Leżał w łóżku z trudem
powstrzymując się od drapania gipsu. Nie cierpiał tej skorupy, w której został
zamknięty na całe trzydzieści dni. Trudno mu sobie nawet wyobrazić, jak w ogóle
w tym wytrzyma przez tak długi okres czasu. Gdy był sam, próbował znaleźć
przeróżne sposoby na ulżenie sobie
w cierpieniom, jednak gdy wchodził personel medyczny bądź ona, zachowywał się w
miarę normalnie. Nie chciał aby inni pomyśleli, że zachowuje się niczym czubek.
Jednak trudno mu było opanować chęć zdarcia gipsu z siebie i wyrzuceniu go
przez okno. Zdawał sobie sprawę, że to z jego winy musi to nosić. Tak jak
powiedziała Sakura, gdyby nie wygłupiał się wcześniej, nic takiego by się nie
stało a tak w wyniku małego żartu, trzasnęła mu jednak z kości w żebrach i
teraz musiał tkwić
w swej białej „zbroi” cały miesiąc.
- Jak się czuje nasz rycerz –
zachichotała, wchodząc do sali nr 211.
- Bardzo śmieszne – odparł –
Powiedz, że już wkrótce mi to zdejmiecie.
- Nie wcześniej niż za 3 tygodnie
i jeśli będziesz grzecznie stosował się do naszych zaleceń, wtedy nie będzie
konieczności noszenia tego dłużej – wskazała na gips.
- Zacznę skreślać krzyżyki na
kalendarzu – odparł.
- Zostało Ci jedynie 29 dni –
zażartowała – Po za tym jak się czujesz ? – zapytała.
- Pomijając sztywny sen,
swędzenie, nie możność podrapania się, to całkiem nieźle.
- Jeśli nie będziesz o tym
myślał, to przestanie Cię swędzieć – odparła – Muszę zajrzeć do innych
pacjentów. Dobranoc – oznajmiła a wychodząc, wpadła na kogoś – P.. Pani Tsunade
.. ? – Haruno otworzyła szerzej oczy, gdy zobaczyła swą nauczycielkę.
- Dobra, chłoptasiu. Teraz
dokładnie opowiesz mi, co dolega Twojemu bratu – zignorowała Sakurę,
przechodząc od razu do sedna sprawy, siadając na krzesełku przy jego łóżku.
- Chłoptasiu ? – powtórzył
zdziwiony ale widząc wzrok blondynki, odkaszlnął i opowiedział wszystko co wie
na temat historii choroby brata.
- Nie wygląda to najlepiej-
stwierdziła – Chłopak ma uszkodzony najważniejszy punkt w kręgosłupie. Nic
więc dziwnego, że lekarze boją się
podjąć zabiegu.
- To znaczy, że jest jakaś
nadzieja na to, iż Sasuke będzie chodził ?
- Być może, ale nie mogę nic
powiedzieć, dopóki osobiście go nie zbadam a widząc Twój stan, mam rozumieć, że
nie tak szybko go zobaczę – stwierdziła, wskazując na zagipsowaną klatkę
piersiową mężczyzny.
- Jak dla mnie, możemy lecieć w
tej chwili – odparł zadowolony Itachi
- Zapomnij – tym razem Sakura
wtrąciła się do rozmowy – Miesiąc. Tyle
powiedziałam i nie ruszysz się stąd dopóki Ci na to nie pozwolę – ostatnie
zdanie powiedziała stanowczym głosem.
- Jak widzisz, chłopcze. Tutejszy
personel jest bardzo obowiązkowy i trzeba się go słuchać. Jak tylko Twoje kości
się zrosną, pojadę z Tobą do Tokio aby zbadać Twojego brata – rzekła – W między
czasie zajrzę do jego karty, którą jak zdążyłam już zauważyć, nosisz przy
sobie.
- Była mi potrzebna w czasie
poszukiwań – wyjaśnił. Blondynka przytaknęła i wyszła. Haruno podążyła za nią.
- Pani Tsunade … - zaczęła ale
kobieta weszła jej w słowo.
- Pewien ptaszek powiedział mi,
że postępuję niewłaściwie – odparła – Porozmawiamy jutro. Idź spać. Miałaś dziś
dużo pracy. Do jutra – dodała, żegnając Haruno i znikając w gabinecie
lekarskim. Zielonooka faktycznie była zmęczona. Od wczorajszej katastrofy do
dzisiejszego wieczoru, była na nogach. Postanowiła wrócić do domu i odpocząć.
- Sakura, wychodzisz ? –
usłyszała Hinatę. Przytaknęła – Więc pójdziemy razem – dodała. Obie opuściły
budynek szpitala i pojechały do siebie, by zregenerować siły.
Następnego dnia obie dziewczyny
zjawiły się w szpitalu z samego rana. Zielonooka opowiedziała przyjaciółce
wszystko, co wydarzyło się wczorajszej nocy, gdy Tsunade niespodziewanie
wróciła a co najważniejsze, zmieniła zdanie na temat pomocy młodszemu bratu
Itachi’ego. Niestety kobieta nie zdradziła jej motywu, który zdołał ją przekonać.
Czas mijał a kości Itachi’ego
powoli zaczęły się zrastać. Oczywiście ciemnooki nie omieszkał wmawiać
lekarzom, że jest już całkowicie zdrowy i może wracać do Japonii razem z
Tsunade. Niestety owe numery nie przechodziły, gdyż Haruno miała cały czas oko
na starszego Uchihę. Mimo, że nie zna go długo, to w niektórych sprawach
potrafiła go rozszyfrować.
- Po raz enty Ci mówię, że
jeszcze nie jesteś gotów do podróżowania – rzekła stanowczo zielonooka
- Czuję się już znacznie lepiej
- Za dwa dni ściągniemy Ci gips i
prześwietlimy a potem zdecydujemy, czy możesz wrócić do domu. Jeśli będziesz
niegrzeczny, to przestanę Cię odwiedzać i zachowam czysto zawodowe relacje.
