecz z wielkich chęci. Dzięki ich wspólnym siłom, potrafili zdziałać cuda a ich projekty otrzymywały zawsze wysokie noty. Co prawda nie za każdym razem wygrywali, jednak sędziowie co roku byli pod wrażeniem ich wyobraźni i wizji. Uzumaki mógł się spodziewać, że w tym roku Okayama również ogłosi taki konkurs. To już tradycja. Tylko czy wolno brać im w nich udział tym razem  i w takich okolicznościach ? Nie wiedział co zrobić. Musiał się zastanowić. Z jednej strony bardzo tego chciał, jednak z drugiej był jego przyjaciel, który zawsze uczestniczył w owej imprezie. Niestety tym razem było by inaczej.  Sasuke uległ wypadkowi, odciął się od świata a o firmie nie chce nawet słyszeć. Najchętniej zamurował by się w swoim pokoju i nigdzie nie wychodził, zapominając o wszystkim, co go otacza. Westchnął głośno. Naprawdę nie wiedział, co ma robić. Był w kropce. Słyszał ekscytację wszystkich przyjaciół, którzy w emocjach zaczęli snuć jakieś plany, odnośnie projektu na konkurs, ale on .. Jaką powinien podjąć decyzję ? Nie miał pojęcia.
- Możemy dodać podwójną rurę wydechową, podniesione podwozie…
- Albo system ułatwiający prowadzenie ..
- Np. głosowe !
- Do tego dobre stereo i monitory w zagłówkach dla pasażerów..
- Chromowane felgi …
- Naruto, co o tym sądzisz ? – zapytał nakręcony Kiba, szturchając go łokciem – To będzie auto marzeń. Słuchasz Ty nas w ogóle ?
- Tak .. – odparł krótko, bez żadnych emocji.
- Co jest ? – Neji wyczuł, iż coś gnębi przyjaciela.
- Wątpię aby w tym roku, wystartował nasz jakikolwiek projekt – odparł blondyn, unosząc wzrok ku wyjściowej bramie firmy.
- Dlaczego ? – Uzumaki nie odpowiedział, tylko spojrzał na swoją nogę, która przypominała mu o feralnym dniu, kiedy to odrzucił Sasuke kluczyki i pozwolił mu prowadzić. Wszystko było by dobrze, gdyby tamten samochód nie pojawił się nagle na drodze, słońce nie świeciło akurat pod ich kątem a najlepiej, gdyby w ogóle nie wyjeżdżali na próbną jazdę. Mogli poczekać kilka minut, jednak wielka pasja i emocje wzięły górę. Odpalili silnik i ruszyli na autostradę, ciesząc się jak małe dzieci. Tyle, że zakończenie było zupełnie inne, niż planowali. Uderzyli w ciężarówkę i dachowali, kończąc w szpitalu z poła maniami i ….paraliżem. Oh, jak bardzo nienawidził się tamtego dnia, gdy poznał prawdę o Sasuke. Do tej pory nie jest w stanie wybaczyć sobie zdarzenia sprzed kilkunastu miesięcy. Zacisnął dłonie w pięści. Nie chciał rozmawiać o tym konkursie. To przywoływało ciężkie wspomnienia a on nie pogodził się jeszcze z tamtymi, które co noc dręczą go we śnie. Przeprosił przyjaciół i opuścił fabrykę. Musiał zaczerpnąć świeżego powietrza. Mimo, że kochał to miejsce i nie zamienił by go na żadne inne, to zdarzały się takie dni, kiedy miał je po dziurki w nosie. Dusił się w nim. Nienawidził. Lecz, gdy tylko wracał z dłuższego spaceru, wszystko wracało do normy. Tak postąpił i tym razem. Zafundował sobie przechadzkę. Standardowo postanowił zahaczyć o dom przyjaciela. Przechodził tamtędy codziennie. W końcu ich domy nie były od siebie oddalone tak bardzo. Zaledwie kilkanaście metrów.
