- W końcu Cię znalazłem –
wyszeptał w stronę blondynki. Nie mógł uwierzyć w swoje szczęściew nieszczęściu. Szukał w największych krajach świata i bez rezultatu a jeden
wypadek sprawił, iż trafił pod jej opiekę. Los naprawdę potrafi zaskakiwać.
Wpatrywali się w siebie przez
dłuższy czas. Słowa ciemnookiego zaskoczyły blondynkę. Jeszcze żaden pacjent
nie powiedział do niej czegoś takiego.
- Proszę… - spróbował usiąść, ale klatka piersiowa
zbyt go bolała, aby mógł to zrobić. Opadł ponownie na łóżku – Chcę z Tobą
porozmawiać – dodał, nie spuszczając wzroku z orzechowych oczu. Brew Tsunade
uniosła się ku górze. Wymieniła spojrzenia z Sakurą, po czym przytaknęła.
Usiadła przy łóżku ciemnookiego i zamieniła się w słuch.
- Zostawię Was samych –
powiedziała Haruno, chcąc opuścić salę.
- Możesz zostać – uśmiechnął się
mężczyzna. Zielonooka zajęła miejsce obok starszej kobiety. Między trójką
zapadła chwilowa cisza, jakby pacjent zastanawiał się, od czego ma zacząć. W
końcu jego usta zaczęły wymawiać pierwsze zdania – Nazywam się Uchiha Itachi i
mieszkam w Tokio, ale to pewnie wiecie z moich dokumentów- uśmiech zawitał na
jego twarzy - Jak już wspomniałem
wcześniej, szukałem Cię w całej Europie i cieszę się, że nareszcie odniosłem
sukces.
- Skąd taka pogoń za mną ? –
zapytała Tsunade. Itachi na chwilę spuścił wzrok, lecz później odpowiedział na
pytanie, opowiadając całą historię, która była powodem wędrówki przez pół
kontynentu.
- Dlatego właśnie tak bardzo
zależało mi, aby Cię znaleźć. Jesteś ostatnią nadzieją dla mojego brata. Żaden
inny lekarz, nie chciał podjąć się tego ryzyka – dodał, świdrując kobietę
ciemnymi tęczówkami. Blondynka zacisnęła dłoń na białym fartuchu. Historia,
którą usłyszała, zrobiła na niej wrażenie oraz spowodowały napływ wspomnień.
Kiedyś zajmowała się takimi przypadkami i to nie raz, aż do pewnego czasu,
który wszystko zmienił. Od tamtego momentu, Tsunade postanowiła nie angażować
się w medycynę bardziej, niż jest to konieczne, dlatego została wykładowcą
objazdowym, dla młodych studentów.
- Bardzo mi przykro, ale już od
dawna nie praktykuje – odparła, wstając.
- Naprawdę bardzo mi zależy.
Odkąd miał ten wypadek, całkowicie zamknął się w sobie. Nie ma już tej radości
w oczach, co wcześniej. Wszyscy się o niego martwią. Ucierpiała również wielka
przyjaźń, która trwała od zawsze – rzekł Itachi, znów próbując wstać.
- Nie ruszaj się – skarciła go
Sakura.
- Proszę Cię.. Zapłacę każdą
sumę, zrobię wszystko co trzeba, tylko … Pomóż mojemu bratu. Wiem, że będziesz
w Tokio na konferencji. To byłby idealny …
- Przykro mi, ale nie mogę
spełnić Twojej prośby – weszła mu w połowie zdania, po czym opuściła salę,
zostawiając pacjenta oraz Haruno samych. Itachi westchnął, gdy tylko kobieta
zniknęła mu
z oczu. Właśnie poczuł, że zawiódł całą rodzinę a najbardziej młodszego brata.
Zapanowała dłuższa cisza, gdy Itachi ponownie się odezwał, spoglądając na
Sakurę.