Pasuje Ci taka opcja ? – zagroziła.
- No ale Sakura …
- To moje ostatnie słowo : NIE – odparła
stanowczo i opuściła salę Uchihy. Mężczyzna westchnął głośno, ponownie kładąc
się na poduszkę. Odkąd został władowany w gips, nie robił nic, prócz leżenia
bądź też siedzenia w tym pomieszczeniu. Najchętniej wróciłby już do domu i
przekazał młodszemu bratu dobrą wiadomość. Nie mógł się już doczekać jego
reakcji.
48 godzin później , Itachi
doczekał się prześwietlenia oraz co było dla niego zbawieniem, ściągnięcia
gipsu. Miał ochotę skakać z radości, jednak widząc surowy wzrok zielonookiej,
zrezygnował z owego pomysłu. Posłusznie usiadł w wózku, pozwalając zawieźć się
do sali. Gdy był już „u siebie” z wielką niecierpliwością czekał aż różowo
włosa przyjdzie do niego z jakimiś
informacjami. Niestety aż do końca dnia, nie pojawiła się. Uchiha czekał na nią
następną dobę i kolejną, jednak Sakury wciąż nie było. Dziwiło go to, gdyż
dziewczyna zawsze go odwiedzała. Czyżby spełniła swą groźbę o zawieszeniu wizyt
? Ale przecież był grzeczny i posłuszny przez cały ten czas. Nie rozumiał
dlaczego został olany. Kiedy tak dumał, do pomieszczenia weszła zielonooka,
trzymając w dłoni kartę pacjenta. Zapewne należała ona do niego.
- Jeśli powiesz, że muszę tu
zostać następnych kilka dni, to
wyskakuje przez okno – zażartował, wskazując dłonią w lewą stronę.
- Aż tak Ci źle u nas ? –
zapytała, podchodząc do łóżka mężczyzny.
- Skądże, ale nie chcę odnieść
wrażenia, że jestem skazany na to miejsce dożywotnio – odparł – Tak właściwie,
to gdzie byłaś ostatnio? – zapytał. Haruno uniosła brew w górę.
- Czyżbyś się nudził, bez mojego
towarzystwa ?
- I to jeszcze jak. Lekarze nie
są zbyt rozmowni – odparł, zakładając ręce za głowę – Jako jedyna masz tu serce
– dodał z uśmiechem. Zielonooka uniosła kąciki ust do góry.
- Asystowałam przy pewnej
operacji. Nie mogłam Cię odwiedzać – odparła – Z resztą widzę, że już czujesz
się o wiele lepiej, prawda ?
- Lepiej powiedz, kiedy będę mógł
wrócić do Japonii i czy Tsunade coś wspominała o …
- Tak i nie – odpowiedziała
- To znaczy ?
- Dzisiaj dostaniesz wypis,
jednak nie wiem co ostatecznie postanowiła Pani Senju – odpowiedziała
zielonooka.
- Ostatnio mówiła, że chce
przejrzeć kartę Sasuke, więc myślałem …
- Pójdę się dowiedzieć jak tylko
zakończę pracę – uśmiechnęła się do Uchihy. Ten tylko przytaknął. Miał
nadzieję, że blondynka ostatecznie przyjmie jego propozycję. Niestety musiał
czekać na wiadomości od Sakury a te nadejdą dopiero późnym popołudniem. – Muszę
lecieć. Zajrzę później. Bądź grzeczny i nie próbuj uciekać do czasu otrzymania
wypisu – odparła z zadziornym uśmiechem.
- Tak jest, pani doktor – odparł.
Gdy zakończyła południowych
obchód, wraz z Hinatą udała się na obiad. W brzuchu toczyła się ostra walka,
gdyż dźwięki jakie z siebie wydawał, zwracał uwagę personelu medycznego. Zielonooka czym prędzej chciała wrzucić coś do żołądka, aby ten
przestał się w końcu odzywać.
- Hihi nie ukryjesz głodu –
zaśmiała się biało oka, siadając z przyjaciółką w małej kawiarence na przeciw
szpitala.
- Aby Ty się ze mnie nie śmiej
–odpowiedziała Haruno – Najchętniej zjadłabym antylopę. Jestem jak wygłodniały
wilk – odparła, spoglądając w menu.
- Więc zamówmy coś dużego. Raz
się żyje – rzekła Hyuga, unosząc dłoń do góry a gdy przy ich stoliku pojawił
się kelner, powiedziała – Dwa największe zestawy jakie macie oraz duże kawy
latte – poprosiła. Mężczyzna skinął głową i udał się w stronę kuchni aby
przekazać zamówienie.
- Nasze treningi wezmą w łeb –
odezwała się po chwili zielonooka.
- Czasami warto zgrzeszyć –
puściła do niej oczko. Sakura uśmiechnęła się, przyznając przyjaciółce rację.
Potrzebowała sporej dawki jedzenia a po ostatnich godzinach spędzonych w
szpitalu, miała podwójne zapotrzebowanie na posiłek, dlatego gdy tylko wrócił
kelner, nie czekała aż zostaną same, tylko od razu zabrała się za pałaszowanie
pożywienia.
- To było pyszne ! – prawie
krzyknęła, czując sytość żołądka – Zostało nam jeszcze 10 minut przerwy.
Chodźmy się przejść – zaproponowała, unosząc się z krzesła. Hinata przytaknęła,
po czym obie wyszły z kawiarni, wdychając rześkie powietrze.
SZPITAL – TYMCZASOWY GABINET TSUNADE
Od kilku dni wertowała stronnice
karty młodszego Uchihy, co jakiś czas marszcząc brwi. Przeglądała załączone
zdjęcia rentgenowskie oraz opinie lekarzy, którzy zetknęli się z chłopakiem.