Przystanął przy dużej, żelaznej bramie. Sasuke jak zwykle siedział na balkonie, patrząc się nie wiadomo gdzie. Niby wszystko było takie samo, jednak … Tym razem, ktoś mu towarzyszył. Uzumaki zamrugał kilka razy powiekami. Wytężył wzrok. Osoba obok niego, nie była jego matką. Mikoto posiadała czarne włosy i była niższa niż kobieta, którą teraz widzi. Zastanawiał się, kim ona jest. Po krótkiej chwili, oboje zniknęli w pokoju Sasuke, co również zaciekawiło Naruto. Odkąd zdażtł się wypadek, ciemnooki nie wpuszczał do siebie nikogo, więc co jest grane ?
- Cześć, Naruto – podskoczył, gdy usłyszał znajomy głos.
- Itachi ? Kiedy wróciłeś ? – zapytał, widząc starszego Uchiha.
- Całkiem niedawno – odparł – Może wejdziesz ? – zaproponował, widząc, jak Uzumaki prawie wisi na bramie.
- Nie, dzięki. Wiesz, że Sasuke nie chce mnie tu oglądać – odpowiedział, wkładając ręce do kieszeni.
- Naruto, nie możecie się wciąż ignorować. Ucierpi na tym Wasza przyjaźń – odparł – Chodź. Kogoś Ci przedstawię – dodał Itachi, wpychając blondyna do ogrodu.
- Nie wiem czy ona w ogóle jeszcze istnieje – zmarkotniał na samą myśl – Może jednak wrócę do domu – dodał i chciał zawrócić, jednak długowłosy powstrzymał go, od odwrotu.
- Nie wygłupiaj się. Po za tym, jak już wcześniej wspomniałem, chciałbym abyś kogoś poznał. Myślę, że będziesz zadowolony.
- Dobra.. Ale tylko na chwilę – odpowiedział, niezbyt przekonany. Kilka chwil później, oboje znaleźli się w środku domu. Uzumaki nie pamiętał już, kiedy ostatnio tu był. To jakby powrót do przeszłości. Tak jak zwykle w domu Państwa Uchiha pachniało goździkami – ulubionymi kwiatami Mikoto. Wchodząc do salonu, blondyn zastał w nim nie tylko rodziców Sasuke ale również tajemniczą kobietę, którą widział niedawno na jego balkonie. Czyżby to była ta osoba, którą Itachi zamierzał mu przedstawić ? Pewnie niebawem się dowie.
- Naruto – szczery uśmiech Mikoto zagościł na jej twarzy. Objęła ciepło blondyna, ciesząc się z jego odwiedzin – Tak dawno nas nie odwiedzałeś. Jak tam Twoja noga ? – zapytała, widząc iż blondyn nadal kuleje.
- Ma się znacznie lepiej – wyszczerzył się. Niestety, to co powiedział, nie było do końca prawdą. Nadal odczuwał ból, przy dłuższym chodzeniu a rehabilitacja nie mogła już zbytnio zrobić. W szpitalu powiedziano mu, że jedyne co teraz mu pozostało, to ćwiczyć uszkodzone miejsce, jednak bez szaleństw. Nie poinformował o tym ani rodziców, ani nikogo innego. Po co dokładać zmartwień, dlatego, gdy ktoś go pytał o nogę, zawsze odpowiadał, że jest coraz lepiej. Tak było i tym razem  i wszystko by się udało, gdyby nie tajemniczy gość, siedzący w salonie, o którym Naruto przez chwilę zapomniał.
- To Tsunade Senju – zaczął Itachi – Ma pomóc Sasuke wrócić do formy – dodał
- Jesteś przyjacielem tego uparciucha ? – zapytała blondynka, wyciągając dłoń na powitanie. Uzumaki przytaknął – Niezłe z niego ziółko – dodała, popijając kawę.
- Wcześniej taki nie był – rzekł niebieskooki – No, może trochę … - dodał, pokazując miarę w palcach.
- Powinien się cieszyć, że ma takiego wspaniałego przyjaciela.