- Jest w Twoim wieku – lekki
uśmiech zawitał na jego twarzy. Dziewczyna nic nie odpowiedziała, bo nie za
bardzo wiedziała co. Dlatego siedziała w
ciszy, dotrzymując mu chwilowo towarzystwa.
- Jak ma na imię ? – w końcu zapytała.
- Sasuke – odparł – Jak długo
będę w tym szpitalu ? – zmienił temat.
- Myślę, że za trzy dni Cię
wypiszą – uśmiechnęła się do niego.
- To dobrze. Chcę jak najszybciej
wrócić do domu – odparł z widocznym smutkiem, który rysował się na jego twarzy.
Był zawiedziony całą sytuacją. Miał nadzieję, że Tsunade sprawdzi stan Sasuke i
oceni czy będzie jeszcze kiedyś chodził. Niestety, rozczarował się. Najgorsze
było w tym wszystkim to, że obiecał rodzicom znaleźć odpowiedniego medyka a gdy
już to nastąpiło, ona odmawia współpracy.
- Mieszkasz w Tokio ? – zapytała.
Itachi przytaknął – Dawno tam nie byłam – dodała, zamyślając się.
- Jesteś z Japonii ?
- Tak. Wyjechałam stamtąd aby
zacząć studia na tutejszym Uniwersytecie
- odpowiedziała – Musiałam zmienić otoczenie – dodała z lekkim
uśmiechem.
- Rozumiem – odparł – Tęsknisz za
domem ? – zapytał. Haruno zamyśliła się na moment.
- Może czasami – odparła.
JAPONIA
Zobaczyli młodszego syna w
drzwiach. Wyraz twarzy wskazywał na to, iż usłyszał całą rozmowę dorosłych,
którą przed chwilą przeprowadzili. Gdy tylko zdali sobie sprawę z jego
obecności, on natychmiast udał się do swojego pokoju, głośno trzaskając
drzwiami. Nie wierzył.. Nie mógł uwierzyć, że jego starszy brat miał wypadek
samolotowy i jest w szpitalu. Szybko zaczął obarczać siebie za to wszystko.
Gdyby nie był sparaliżowany, Itachi nigdzie by nie jechał a co najważniejsze,
nie miałby żadnej katastrofy.
Uderzył pięścią w brzeg wózka, na
którym siedział. Znienawidził siebie jeszcze bardziej, niż do tej pory,
dodatkowo obarczając winą za to wszystko, Naruto.
- Sasuke ! – usłyszał pukanie do
drzwi. Głos matki odbijał się po drugiej stronie ściany. Nie otworzył. Nie miał
zamiaru. Choć w pewnej chwili zmienił zdanie.
- Kiedy zamierzaliście mi
powiedzieć ?! – krzyknął na rodzicielkę.
- Dowiedzieliśmy się niedawno –
rzekła, klęcząc na podłodze z załzawionymi oczami – Po za tym, nie chcieliśmy
Cię martwić – dodała.
- To nie zwalnia Was z tego, by
mnie poinformować ! Itachi jest moim bratem ! A gdyby umarł ? Też byście to
przede mną ukrywali ?!
- Sasuke ! Wystarczy ! – ostry
głos ojca, przeszył powietrze niczym brzytwa – Mikoto mówi prawdę. Na krótko
przed Twoim pojawieniem się w sypialni, potwierdzili mi informację o wypadku
Itachi’ego. Natychmiast przeproś matkę – dodał, nie zmieniając tonu.
- Nie trzeba, Fugaku – rzekła
kobieta, ale on ją zignorował, wymuszając na młodszym synu wyczekiwane słowa.
- Przepraszam .. – bąknął – Co z
nim ? – zapytał po chwili.
- Nic poważnego. Kilka stłuczeń i
uszkodzone żebra. Miał dużo szczęścia – rzekł Fugaku – Lecę do niego – dodał,
pomagając wstać żonie z podłogi. Gdy chciała coś powiedzieć, wszyscy usłyszeli
dźwięk telefonu. Mężczyzna wyciągnął komórkę z kieszeni. Na wyświetlaczu
pojawił się obcy numer, którego Pan Uchiha nie znał – Halo ? –powiedział do
słuchawki.