Każdy wydawał tą samą opinię. Został sklasyfikowany jako ciężki przypadek,
któremu nie można pomóc. Werdykt był jednogłośny. Sasuke Uchiha nigdy nie
będzie już chodził. Westchnęła, gdy zobaczyła metrykę urodzenia. Zacisnęła
pięści na samą myśl, iż jej koledzy tak łatwo się poddali. Jednak z drugiej
strony nie dziwiła im się. Strach robił swoje a gdyby popełnili jeden
najmniejszy błąd, chłopak mógłby zostać roślinką.
- Niech Was diabli – warknęła,
gdy pomyślała o dwóch przyjaciołach, którzy wtrącili się do jej życia. Na język
cisnęło się wiele niecenzuralnych słów, jednak zważając na to, gdzie właśnie
przebywa, powstrzymała usta, od wyrzucenia kilku nieprzyjemnych wyrazów pod
adresem przyjaciół. Jeszcze kilka razy zajrzała do teczki, po czym wyszła z
gabinetu, trzaskając drzwiami.
Kroki kierowała do sali 211, w
której miał znajdować się starszy Uchiha. Odgłosy stukających obcasów, słychać
było w całym korytarzu. W minutę stanęła przed właściwymi drzwiami. Nie pukając
weszła do środka, jednak chwilę przed tym, inny lekarz, który ją zauważył,
przekazał wypis ciemnookiego ze szpitala. Blondynka podziękowała i wkroczyła do
pomieszczenia.
- Powiem to tylko raz – zaczęła
na wstępie – Przypadek Twojego brata jest wręcz beznadziejny i nie dziwię się,
że inni lekarze odmówili pomocy. Popełniając choćby najmniejszy błąd, mogli
sprawić, iż Twój brat zostałby roślinką do końca życia – zakończyła, opierając
dłonie na brzegu łóżka. Itachi nie był w stanie nic z siebie wykrztusić, gdyż
nagłe wtargnięcie blondynki zupełnie go zaskoczyło a to, co dodała później,
jeszcze bardziej pozbawiło go mowy – Twój wypis. Bądź gotów na 21:00. Nasz
samolot odlatuje o północy – odparła i wyszła, zostawiając mężczyznę samego –
Mam nadzieję, że dobrze robię – dodała szeptem, gdy wychodziła. Itachi, który
od pięciu minut jest już sam, nadal wygląda jak zahipnotyzowany. Nie zauważył
nawet, gdy drzwi ponownie się otwarły a do środka weszła Sakura z Hinatą.
- Powinnaś go poznać … - rzekła,
wchodząc do sali 211. Nie sądziła, że zobaczy taki widok. Itachi siedział
nieruchomo i niczym zaklęty patrzył się w drzwi – Zazwyczaj jest bardziej
życiowy – dodała, podchodząc do niego – Hallo ! Tu Ziemia ! – machała mu przed
nosem – Hej ! Mówię do Ciebie ! Słyszysz ?! – uderzyła go łokciem w ramię.
- Ałć .. Sakura ! Dopiero co
wyciągnęli mnie z gipsu – odparł, masując obolałe miejsce.
- W takim razie reaguj, jak się
do Ciebie mówi a nie udawaj mumii czy czegoś podobnego – rzekła, patrząc na
niego podejrzliwie – Czemu tak się zawiesiłeś ? – zapytała.
- Dostałem wypis – odparł,
mrugając kilka razy powiekami – Po za tym …
- No tak, nareszcie się stąd
wydostaniesz, co ? – stwierdziła – Ah, miałam zapytać Tsunade co postanowiła.
Zaraz wracam – odpowiedziała – Zapomniałam przedstawić. Hinata – Itachi –
Itachi – Hinata – powiedziała wychodząc z pomieszczenia, zostawiając tych dwoje
samych.
- Cześć – uśmiechnął się – Masz
naprawdę zwariowaną przyjaciółkę – dodał.
- Wiem.
- W dodatku jest jak tornado.
Pojawia się i znika, nie dając szansy nikomu dojść do słowa.
- To znaczy ?
- Gdyby nie wyszła tak nagle, to
nie musiała by zawracać szefowej głowę niepotrzebnymi pytaniami, skoro już się
zgodziła.
- Chcesz powiedzieć, że …
- Właśnie ale Sakura o tym nie
wie, bo …
- Wybiegła niczym tornado,
przypominając sobie, co miała dla Ciebie zrobić –dokończyła Hyuga.
- Otóż to – potwierdził Itachi – No
to będzie miała minę jak wróci i z pewnością całą winę zrzuci na mnie – dodał,
uśmiechając się. Oboje nie musieli długo
czekać na potwierdzenie tezy starszego Uchihy gdyż upłynęło dosłownie 5 minut,
kiedy zielonooka wróciła.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś,
że Tsunade postanowiła jechać z Tobą do Japonii ?!
- Trzeba było dać mi szansę, to
byś się dowiedziała – odparł. Haruno już chciała coś powiedzieć, jednak zdała
sobie sprawę, że mężczyzna miał rację. W końcu weszła i wyszła, więc jak miał
jej przekazać ową informację.
- Cieszę się, że Twój brat
otrzyma pomoc – uśmiechnęła się do niego – Kiedy wyruszacie ? – zapytała.
- O 00:00 mamy samolot do Tokio –
odpowiedział.
- Zatem powodzenia – powiedziała,
wyciągając dłoń – Mam nadzieję, że z Sasuke będzie wszystko dobrze i już
wkrótce wyjdzie z tego – dodała.
- Dzięki – rzekł – Odwiedź mnie
kiedyś, jakbyś była w Japonii – dodał.
- Jasne, choć nie wiem kiedy to
nastąpi – odparła. Sakura ze względu na przeszłość, nie chciała zbytnio wracać
do rodzinnego kraju. Wolała mieszkać jak najdalej od tego miejsca. Przynajmniej
czuła się wolna.
- Będę czekał – odpowiedział,
puszczając jej dłoń – Gdzie ja znajdę drugą taką lekarkę – dodał.
- Co masz na myśli ? – spojrzała
podejrzliwie
- Nic, zupełnie nic – odparł z
niewinnym uśmieszkiem – Będę się już zbierał. Muszę jeszcze załatwić kilka
spraw – dodał - Miło było Cię poznać,
Hinato – rzekł na pożegnanie.