- Wątpię, czy jeszcze nim jestem – szepnął do siebie, co nie uszło uwadze, wszystkim zgromadzonym. Tsunade spojrzała na chłopaka z uniesioną brwią.
- Tamtego dnia, oboje byli razem. Niestety mój brat nie chce zrozumieć, że ten wypadek, nie był winą Naruto, lecz kierowcy ciężarówki, który w nich wjechał. – wyjaśnił Itachi – Sasuke ma mu za złe, że to on jest sparaliżowany a Naruto, wyszedł z tego prawie bez szwanku – dodał.
- Rozumiem. Więc to go gryzie – rzekła.
- Nie chcę o tym rozmawiać – wtrącił Uzumaki – Czy z Sasuke naprawdę jest tak kiepsko, jak mówią lekarze ? – zapytał nagle. Orzechowe oczy spoczęły na twarzy blondyna.
- Według jego karty, wszystko wygląda tragicznie, jednakże … Jeśli ten uparciuch postąpi wedle moich wskazań, powinien się z tego wylizać , o ile przystąpi do rehabilitacji, zaraz po operacji.
- To znaczy, że …
- Jest cień szansy – wtrąciła od razu, nie chcąc rozbudzać wielkich nadziei w chłopcu – Powiedz mi lepiej, co z Twoją nogą – zapytała nagle.
- Wszystko w porządku. Jeszcze trochę się chwieję, ale już niedługo będzie w porządku – szeroki uśmiech zagościł na twarzy. Kolejnej osobie wciska ten sam kit, mając nadzieję, że i tym razem się uda.
- Przyjdź jutro do mnie. Obejrzymy tą nogę – zaproponowała.
- Już została przejrzana milion razy, no ale zgoda – odparł Uzumaki, nie licząc na zbyt wiele.
- No proszę, aby jeden się nie sprzeciwia – zauważyła blondynka.
- Pójdę już. Miło było znów tu być – uśmiechnął się szeroko i pożegnał z wszystkimi.
- Odwiedzaj nas częściej – poprosiła Mikoto, mając nadzieję, że blondyn przychyli się do jej prośby. On jednak przytaknął, nie dając ani twierdzącej ani przeczącej odpowiedzi.
- Hej, Naruto ! – usłyszał – Mam nadzieję, że weźmiecie udział w konkursie, który organizuje Okayama.
- Tym razem sobie odpuścimy – odparł i wyszedł. Miał nadzieję, że podczas spaceru zapomni o tym, jednak Itachi musiał mu przypomnieć. Będąc blisko bramy, spojrzał za siebie, wzrok zawieszając w miejscu, gdzie Sasuke miał pokój. Okno było otwarte. Firanka poruszała się w takt lekkiego wiatru. Chłopaka nie było na balkonie – Mam nadzieję, że ona Ci pomoże – rzekł do siebie i zniknął za bramą.
Widział go, jak wchodzi z bratem a potem samotnie opuszcza ogród. Dostrzegł spojrzenie, którym spoglądał w jego stronę. Śledził ruchy przyjaciela, dopóki nie zniknął mu z oczu. Naruto nawet nie zauważył, że to robi. Dobrze się ukrył, za falującym materiałem. Zastanawiał się, po co Itachi go tu przyprowadził. Każdy w domu wiedział, że nie życzy sobie jego obecności tutaj. Najwyraźniej ktoś o tym zapomniał. Będzie musiał później porozmawiać z długowłosym i przypomnieć kilka rzeczy. Nie musiał nawet długo na to czekać, gdyż „winowajca” sam pojawił się w jego pokoju.
- Raczysz mi powiedzieć, po co zabrałeś Naruto do naszego domu ? Dobrze wiesz, że nie chcę aby tu przychodził – fuknął.
- Przestań, Sasuke. To Twój przyjaciel. Jak długo zamierzasz go jeszcze tak traktować ?
- Już nim jest – odparł zły – Nie przyprowadzaj go tu znowu – dodał.
- O nie, braciszku. Będę zapraszał tu kogo chcę, czy Ci się to podoba czy też nie.