- Cześć tato –usłyszał po drugiej
stronie
- Itachi ? – na dźwięk imienia,
Mikoto oraz Sasuke spojrzeli w stronę mężczyzny – Jak się czujesz ? Widzieliśmy
w wiadomościach katastrofę.
- Wszystko w porządku. Wracam za
trzy dni – odparł
- Cieszę się, że nic Ci nie jest.
- Mam tu dobrą opiekę –
uśmiechnął się, choć oni nie mogli tego zobaczyć – Jesteś sam ? – zapytał
- Nie, ale zaraz to załatwię –
odparł – Itachi przekazuje pozdrowienia. Ma się dobrze i wraca za trzy dni –
rzekł w stronę rodziny.
- Daj mi go – szepnęła Mikoto –
Itachi ? – rzekła do syna, gdy tylko otrzymała telefon od męża – Jak się
czujesz ? Na pewno wszystko w porządku ?
- Cześć, mamo. Tak. Nic mi nie
jest. Dobrze o mnie dbają. Nie martw się.
- Tak się o Ciebie martwiłam. Nie
mogłam spać całą noc – odpowiedziała – Na całe szczęście nic Ci nie jest –
dodała z uśmiechem, którego on nie widział.
- Jak tam Sasuke ? – zapytał po
chwili – Daj mi go to telefonu – dodał, nie słysząc odpowiedzi z ust matki –
Hej, młody – odezwał się do brata.
- Hej – odparł beznamiętnie.
- Co to za ton, braciszku ? –
zapytał – Mam nadzieję, że nie sprawiasz kłopotów, rodzicom?
- Nie – uciął. Ich rozmowa
wyglądała tak przez kilka minut. Itachi zadawał pytania a Sasuke odpowiadał
zdawkowo. Głównie padały słowa „tak” i „nie”. W końcu ciemnooki poprosił do
telefonu ojca a ten, gdy tylko otrzymał komórkę, znikł z pokoju Sasuke i udał
się w dalszą część domu.
- Znalazłem tą kobietę – zaczął –
Niestety … Nie zgodziła się pomóc – westchnął do telefonu, przekazując ową
informację.
- Jak to, odmówiła ?! Czy ona
zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji ?! – krzyknął Fugaku, nie będąc zadowolony
z wiadomości, jaką przed chwilą otrzymał.
- Spróbuję ją przekonać ale nie
mam wiele czasu. Podobno jutro z samego rana wylatuje do Tokio na jakąś
konferencję a mnie wypiszą stąd dopiero za trzy dni – odparł, trochę niezadowolony.
- Postaraj się Itachi a jeśli Ci
się nie uda, dowiedz się wszystkiego na temat tego spotkania, w którym ma
uczestniczyć. Osobiście tam pójdę i zaciągnę siłą – warknął Fugaku.
- Spokojnie tato. Mam cały dzień.
Może uda mi się uzyskać pomoc w przekonaniu Tsunade – odparł.
- Co masz na myśli ? – zapytał
zaciekawiony.
- Muszę kończyć. Odezwę się
później – uciął, po czym rozłączył się. Sygnał w telefonie ucichł. Rozmowa
została zakończona.
FRANCJA – SZPITAL
- Pani Tsunade ! – krzyknęła
zielonooka, widząc kobietę na korytarzu. Podbiegła do niej prędko, zanim ta
opuści szpital i wyjedzie na lotnisko.
- Co się stało ? – zapytała
- Chciałabym … - zaczęła się
jąkać – Czy …
- No wyduś to z siebie – uśmiechnęła się zachęcająco.
Zielonooka przełknęła ślinę, spojrzała w oczy kobiety i zapytała wprost :
- Czy naprawdę nie może Pani
pomóc Itachi’emu ?
- Ten temat jest już zamknięty,
Sakura – rzekła stanowczo.