- Uważaj na siebie i staraj się
nie połamać – odpowiedziała zielonooka z dziwnym uśmieszkiem. Itachi skwitował
to tylko jednym zdaniem :
- W razie czego, wiem gdzie Cię
znaleźć.
- Raczej nie będziesz musiał jej
szukać – usłyszeli znajomy głos – Sakura, Hinata przygotujcie się do podróży –
oznajmiła blondynka, wchodząc do sali 211. Obie dziewczyny zrobiły zaskoczone
miny. Miały wrażenie, że się przesłyszały – Pospieszcie się. Musimy być za 4
godziny na lotnisku a samolot nie będzie czekał na spóźnialskich.
- Ale …. – Haruno zająknęła się,
nie wiedząc co powiedzieć.
- Jesteście moimi najlepszymi
studentkami a taka forma praktyki przyda Wam się w późniejszych latach. Po za
tym, traktujcie to jako zaliczenie roku praktyk – wyjaśniła, poganiając obie do
wyjścia.
- Zatem widzimy się na lotnisku –
rzekł Itachi z uśmiechem na twarzy. Obie dziewczyny w ciągłym szoku przytaknęły
tylko głowami i opuściły salę a także szpital, kierując się na przystanek
autobusowy, który zawiezie je do domu, aby mogły spakować najpotrzebniejsze
rzeczy. Nie mogły uwierzyć, że lecą z Tsunade do Japonii.
4 GODZINY PÓŹNIEJ – LOTNISKO
Wszyscy spotkali się o umówionej
porze. Tsunade, Hinata, Sakura oraz Itachi siedzieli w poczekalni, czekając na
swój samolot. Poddali się już odprawie a ich bagaże zostały dokładnie
prześwietlone. Do północy zostały dwie godziny. Dokładnie za 120 minut będą w
drodze do Japonii.
- Co to za mina ? – zapytał
Uchiha, gdy dostrzegł nieznany dotąd wyraz twarzy u Haruno.
- Dawno już nie leciałam
samolotem – odparła, jednak nie to było prawdziwą przyczyną jej mimiki. Sakura
nie sądziła, że kiedykolwiek wróci do Japonii a już na pewno nie tak szybko. Podobało
jej się życie w Europie. Nie musiała myśleć o przeszłości a teraz … Nawet nie
jest pewna, czy ma do czego wracać. Ciche westchnięcie wydobyło się z jej ust.
Musi sobie dać jakoś z tym radę.
- Wszystko będzie dobrze –
usłyszała głos ciemnowłosego.
- Wiem, po prostu trochę się boję
– odparła.
- Ktoś, kto uziemił mnie w
szpitalu na miesiąc, okazuje strach przed zwykłym lotem ? Niesłychane.
A już myślałem, że panny Haruno nie da się złamać byle czym – zażartował.
A już myślałem, że panny Haruno nie da się złamać byle czym – zażartował.
- Ty chyba naprawdę tęsknisz za
życiem w szpitalu – syknęła w jego stronę, zaciskając dłoń w pięść.
- Jeśli miałabyś sprawować nade
mną opiekę, to jak najbardziej- odparł. Jego słowa sprawiły, że na twarzy
pojawiły się rumieńce.
- Czerwienisz się – rzekł Itachi,
kłując palcem policzek.
- Wcale nie !
- Właśnie, że tak.
- Nie – warknęła
- Oh tak i to coraz bardziej –
zachichotał. Zielonooka odwróciła głowę, mrucząc coś pod nosem, sprawiając, że
Itachi kolejny raz się zaśmiał. Hinata spoglądała na tę dwójkę wymownym
spojrzeniem oraz lekkim uśmiechem, jednak gdy przyjaciółka na nią spojrzała, ta
od razu odwróciła wzrok jakby nie chciała aby Sakura coś sobie pomyślała.
Czas minął im dość szybko. Między
Itachi’m a Sakurą doszło jeszcze do kilku różnych wymian zdań, które skończyły
się wraz z komunikatem jaki rozszedł się po całym lotnisku :
Pasażerowie lecący do Japonii, proszeni są o udanie się do terminala
numer 7. Przy wchodzeniu do samolotu prosimy okazać kartę pokładową. Dziękujemy
i życzymy udanej podróży.
- To nasz samolot – rzekła Tsunade – Chodźmy – dodała, kierując się
w stronę, o której była przed chwilą mowa. Pozostali podążyli za blondynką.
Po kilkunastu minutach wszyscy
znaleźli się na pokładzie, czekając aż maszyna wystartuje. Nie trwało to długo.
Gdy tylko stewardessy zakończyły instruować pasażerów na temat bezpieczeństwa
na wypadek awarii, samolot uniósł się w powietrzu, sytuując na właściwym
kursie.
Jedenaście godzin później,
wylądowali na lotnisku w Naricie. Przed wyjściem czekał na nich czarny
samochód, który zaskoczył blondynkę, nie wspominając o pozostałych.
- Nareszcie jesteście – usłyszeli
męski głos.
- Co tu robisz ? – zapytała
Senju, rozpoznając kierowcę pojazdu.
- Cóż … Są na świecie pewne
ptaszki, które głośno ćwierkają, gdy trzeba – odparł – Wsiadajcie, proszę –
odparł, zachęcając podróżnych aby weszli do samochodu.
- Będę musiała ukrócić
działalność tych stworzeń – rzekła blondynka, zajmując miejsce z przodu.
- Ciebie również dobrze widzieć –
odparł mężczyzna, następnie spojrzał na trójkę dodatkowych pasażerów,
uśmiechając się szeroko – Jestem Jiraya – wzrok utkwił w starszym Uchiha – My
się już znamy, prawda ? – Ciemnooki przytaknął twierdząco – Więc udało Ci się
ją odnaleźć – dodał.