- Jak możesz?!
- Nie rozumiesz, że Naruto cierpi tak samo jak Ty ?! Albo nawet i gorzej… - zniżył głos.
- Jaja sobie robisz ?! Ja jestem kaleką a nie on !!
- Sasuke ! … Prawdą jest to, że Naruto jest sprawny ale gdybyś nie zauważył, nie do końca. Wciąż utyka na jedną nogę i wcale nie jest lepiej, choć mówi całkiem coś innego. Nie użala się nad własnym losem i nie odrzuca nikogo wokół siebie. Wręcz przeciwnie. Próbuje żyć normalnie. Po za tym w wypadku stracił coś bardziej cenniejszego, niż zdrową nogę. Z resztą Ty również.
- Oświeć mnie zatem, co to takiego – zakpił.
- Przyjaźń. Naruto i Ty, straciliście to samo. Własną przyjaźń, która trwała niemalże od zawsze. Jednak przez głupi wypadek, którego żadne z Was nie było winne, straciliście ze sobą kontakt, powoli zabijając to, co od zawsze Was łączyło. O, przepraszam. Naruto stara się coś z tym zrobić.
- Tak, zwal wszystko na mnie. Wiesz co ? Idź sobie już. Nie będę Cię dłużej słuchał.
- Prawda w oczy kole, co Sasuke ? Radzę Ci, zmień się, póki jeszcze nie jest za późno. Każdy ma swoją cierpliwość – to były ostatnie słowa, jakie powiedział, zanim opuścił pokój brata. Sasuke ze złości, rzucił pierwszą, lepszą rzeczą jaką miał pod ręką a ona rozbiła się na przeciwległej ścianie.

NASTĘPNEGO DNIA

Nastał nowy dzień. Wszyscy od rana krzątali się po domu, przygotowując do wyjścia. Fugaku musiał być dzisiaj w pracy, więc nie mógł wraz z żoną oraz synami iść do szpitala. Mikoto rozumiała go, więc nie robiła żadnych scen. Tsunade wraz z praktykantkami już o świcie udały się do szpitala aby przygotować wszystko co jest potrzebne do badań. Według umowy, blondynka miała jedną szansę. Musiała wybrać odpowiedni sprzęt, który posiadał więcej niż jedno zastosowanie, dzięki czemu, trochę nagnie zasady i będzie mogła wykonać nie jedno a cztery czy nawet pięć testów, o których Sasuke nawet nie będzie wiedział. Z resztą jedyną rzeczą jaka go interesuje, jest wynik.
- Myśli Pani, że tym razem przyjdzie ? – zapytała Sakura
- Nie ma wyjścia – odparła blondynka
- Przygotujcie wszystko. Powinni tu być za czterdzieści minut.
- Dobrze.
- Wrócę za jakiś czas – dodała, zostawiając dziewczęta same.
Godzina 9:00 nadeszła bardzo szybko. Sala, w której będzie badany Sasuke, została starannie przygotowana i zarezerwowana na kilka godzin, aby nikt nie przeszkadzał Tsunade w czasie przeprowadzanych testów. Sakura wraz z Hinatą były w dyżurce lekarskiej. Kobieta miała ich zawołać, gdy nadejdzie pora. Czas mijał, a nikt po nich nie przychodził. Nie zdziwiło to dziewczyn. Przypuszczały, że tak właśnie się stanie. O 9:20, usłyszeli kroki na korytarzu. Dość chaotyczne. Jakby drugie stukanie buta, było nieco cichsze albo w ogóle niedosłyszalne.  I nagle otworzyły się drzwi. Nie był to jednak Itachi, lecz chłopak w ich wieku. Blond czupryna i lazurowe tęczówki, biała koszulka oraz zielone bermudy.
- Cześć – przywitał się – Przepraszam, ale szukam pewnej lekarki… Jak ona się nazywała .. – myślał, nie potrafiąc sobie przypomnieć jej imienia i nazwiska. Nie musiał jednak długo myśleć, gdyż po minucie, szukana osoba, stanęła zaraz za nim.