- Rozumiem, ale … Tak mi żal jego
brata …
- Wiem co czujesz, ale nie mogę
tego zrobić …
- Dlaczego ? – postanowiła
dowiedzieć się czegoś konkretnego. Musiał istnieć jakiś powód, który zmusza
Tsunade do odmowy pomocy.
- To już osobista sprawa –
rzekła, chcąc iść dalej, jednak Haruno jej nie pozwoliła. Złapała za rękaw
płaszcza i wpatrywała się w jej oczy.
- Nie wierzę, że od tak odmawia
Pani pomocy, osobie potrzebującej. Zawsze na wykładach, słyszeliśmy o oddanej
„służbie” chorym i potrzebującym, o tym, że każde życie jest cenne, że nie
wolno się poddawać i odwracać do pacjenta plecami, nawet jeśli jest to najlżejszy
przypadek. Czy to wszystko, co nam Pani przekazywała, było pustymi słowami ? –
zapytała, zaskakując blondynkę – Proszę postawić się na jego miejscu. Itachi
przeleciał tyle kilometrów, odwiedził połowę Europy, żeby Panią odnaleźć i
prosić o pomoc, dla młodszego brata. Jakby się Pani czuła, gdyby coś takiego
spotkało kogoś z Pani rodziny ? – świdrowała zawzięcie wzrokiem, nie chcąc go
spuścić.
- Wystarczy – lekko zagrzmiała –
Moja odpowiedź jest jednoznaczna – rzekła, wchodząc do taksówki, która właśnie
podjechała – Wybacz Sakuro, ale naprawdę nie mogę – dodała i odjechała,
zostawiając zielonooką przed szpitalem. Gdyby mogła, młoda lekarka kopnęła by w
samochód. Niestety ten zdążył już się oddalić. Wróciła do budynku zła i
zawiedziona. Nawet ulubiona kawa, którą Hinata przyniosła, nie poprawiła jej
humoru.
- Co Cię tak rozwścieczyło ? –
zapytała Hyuga, widząc różowowłosą w takim stanie.
- Tsunade – powiedziała i z
naburmuszoną miną usiadła w pokoju lekarskim – Lepiej daj mi jedno
z tych ciastek, które chowasz za plecami – uśmiechnęła się, wyciągając rękę w stronę przyjaciółki jak małe dziecko. Hinata zachichotała, widząc minę zielonookiej.
z tych ciastek, które chowasz za plecami – uśmiechnęła się, wyciągając rękę w stronę przyjaciółki jak małe dziecko. Hinata zachichotała, widząc minę zielonookiej.
- To opowiesz mi, co się stało ?
- Eh … Pamiętasz katastrofę
samolotu ? – Hinata przytaknęła, więc Sakura kontynuowała – Jest tu pacjent,
który przeszukał połowę Europy w poszukiwaniu Tsunade, aby ta pomogła jego
młodszemu bratu wrócić do zdrowia – ugryzła kawałek ciastka – Ale ona odmówiła.
Rozumiesz ? Odmówiła pomocy – przeliterowała oba wyrazy, wpychając pozostałą słodycz
do buzi – Dlatego jestem wściekła.
- Może porozmawiaj z nią jeszcze
raz – zaproponowała granatowłosa
- Nic z tego. Właśnie odjechała
taksówką na lotnisko. Wiesz.. na to sympozjum do Tokio – wyjaśniła.
- W takim razie wystarczy również
tam pojechać – stwierdziła biało oka jak gdyby nigdy nic.
- No co Ty .. Itachi może zostać
wypisany dopiero za trzy dni a o ile się nie mylę, Tsunade ma być
w Tokio zaledwie dwa dni – dziewczyny westchnęły.
w Tokio zaledwie dwa dni – dziewczyny westchnęły.
- Ależ jestem wściekła ! –
krzyknęła na cały pokój.