- Tak – odparł krótko Itachi
- Lepiej już jedźmy, zanim się
rozmyślę – rzekła blondynka, chcąc aby jego przyjaciel w końcu odpalił
samochód. Wszyscy byli zmęczeni po długiej podróży i z całą pewnością nikt nie
miał ochotę na poznawanie się. Zwłaszcza o tej porze. Białowłosy zaszczycił
wszystkich uśmiechem, po czym uruchomił pojazd, lecz zanim wcisnął pedał gazu,
zapytał :
- Dokąd mam Was odstawić ?
- Hinata i Sakura przenocują u
mnie – stwierdziła Tsunade.
- Mieszkam w centrum – odparł
ciemnooki. Po ustaleniach, cała piątka odjechała z przed lotniska.
Wysiadł z granatowego Volvo, żegnając
się ze znajomymi. Sakura oraz Hinata zdążyły zasnąć w czasie podróży. Itachi
nie zamierzał ich budzić, po za tym niedługo i tak się spotkają. Podziękował za
podwózkę i wszedł na teren posesji rodziców. Był środek nocy, gdy w końcu
przekroczył próg domu. Cichym krokiem udał się do swojego pokoju. Nie chciał
nikogo budzić. Rodzina nie wiedziała, że dziś wróci. Co prawda, dzwonił do
ojca, informując go, iż niedługo wylatuje z Francji, jednak nie zdradził
konkretnej godziny lotu. Tak było najlepiej. Gdyby Mikoto dowiedziała się, o której będzie na miejscu, z pewnością nie
spała by przez całą noc a tak, przynajmniej oboje mogą wypocząć a on jest w
stanie zrobić wszystkim rano niespodziankę. Uważając na schodach, po cichu
znalazł się w sypialni. Oporządził się po podróży, po czym wszedł do łóżka,
pozwalając sobie na sen. Ostatecznie sobie zasłużył. Po za tym to był długi i
męczący lot.
RANEK
Itachi obudził się przed
południem. Spojrzał jednym okiem w stronę zegara. Tarcza wskazywała grubo po
11:00. Leniwie przeciągnął wszystkie odrętwiałe mięśnie. Leżał przez chwilę w
łóżku. Nikt
z domowników nadal nie wiedział o jego przybyciu. Rodzicie nie mieli w zwyczaju wchodzenia do pokoju pod jego nieobecność, z resztą był pewien iż w domu jest tylko Sasuke i Mikoto. Fugaku spędzał o tej porze czas w firmie, wątpił aby było inaczej.
z domowników nadal nie wiedział o jego przybyciu. Rodzicie nie mieli w zwyczaju wchodzenia do pokoju pod jego nieobecność, z resztą był pewien iż w domu jest tylko Sasuke i Mikoto. Fugaku spędzał o tej porze czas w firmie, wątpił aby było inaczej.
Kwadrans bezczynnego leżenia
wystarczył, aby Itachi zwlekł się z łóżka, wykonując wszystkie poranne
czynności. Gdy znajdował się pod prysznicem, słyszał urywki słów a raczej
krzyków. Zakręcił kurki
z wodą, by móc przysłuchać się bardziej owym odgłosom. Bez problemu rozpoznał
właściciela. Westchnął ciężko kilka razy. Ubrany opuścił łazienkę a następnie
pokój, kierując się do drugiego, zajmowanego przez młodszego brata. Zapukał dwa
razy, lecz zamiast grzecznego proszę, usłyszał tylko „czego?!”. Starszy Uchiha
otwarł drzwi i stanął w progu :
- Tak się mówi do starszego brata
? – rzekł, spoglądając na Sasuke, który wpatrywał się w ekran laptopa.
- Itachi ? – zdziwił się, widząc
go – Kiedy wróciłeś ? – zapytał.
- Dzisiaj w nocy – odparł
–Chciałem wiedzieć, kto mnie budzi o tak wczesnej porze – uśmiech zagościł na
jego twarzy. Sasuke spojrzał na zegar, po czym rzekł :
- Nie kpij. Już prawie południe.
Mama wie, że przyjechałeś ? – zapytał.
- Jeszcze nie, ale zaraz dam o
sobie znać – odpowiedział – Powinieneś odsłonić te żaluzje – zaczął, zbliżając
się do okien – Strasznie tu ciemno – dodał, łapiąc łańcuszek, dzięki któremu
można było wpuścić do środka nieco światła.
- Zostaw – usłyszał krótkie zdanie
– Wolę jak są zaciągnięte – dodał.
- W takich warunkach, na pewno
nie wrócisz do zdrowia. W dodatku jeszcze wpadniesz w depresję, słuchając tych
piosenek – odparł, odsuwając się od okien.
- Jakbyś nie wiedział, że będę
tak żył do końca życia.
Itachi kolejny raz westchnął. Nie
sądził, że jego młodszy brat tak bardzo popadł w załamanie. Rozumiał, że
niepełnosprawność dla młodego człowieka to katastrofa, ale zamykanie się w
sobie, nie było najlepszym wyjściem z tej sytuacji. Nie wiedział co ma w tej chwili
począć. Analizował jedną myśl, jednak po krótkiej chwili, postanowił, że odłoży
ją na później.
- Chodźmy na spacer –
zaproponował starszy Uchiha – Na zewnątrz jest tak ładnie a ja dawno nie byłem
w ogrodzie, po za tym przyda mi się spora dawka świeżego powietrza, po tym jak
cały miesiąc przeleżałem w szpitalu, będąc zagipsowanym przez młodą lekarkę –
dodał a na wspomnienie
o Sakurze, uśmiechnął się pod nosem, co
nie uszło uwadze Sasuke.
- Dlaczego się szczerzysz ?
- Bez powodu – odpowiedział,
powstrzymując chichot – To co ? Idziesz ze mną ? –zapytał
- Nie – była to kolejna odmowa,
którą otrzymał od momentu wypadku.