- No proszę, aby jeden dotrzymuje słowa – rzekła blondynka.
- Pani Tsunade.
- Właśnie ! Tak miała na imię ! – krzyknął nagle, ciesząc się, iż sobie przypomniał.
- Chodź, sprawdzimy tę Twoją nogę – dodała – Hinata, pójdziesz ze mną. Sakura poczekasz tu na naszych gości – rzekła w stronę dziewczyn. Hyuga widząc Uzumakiego od razu się zaczerwieniła, co nie uszło uwadze przyjaciółce.
- Z… Za chwilę przyjdę – powiedziała, jąkając się.
- Oho, ktoś komuś wpadł w oko – zachichotała zielonooka.
- Kto ? Mi ? Coś Ty – broniła się
- Yhy .. A kto ma rumieńce ? – dotknęła palcem policzków, przyjaciółki.
- Oj, przestań … Pójdę już … - odparła, wybiegając szybko za Panią doktor. Haruno uśmiechnęła się do siebie. Kto jak kto, ale Hinatę zawsze było łatwo rozszyfrować, jeśli chodziło o facetów a ten najwyraźniej zrobił na niej wielkie wrażenie.
Czekanie ją irytowało, dlatego po kolejnych trzydziestu minutach, postanowiła pójść do kawiarni, zamówić sobie kawę. Gdy tylko opuściła dyżurkę, dojrzała w dali znajomą postać. Od razu pobiegła w tamtą stronę.
- Itachi. No nareszcie – zaczęła, będąc trochę zła ich spóźnieniem. Jak na razie w ogóle nie zwracała uwagi na nikogo innego.
- Cześć – uśmiechnął się – Przepraszamy za spóźnienie – dodał mężczyzna.
- Gdzie Twój brat ? – zapytała, nie widząc nigdzie młodszego Uchiha.
- Cóż … Jest w samochodzie. Uparł się, że nie wyjdzie. Jak on to ujął „ Nie mam zamiaru być widowiskiem” . Chyba tak to szło – zacytował.
- Chyba żartujesz… Tsunade znowu się wkurzy – westchnęła – Czy Twój brat musi robić takie akcje? Nie może zachować się jak normalny człowiek ?
- Nie w tym wcieleniu – odparł z uśmiechem, który szybko zszedł mu z twarzy, kiedy zobaczył Tsunade, idącą w ich kierunku.
- To się teraz zacznie – westchnęła.
- Itachi ?
- Cześć, Naruto – uśmiechnął się do blondyna, jak na razie ignorując Panią doktor – I jak noga ?
- Potrzebna jest operacja – usłyszeli od kobiety, nie dając dojść do głosu niebieskookiemu, który z całą pewnością, wcisnąłby kolejny kit.
- Mówiłeś, że jest wszystko w porządku.
- Kłamał – znów kobiecy głos rozszedł się w powietrzu – Ten inteligent wymyślał bajeczkę, że noga się goi a w rzeczywistości jest całkiem inaczej.
- Naruto .. – skarcił go Itachi. Uzumaki był dla niego jak drugi brat. Nie mógł uwierzyć, że Uzumaki go okłamał.
- No dobra… Przyznaje się … Nie jest tak różowo jak Wam mówiłem, ale nie chciałem nikogo martwić. Wystarczy, że sprawa Sasuke Was już przytłacza….
- Jesteś niemożliwy
- Tylko nie mów moim rodzicom – poprosił – Nie chcę aby wiedzieli. Przynajmniej do czasu, aż mnie na nowo nie poskładają – dodał. Itachi zgodził się na to. Gdyby blondyn nie był pełnoletni, nie mógłby mu tego obiecać. Na szczęście jest całkiem inaczej.
- Dzięki – uśmiech zagościł na jego twarzy.
- Skoro już wspomniałeś o Sasuke, to gdzie on jest ? – zapytała Tsunade, nie widząc nigdzie chłopaka.