W DRODZE NA LOTNISKO
Siedziała na tyłach taksówki,
opierając głowę o szybę. Opuściła stolicę jakieś 20 minut temu, zmierzając ku
lotnisku, z którego miała samolot do Japonii.
- Nie powinnaś była jej odmawiać
– usłyszała znajomy głos. Gdyby to ona prowadziła, z całą pewnością nacisnęła
by hamulec.
- Co Ty tu robisz ? – zapytała,
nie wierząc w to co widzi – Nie miałeś być czasami w Wiedniu ?
- Pewien mały ptaszek powiedział
mi, że mam tu ciekawszą robotę – odparł mężczyzna.
- Dobrze wiesz, że nie mogę ..
- Raczej nie chcesz Tsunade.
Tchórzysz i tyle. Boisz się, że przeszłość może do Ciebie powrócić ze zdwojoną
siłą i dlatego nie chcesz wrócić do zawodu. Zamiast tego, prowadzisz jakieś
nędzne wykłady na uczelniach. Marnujesz siebie i swój talent. Takie
postępowanie nie naprawi przeszłości a Ciebie jeszcze bardziej pogrąży.
Pamiętaj, że oni by tego nie chcieli.
- Zważaj na słowa – warknęła –
Lepiej patrz na drogę – dodała – Swoją drogą, niech Cię nie interesuje co
robię.
- Uparta jak zwykle – usłyszała a
żyłka na jej skroni zaczęła pulsować.
- Mów co chcesz. Zdania nie
zmienię – syknęła, odwracając wzrok w kierunku zmieniającego się krajobrazu. W
samochodzie zapadła cisza. Kierowca ukradkiem rzucał jej spojrzenia, by
obserwować jak mimika twarzy kobiety, zmienia się co chwilę. Był prawie pewien,
że blondynka wkrótce każe mu zawrócić i odwieźć się z powrotem do szpitala w
Paryżu. Nie musiał długo czekać na potwierdzenie swych myśli – Niech Was
wszystkich diabli wezmą ! Zawracaj ! – rozkazała. Orochimaru bez wahania
zmienił pas, zmieniając kierunek jazdy. Zadowolony z siebie, uśmiechnął się pod
nosem – To jeszcze nie oznacza, że mu pomogę – dodała, widząc wyraz twarzy,
przyjaciela.
Weszła do sali nr. 211. Itachi
stukał coś w swoim telefonie. Odłożył go, gdy ją zobaczył. Mimo iż spędził tu
dopiero jeden pełny dzień, polubił dziewczynę z różowymi włosami. Gdyby był młodszy,
z pewnością by się z nią umówił. Lekki uśmiech wkradł się na jego twarz.
z pewnością by się z nią umówił. Lekki uśmiech wkradł się na jego twarz.
- Widzę, że ktoś ma tu dobry
humor – zauważyła, wchodząc.
- Za to komuś, nadepnięto na
odcisk – odparł, widząc ogniki w jej oczach.
- Wcale nie – odparła
- No cóż.. Pomijając to, że Twój
wzrok mógłby zabić i z pewnością byłbym już martwy, gdyby to potrafiły, to nie
zauważyłem żadnych innych oznak złego humoru – zażartował. Haruno uśmiechnęła
się lekko.
- Przepraszam – rzekła, siadając
na krześle – Sprawdźmy jak się mają Twoje kości – dodała.
- Już nie skrzypią – zażartował –
W dodatku proszą o wolność – dodał.
- Zabiorę Cię na prześwietlenie,
aby sprawdzić, czy obrzęk zszedł. Jeśli tak, jutro będziesz mógł wrócić do domu
– uśmiechnęła się – Pod warunkiem, że znów nie zapragniesz wylądować na
urazówce.
- Tak jest, Pani Doktor ! –
zasalutował, od razu tego żałując. Poczuł ból w klatce piersiowej. Haruno
skarciła go wzrokiem a gdy przywieziono wózek, zawiozła do pokoju RTG.