- Jak chcesz – rzekł i wyszedł z
pokoju brata, lecz zanim zamknął za sobą drzwi, dodał – W razie czego, wiesz co
masz zrobić – Po tych słowach zszedł na dół, witając się z Mikoto, która nie
ukrywała zaskoczenia na widok starszego syna jak również radości, iż go widzi
całego i zdrowego. Pani Uchiha obejrzała go z każdej strony, obserwując
badawczym wzrokiem, zarzucając mu, że strasznie schudł. Natychmiast kazała
usiąść mu przy stole i poczekać aż przyrządzi mu posiłek. W czasie owej
czynności Itachi wysłuchał sporego wykładu na swój temat. Nie mógł jej za to
winić. W końcu nie widzieli się sporo czasu, do tego doszedł wypadek
samolotowy, który prawie nie przyprawił kobiety o zawał serca.
- Jedz – rozkazała, siadając na
przeciw niego, świdrując czarnymi oczami. Itachi wytrwale znosił owe
spojrzenie. Wiedział, że kobieta czeka na konkretne informacje, lecz nie chce
ich poznawać, dopóki talerz, który postawiła na stole, nie będzie pusty.
- Dziękuję. Było pyszne – odparł
po paru minutach, wkładając naczynie do zlewu – Już dawno nie jadłem tak
dobrego posiłku – dodał.
- Cieszę się, że wróciłeś ! –
podniosła głos, mocno tuląc syna do siebie. Itachi syknął – Oj, przepraszam.
- Nic się nie stało –odparł – Też
tęskniłem, ale nie mogłem wrócić wcześniej – rzekł – Tata pewnie
w pracy ? – zapytał.
- Wziął wolny dzień. Obecnie jest
w gabinecie i rozmawia z Minato – wyjaśniła kobieta.
- To niepodobne do niego –
stwierdził Itachi.
- Cóż .. Od wypadku Sasuke, wiele
się zmieniło. Myślę, że Twój ojciec również ciężko znosi to, co dzieje się z
Twoim bratem.
- Może to i dobrze, że jest w
domu. Muszę Wam coś powiedzieć – zaczął a widząc wyczekujące spojrzenie matki,
dodał – Nie martw się. Gdy tylko tata skończy rozmawiać, powiem Wam o co mi
chodzi. Pójdę na chwilę do ogrodu – zakończył i ucałował kobietę w czoło, po
czym wyszedł na patio za domem.
TOKIJSKIE MIESZKANIE TSUNADE
Tsunade spała tylko kilka godzin.
Przeszłość nie pozwalała jej zasnąć, tym bardziej iż znowu jest w tym kraju i
mieście a wszystko przez starych przyjaciół oraz chłopaka, którego poznała we
Francji. Przed sobą trzymała kubek gorącej kawy oraz teczkę z informacjami na
temat pacjenta, którego dzisiaj ma obejrzeć i postawić diagnozę. Sama nie była
do końca pewna, czy da radę mu pomóc. Z tego co wyczytała, sytuacja jest wręcz
patowa. Mimo to, obiecała obejrzeć młodszego Uchiha a ona nigdy nie cofała
postanowionego słowa.
- Nie mów, że znowu przesiedziałaś
tu całą noc – usłyszała męski głos. Nie musiała odwracać głowy, aby zobaczyć
kto to. Jiraya zawsze pojawiał się wtedy, kiedy ona tego potrzebowała i choć
wcale tego nie mówiła, on wiedział.
- Zastanawiam się nad
rozwiązaniem – odpowiedziała, upijając duży łyk czarnej cieczy.
- Widziałem te dokumenty. To
ciężka sprawa ale kto inny może mu pomóc, jak nie Ty – rzekł, siadając na
przeciw niej.
- Wiesz, że nie powinnam …
- Uważam całkiem inaczej. Może
dzięki temu, wróci nasza stara, dawna Tsunade, która zapomni
o przeszłości i znów zagości na medycznych salonach.
o przeszłości i znów zagości na medycznych salonach.
- To nie takie proste jak Ci się
wydaje..
- Wiem o tym, ale nie możesz całe
życie robić to co teraz.
- Sugerujesz, że się do tego nie
nadaje ? – zapytała, racząc go spojrzeniem.
- Szczerze ? Lepiej wychodzi Ci
krojenie ludzi, niż przemianie do zakręconych studentów bądź też
nieogarniętych, młodych lekarzy – rzekł a na twarzy blondynki pojawił się cień
uśmiechu.
Kilka godzin później, do kuchni
weszły Sakura z Hinatą. Zegar wybił 11:00. Zarumieniły się, gdy zobaczyły
dwójkę dorosłych w pomieszczeniu a gdy spojrzały na tarczę odmierzającą czas,
ich rumieńce stały się jeszcze bardziej dorodne.
- Witam, dziewczęta – odezwał się
Jiraya.
- Dzień dobry – odpowiedziały
jednocześnie – Nie sądziłyśmy, że już tak późno – przyznała Sakura, siadając na
pobliskim krześle. Tsunade uśmiechnęła się ciepło i odpowiedziała :
- Należał Wam się odpoczynek po
długiej podróży. Itachi ma przyjechać z bratem za dwie godziny. Idźcie się więc
przygotować – odparła. Dziewczyny przytaknęły i czym prędzej ruszyły do
łazienki, aby wykonać podstawowe czynności.
DOM UCHIHA
- Sasuke ! Nie wygłupiaj się !
Nie ma na to czasu ! – krzyczał długowłosy, stojąc przed drzwiami młodszego
brata. Od ponad godziny tkwi pod jego pokojem, usiłując wpłynąć na jego
decyzję. Niestety ciemnooki najwyraźniej nie ma zamiaru nigdzie się wybierać.
- Zostaw mnie w spokoju ! Nigdzie
nie jadę ! – usłyszał głos brata, po drugiej stronie.
- Słuchaj ! Masz dwie minuty na
opuszczenie pokoju ! Inaczej wywarzę te drzwi ! Nie po to latałem po całym
świecie, łamiąc się po drodze, byś teraz stawiał fochy !
- Powiedziałem już, że zostaję !
- Nie bądź śmieszny ! – Itachi tracił
cierpliwość . Nie spodziewał się takiego zachowania ze strony młodszego brata.