- Cóż… Jest w … Samochodzie – odpowiedział Itachi.
- Gdzie ?
- Na zewnątrz. Czeka w aucie – powtórzył starszy Uchiha – Nie chce aby ktokolwiek go oglądał.
- Dość tego – warknęła. Jej dobry humor znikł jak mydlana bańka – Ten chłopak wtrąci mnie do grobu a znamy się dopiero 48 godzin. Itachi idziesz ze mną. Sakura, przygotuj wszystko. Sprowadzimy tu naszego księcia – fuknęła.
- Dobrze – przytaknęła – No to się teraz zacznie – westchnęła ciężko, kierując się do odpowiednio przygotowanej wcześniej sali – Miło było Cię poznać, Naruto – zwróciła się do blond chłopaka, obdarzając go ciepłym uśmiechem. Uzumaki odwzajemnił gest.
- Co miała na myśli Twoja przyjaciółka ? – zapytał nagle Hinaty, która prawie zasłabła, gdy usłyszała jego głos.
- Z..Zaraz zobaczysz – odparła, prosząc by patrzył w kierunku wejścia.
Kilka minut po wyjściu kobiety, na korytarzu, który przeważnie był owiany ciszą, przeszło prawdziwe dźwiękowe tornado a słowa zaczynały się już od głównego wejścia do placówki. Głos należał do samej Tsunade Senju.
-  Pogrywasz ze mną chłoptasiu ??!!! Jaja sobie ze mnie robisz ?!!! Zawarliśmy układ !! Jeśli zaraz nie opuścisz tego samochodu, to przysięgam, że zedrę z Ciebie te ciuchy i tu, na środku tego parkingu, założę Ci szpitalne wdzianko !! Wtedy dopiero ludzie zobaczą, jak paradujesz z gołym tyłkiem !! Masz 10 sekund !!! – potężne decybele rozchodziły się po głównym korytarzu szpitala.
- Właśnie to, Sakura miała na myśli – odezwała się po chwili Hinata.
- Auć … - Naruto tylko tyle był w stanie z siebie wykrztusić. Chwilę później, zadowolona blondynka z tryumfem wypisanym na twarzy wkroczyła razem z braćmi Uchiha do głównego hallu w szpitalu. Nikt nie próbował nawet zapytać, czy coś jest nie tak. To co przed chwilą miało miejsce przed budynkiem, każdemu wystarczyła w zupełności za odpowiedź. 
- Zostań tu z nimi a ja zabiorę tego uparciucha na salę i już się postaram, aby chodził tam jak w zegarku.
- Zapomniałaś, że nie mogę chodzić – wtrącił z grymasem na twarzy.
- Lepiej milcz, chłoptasiu – warknęła – Będziemy gotowi za trzy – cztery godziny. Na dole jest kawiarnia. Możecie tam poczekać – po tych słowach, zawiozła Sasuke w odpowiednie miejsce, nie zamieniając z nim ani jednego słowa.
Sakura czekała aż Tsunade pojawi się z pacjentem. Po kilku minutach oboje byli już na sali.  
- Wszystko gotowe ? – zapytała a zielonooka przytaknęła – Świetnie. Czas przebrać naszego chłoptasia w szpitalne ubranko a potem przystąpimy do badań.
- Chyba nie pozwolisz jej, aby mnie ubrała w ten worek – syknął ciemnooki – Sam to zrobię – dodał.
- Sakura, daj mu to – zwróciła się do niej a potem do niego – Masz minutę.
- Sadystka, nie lekarz – szepnął, gdy ściągał z siebie ubranie.
- Czas minął – zawołała i odsunęła kotarę – Teraz położymy Cię tutaj, gdzie grzecznie będziesz leżał przez następne trzy godziny. Ani drgnij, bo inaczej będziemy musieli zaczynać wszystko od początku. Jasne ?
- Tak, tak – odparł. Pielęgniarze pomogli umieścić Sasuke w tomografie , dzięki któremu Tsuande będzie w stanie zbadać dokładnie każdy odcinek kręgosłupa i postawić odpowiednią diagnozę.
Czas mijał a badania nadal trwały. Itachi zjadł już cztery pączki i wypił trzy kawy a informacji na temat jego brata, wciąż nie było. Naruto postanowił towarzyszyć mu w kawiarni aby nie zostawiać go samego, po za tym on też był ciekaw wyników badań. Wczorajszego popołudnia, Tsunade powiedziała, że są jakieś szanse ale wtedy jeszcze nie miała odpowiednich wyników. Jak będzie tym razem ? Odpowiedź dostaną, gdy to wszystko się skończy.

SALA BADAŃ

-Sakura, zrób zbliżenie na ten odcinek – poprosiła blondynka – Widzisz ? Różnią się od tego, które jest w tej teczce. Interesujące. Zjedź nieco niżej a później powoli wzdłuż tego miejsca – dodała. Haruno postępowała według instrukcji blondynki. Kobieta skrzętnie notowała coś w zeszycie. Czasami kazała Sakurze wracać parę razy w to samo miejsce. Wszystkiemu przyglądała się z wielką precyzją, jakby doszukując się małych szczegółów, które pomogą jej w ocenie sytuacji. Sasuke ani drgnął, leżąc w tomografie. To znacznie uprościło lekarkom pracę. Po trzech godzinach, wydano polecenie pielęgniarzom aby wyciągnęli pacjenta z maszyny.
- Co Pani o tym myśli ? – zapytała Haruno. Wiedziała, że jej nauczycielka dokładnie wszystko analizowała i z pewnością doszła do jakichś wniosków. Miała nadzieję, że kobieta podzieli się nimi.
- Poczekaj tu chwilę – rzekła – Zaraz wracam .
Kwadrans później, blondynka zawołała zielonooką do siebie. Gdy dziewczyna stała już obok niej, zauważyła iż kobieta trzyma w ręce zdjęcie RTG oraz kilka innych wyników badań, wykonanych dnia dzisiejszego.
- Pomóż ubrać się naszemu pacjentowi a później przyprowadź go do mojego gabinetu. Ja pójdę po Itachi’ego oraz Naruto – powiedziała i wyszła z sali, zostawiając dziewczynę sam na sam z Sasuke. Sakura westchnęła, po czym ruszyła przed siebie aby wykonać powierzone jej zadanie. Uchiha został przywieziony do małego pokoiku, w którym pacjenci po badaniach tego typu, mogą się spokojnie przebrać w swoje rzeczy. Zielonooka zapukała do drzwi i weszła do środka.
- Przyszłam pomóc Ci się ubrać – rzekła.
- Sam to zrobię – odparł oschle.
- Jak chcesz – ona również nie była mu dłużna tonem głosu – Powiedz kiedy skończysz. Tsunade chce, abym Cię do niej przywiozła – dodała, siedząc na kozetce, obok kotary, za którą Sasuke zmieniał ciuchy. Zajęło mu to trochę czasu. Kiedy był gotów, pokazał się Haruno. Ta rzuciła na niego okiem, po czym otworzyła drzwi i zawiozła do gabinetu lekarskiego. Zanim otwarła drzwi, zapukała dwa razy. Usłyszawszy „proszę”, wprowadziła pacjenta do środka.
- No, w końcu jesteście – rzekła.
- Ktoś nie chciał pomocy – odpowiedziała
- Można było się tego spodziewać, no ale do rzeczy – odparła, kładąc przed sobą wszystkie potrzebne dokumenty – Brakuje nam jeszcze kilku wyników, dlatego musimy chwilę zaczekać, aż przyniosą je z laboratorium.  
- Moment.. Miało być jedno badanie. Tak się umawialiśmy – warknął Sasuke, gdy wyszło na jaw, iż przeszedł ich więcej niż było mówione.
- Przykro mi chłoptasiu, ale potrzebowałam szczegółowych i konkretnych danych, po za tym ten tomograf zrobił to wszystko sam, więc w teorii przeszedłeś tylko jedno badanie – wyjaśniła kobieta.