Sądził, że jeśli dowie się o wszystkim, będzie zadowolony i chętny do współpracy,
niestety pomylił się. Sasuke zachował się całkowicie przeciwnie.
- Nie zmienię zdania ! Idź sobie
! – krzyknął młodszy Uchiha. Długowłosy westchnął. Postanowił na chwilę dać
sobie spokój. Gdy myślał nad rozwiązaniem, w kieszeni zawibrowała mu komórka.
Numer na wyświetlaczu nie należał do żadnych przypisanych kontaktów.
- Halo – odebrał, po kilku
sygnałach.
- Oho… Ktoś wstał lewą nogą ? –
usłyszał w słuchawce.
- Kto mówi ? – zapytał lekko podenerwowany.
Przez brata nie potrafił odzywać się inaczej. Dopiero po chwili zorientował
się, kto dzwoni – Sakura.. Przepraszam..
- Coś się stało ? Kiedy będziecie
?
- Mam nadzieję, że niedługo –
odparł – O ile znajdę jakiś sposób na tego uparciucha- dodał, szeptem.
- Czekamy na Was w szpitalu.
- Powiedz Tsunade, że się
spóźnimy. Dam znać, jak wyruszymy z domu – rzekł Itachi – Muszę kończyć. Do
zobaczenia – zakończył połączenie, naciskając czerwoną słuchawkę. Spojrzał w
stronę schodów. Nie czekając dłużej, ruszył nimi na pierwsze piętro. Czas
podjąć drastyczniejsze kroki. Gdy tylko stanął przed odpowiednimi drzwiami, bez
wahania nacisnął na klamkę. Szczęk zamka i … - Blokada ? Sasuke, wpuść mnie !
Koniec zabawy !
- Nic z tego. Nie mam ochoty, by
ktokolwiek mnie widział. Zostaję i nawet Ty, nie zmusisz mnie do opuszczenia
tego pokoju ! – żyłka na czole starszego Uchiha znacznie się pogłębiła.
Zachowanie brata zaczęło działać mu na nerwy. Postanowił jednak jakoś zachować
spokój, co jednak udawało mu się
z wielkim trudem. Gdy był bliski wywarzenia drzwi, do głowy wpadł mu pewien
pomysł.
- Jak sobie chcesz – odparł spokojnie,
pozwalając sobie na ochłonięcie – Skoro Mahomet nie pójdzie do góry, ona
przyjdzie do niego – dodał, mówiąc do siebie, schodząc po schodach. Znajdując
się na parterze, wyciągnął komórkę i wystukał ten sam numer, który wyświetlił
mu się jakiś czas temu. Po trzech sygnałach, usłyszał znajomy, kobiecy głos.
- Jedziecie już ?- zapytała od
razu, po odebraniu telefonu.
- Niestety .. Ale sprawa nam się
skomplikowała – zaczął wyjaśniać całą sprawę.
- W żaden sposób, nie da się go
przekonać ? – zapytała delikatnie, Sakura.
- Jest uparty jak osioł. Przeproś
Tsunade, ale musimy odwołać naszą wizytę. Spróbuję jutro. Jeszcze raz,
przepraszam – po tych słowach Itachi rozłączył się. Zielonooka postanowiła
poczekać na blondynkę, która w tej chwili była czymś zajęta.
- Jak ja mam jej to powiedzieć –
rzekła sama do siebie, główkując nad rozwiązaniem.
GODZINĘ PÓŹNIEJ – SZPITAL
- Jaja sobie robi ?! – krzyk kobiety z pewnością usłyszeli nawet
pracownicy prosektorium.
- Spokojnie … Powiedział, że
spróbuje jutro coś zrobić … - zielonooka aż jąkała się, gdy mówiła do kobiety.
Niestety ona nie zamierzała ani na chwilę spuścić z tonu.
- Najpierw ciągnie mnie tu setki
kilometrów, nie do końca z moją wolą a teraz wyskakuje z czymś takim?! To
czyste kpiny !! – oktany podniesionego głosu, odbijały się o ściany gabinetu
lekarskiego. Tsunade chodziła w obie strony, kipiąc ze złości. Orzechowe oczy
wręcz strzelały niebezpiecznymi iskrami i gdyby było jak w kreskówkach, to z
pewnością wszyscy, którzy w tej chwili z nią przebywają, padli by trupem.
- Może coś się stało .. – Hinata postanowiła
włączyć się do rozmowy, mając nadzieję, że uśnieży gniew lekarki. Niestety
nawet ona nie dała rady.
- Dosyć tego ! Żaden chłoptaś nie
będzie ze mną tak pogrywał ! – warczała – Zwłaszcza taki, który szuka mnie po
całym świecie a potem chce wystawić do wiatru ! – grzmiała coraz bardziej.
- Pani Tsunade ?
- Wychodzimy ! – wrzasnęła,
opuszczając gabinet, nie zachowując krzty spokoju.
- Dokąd idziemy ? – zapytała Sakura
PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ
Wielkie dudnienie rozchodziło się
po całym domu, przerywając tym samym rodzinny posiłek
w jadalni. Państwo Uchiha wymienili się spojrzeniami a później przenieśli je na starszego syna, jednak ten wzruszył tylko ramionami. Również nie wiedział, kto tak bardzo dobija się do drzwi. Chwilę później, wszystko było jasne.
w jadalni. Państwo Uchiha wymienili się spojrzeniami a później przenieśli je na starszego syna, jednak ten wzruszył tylko ramionami. Również nie wiedział, kto tak bardzo dobija się do drzwi. Chwilę później, wszystko było jasne.
- Gdzie on jest ?! – krzyknęła wściekła
blondynka, wchodząc głębiej do domu.
- Przepraszam, a Pani to ? –
zapytał Fugaku, odchodząc od stołu, mierząc kobietę wzrokiem – Proszę również
nie krzyczeć w moim domu – dodał ostrzej.
- Żaden chłoptaś nie będzie robił
ze mnie durnia – warknęła poirytowana. Blondynka z trudem próbowała się
opanować.
- Tato, to właśnie ona. Lekarka,
która miała pomóc Sasuke ale po dzisiejszym zachowaniu Sasuke, wątpię aby ….
- Tsunade Senju – przedstawiła się
szybko – Proszę mi powiedzieć, gdzie on jest – dodała szybko. Pulsująca żyłka
nadal była widoczna na jej skroni.
- Uchiha Fugaku a to moja żona,
Mikoto. Więc to o Pani mówił mój syn. Proszę usiąść. Porozmawiajmy na spokojnie
– odparł mężczyzna – Itachi, przynieś kawę naszym gościom.
- Z całym szacunkiem ale
wolałabym od razu zobaczyć się z moim pacjentem – prawie zażądała spotkania z
młodszym Uchiha.
- Nie wiem czy to będzie takie
proste … Sasuke … Cóż … Nie wpuszcza do siebie nikogo. Nawet mnie dziś olał –
odparł Itachi – Dlatego właśnie chciałem przełożyć wizytę i spróbować jutro –
dodał.
- Proszę mi wierzyć. Mi nie
odmówi i wpuści do pokoju a jeśli nie,
wejdę tam sama – odparła.
- Chyba nie chce Pani …. –
wtrąciła Sakura, domyślając się zamiarów mentorki.
- Więc ? – ponaglała domowników.
Itachi westchnął, po czym zaprowadził kobietę na pierwsze piętro, wskazując
pokój młodszego brata. Blondynka od razu zapukała a raczej zadudniła w
zamknięte drzwi.
- Mówiłem Ci, że nigdzie nie idę
!!! – wrzask wydobył się po drugiej stronie – Nie mam zamiaru dać się oglądać
jakiejś babie, która zaszyła się gdzieś pod ziemią ! – dodał, włączając głośno
muzykę. Twarz blondynki od razu przybrała czerwony wyraz. Zacisnęła pięści i
jeszcze raz zapukała. Nie uzyskując żadnej odpowiedzi, postanowiła zabawić się
inaczej.
- Możecie mi potrącić za
zniszczenia – rzekła w stronę mieszkańców. Państwo Uchiha, którzy również
znaleźli się na piętrze, nie zrozumieli słów blondynki, dopóki nie zobaczyli
tego na własne oczy. Kobieta jednym kopnięciem, wywarzyła drzwi z takim hukiem,
którego kruczowłosy nawet się nie spodziewał. Na widok zajścia, opadła mu
szczęka – Więc to jest, Sasuke ? – zapytała a gdy otrzymała potwierdzenie,
dodała – No chłoptasiu, to teraz sobie porozmawiamy – zwróciła się do niego,
natychmiast zmniejszając odległość między nimi.
********
Fanfary ! Skończyłam ! Półtora miesiąca mi to zajęło. Co za wstyd !!
<chowa się pod łóżko> Nie wiem czy to jest to, co chciałam ale … Hmm…
Przynajmniej końcówka mi się podobała a nie zamierzałam Was dłużej torturować.
Mam nadzieję, że coś jednak mi wyszło.
Specjalne
podziękowania dla Okeyli oraz Satomi, bez których nawet bym nie zaczęła a co
dopiero skończyła 10-tki. Buziaki dla Was i największe przeprosiny życia. Do
zobaczenia wkrótce. Mam nadzieję, że nie będę kazała czekać Wam tak długo jak
teraz… Chociaż … Wolę nie obiecywa
Łohohohhohho, ale się uśmiałam xD No końcówka powala. Poryczałam się ze śmiechu, dosłownie :P
OdpowiedzUsuńAjć, dziękuję za wspomnienie T.T jestem taka szczęśliwa i...
Rozdział w 100 % mnie zadowolił. Był powalający :D Był długi i duuuużo się w nim działo !!! Tak jak uwielbiam :D Achh, a zastanawiałam się jak to rozegrasz.. hihi. A jednak to one pojechały do Japonii
No to do nexta, choć pewnie i tak pogadamy szybciej :P
Całusy :*
Jej w końcu się doczekałam: )Cieszę się jak głupi do sera,fajnie że po tak długiej nieobecności dodałaś dłuższą notkę,całość poprostu świetna :D Akcji w tej notce to nie zabrakło i to było świetne,akcja z Tsunade mnie rozwaliła,ma baba siłę.: D Świetnie że już powoli wszystko się rozkręca,ciekawa jestem co Sakura i Hinata będą tam robić,Hina napewno pozna Naruto wpadnie mu w oko ,Sakura i Itachi chyba bardzo się zaprzyjaźnili jestem ciekawa co będzie między nią a Sasuke. :) Nie mogę się doczekać nexta oby pojawił się szybciej .Całuje, pozdrawiam i życzę duuuuuużo weny bo już czekam na 11 rozdział. :*
OdpowiedzUsuńKońcówka najlepsza. Śmiałam się przez pół godziny.Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńJedna rzecz, Myszaczku - złamań żeber nie wsadza się nigdy w gips, tym bardziej, jeśli jest to tylko jedno żebro. ;) Usztywnienie klatki piersiowej uniemożliwia oddychanie. ^^ Ciekawa jestem metod terapeutycznych Tsunade, sądząc po jej bojowym wejściu, będą drastyczne, mam nadzieję, że nie uszkodzi biednego Saske jeszcze bardziej podczas samego badania ^^" (wygląda na to, że młodzi Uchicha mają tendencję do złamań przy gwałtowniejszych ruchach). :P
OdpowiedzUsuńJak to śpiewali.."..miód malina" xd
OdpowiedzUsuńI'm be back ^^
Leżałam i turlałam się po podłodze ze śmiechu . Tsunade bije wszystkich na głowę .! Więcej weny i szybszych notek życzę
OdpowiedzUsuńRozdział super :) Tym bardziej końcówka. Aż brzuch bolał mnie ze śmiechu. życzę więcej weny i notek :D
OdpowiedzUsuń