- Mówiłem, żebyś mnie tak nie nazywała – syknął
- Jak tak dalej będziesz się zachowywał, to Cię zaknebluję i nie dowiesz się niczego na temat diagnozy, którą zdążyłam już wysnuć – zagroziła.
- Znam ją od dawna – odparł.
- Sasuke, uspokój się – zrugał go Itachi, chcąc aby jego brat zaczął się w końcu normalnie zachowywać.
- A on, co tu robi ? – zapytał, gdy dostrzegł blond włosy.
- Tak się składa, że Naruto również przeszedł dziś badania – odpowiedziała Tsunade – I w przeciwieństwie do Ciebie, był bardziej uprzejmym pacjentem – dodała. Sasuke tylko prychnął. Itachi uśmiechnął się pod nosem ale nic już nie powiedział.
- Pani Tsunade, oto wyniki – poinformował jeden z lekarzy, któremu blondynka zleciła dodatkowe badania, Sasuke.
- Dziękuję – rzekła – Teraz możemy zaczynać – dodała, otwierając teczkę.

*******

Voila :D  11-tka już jest. Nie spodziewałam się, że tak szybko mi to pójdzie. Chyba miałam specjalne natchnienie ( Tak Okeyla, do Ciebie mówię :P ) Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Jako, że kończy się weekend i czas wracać do pracy, nie wiem kiedy będzie 12-tka. Jak na razie nie mam na nią wielkiego pomysłu, więc nawet nie zaczynam pisać aby nie zmaścić.  Najbardziej chodzi mi o początek. Kilka rozdziałów będzie dla mnie ciężkim orzechem do zgryzienia ale mam nadzieję, że dam radę. Pozostaje mi tylko życzyć udanego tygodnia.
Do zobaczenia następnym razem. Buziaki dla Was :****

4 komentarze:

  1. Ha, moje kopy dobrze zadziałały B|
    Zaczęłam czytać to opowiadanie i znalazłam nową miłość *-* Dojrzałam kilka błędów w poprzednich rozdziałach, ale to się tak często każdemu zdarza, że przymknęłam na to oko. ;)

    Jak zwykle skończyłaś w odpowiednim momencie, doprawdy... -.- A tak chciałam już poznać te wyniki. Trzeba jednak czekać na 12-tkę ;p Wydaje mi się, że wyjdą jednak pozytywnie. Nawet jak będzie przeciwnie, to znając Tsunade, zagoni jakoś Sasuke na operację; nie sądzę, aby się poddała. ;D

    12-tkę napiszesz szybko, bo ja ci dam takie ''natchnienie'', że się nie pozbierasz. xDD
    Wybacz za taki krótki komentarz, ale ta godzina, a jutro do szkoły... </3
    Pozdrawiam i życzę weny~!
    ...i duużo kopniaków od geniusza zUa. ;33

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezus Maria, jakie było moje zdziwienie, gdy weszłam na Twojego bloga a tu notka, no no... Nie spodziewałam się. Było to jednak miłe zdziwienie. Podobała mi sie końcówka. Sas jest cholernie uparty. Ma pecha że trafił na Tsunade. Hehe :) kurde Hinata szybka jest... :) widzę że blokada opadła, skoro rozdzial pojawil sie tak szybko :D pozdrawiam i caluje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. hejoooł :) fajny rozdział, miło się czytało.xD Tsunade jest tutaj świetna hahaha;3 a Sasek upartuś jeden, nie ładnie.xD hmm jestem ciekawa, kiedy coś zaiskrzy między Saskiem a Wisienką hihi....czekam na to;* cóż.wenki życzę i do następnego wpisu<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh ta Tsunade i jej temperament. :D. Szkoda tylko że tak mało Sakury tu było,ale rozdział jak każdy inny czyli świetny. :) Już nie mogę się doczekać nexta i fajnie by było jakby w 12 było trochę SasuSaku. :) Pozdrawiam i czekam. :*

    OdpowiedzUsuń