- Wrócę później – rzekła i udała
się do innych pacjentów. Chwila z Itachi’m pozwoliła jej ugasić wielką złość,
jaką czuła jeszcze kilka minut temu i choć nadal gniewa się na swą mentorkę, to
już tego po niej tak nie widać. W środku istny wulkan, zaś na zewnątrz,
prawdziwy Anioł.
30 MINUT PÓŹNIEJ
- No i jak ? – zapytała, widząc
jak Itachi krzywi się pod nosem.
- Władowali mnie w gips – warknął
niezadowolony.
- Najwidoczniej coś Ci tam pękło,
przy ostatnim wyskoku – rzekła – To oznacza, że nie wrócisz do domu tak szybko
jakbyś tego chciał – dodała, pchając wózek do przodu.
- Jak to ? – zapytał
- Gdybyś się nie wygłupiał,
wyszedłbyś za dwa dni a ponieważ komuś zachciało się salutować – tu spojrzała
na niego – Spędzisz z nami cały kolejny miesiąc – dodała.
- MIESIĄC ?! – krzyknął
- Ciii – skarciła go – Na swoje
życzenie - dodała, gdy dotarli na
miejsce.
- I co ja teraz zrobię ? Obiecałem
wrócić pojutrze – rzekł zrezygnowany.
- Zadzwoń do rodziców i powiedz
im, iż pewna złośliwa pielęgniarka czy też lekarka vel stażystka uziemiła Cię
na trzydzieści dni w geście eksperymentów do zaliczenia kilku przedmiotów –
zaproponowała, wychodząc z pomieszczenia.
- Sakura ! – krzyknął ale
dziewczyny już nie było. Itachi westchnął po raz kolejny. Spojrzał na
zagipsowaną klatkę piersiową i nagle poczuł .. – Ależ to swędzi – chciał się
podrapać, jednak nie był
w stanie. Próbując wytrzymać, postanowił zadzwonić do ojca.
w stanie. Próbując wytrzymać, postanowił zadzwonić do ojca.
*******
Mamy 9-tkę, która jest krótka i nic się w niej specyficznego nie dzieję
i może Wam się wydawać nudna, ale to było zamierzone, więc wybaczcie.”10”
zacznie już obfitować w bardziej szersze wydarzenia a jakie, to zobaczycie
wkrótce, bo jeszcze w ciągu tych trzech dni wolnych napisać kolejny rozdział.
Tak więc, życzę przyjemnej lektury.
Hej! Rozdział świetny, już nie mogę się doczekać nexta :) nieźle, już myślałam, że Tsunade naprawdę "ucieknie" :) hehehe już nie mogę się doczekać miny Sakury i Itachiego na widok Senju :) Nie wiem dlaczego ale na moim blogu nie wyświetliło się, że dodałaś rozdział, dlatego nie mogłam go wcześniej przeczytać i skomentować, ale nadrabiam zaległości :D Zastanawia mnie jak Tsunade "naciągnie" Haruno na wyjazd do Japonii... Nie mogę sobie tego w żaden sposób wyobrazić ;) no i jeszcze zostaje Hinata... Co z nią zrobisz??? Tyle pytań, brak odpowiedzi :D Hehe nie mam się do czego przyczepić, nie ma błędów ortograficznych, a styl pisania jest świetny. Tak więc czekan na nexta :) tu i na http://nowy-czas-nowe-zycie-by-myszka.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać :D
Wierna Czytelniczka :*
Kochana, Itaś już zobaczył Tsunade :) Przecież z nią rozmawiał o historii choroby Sasuke :P Sakura również ją spotkała w drzwiach :) Nikt nie powiedział, że ona ( Haruno ) pojedzie do Japonii :P :P a z Hinatą już wiem co zrobię, także spokojnie :) Ja wprost uwielbiam zostawiać bloga z milionami pytań dla czytelników :P z rozdziałem na "nowy-czas" będziesz musiała dłużej poczekać :) Potrzebuję trochę czasu aby przypomnieć sobie tą historię a potem zastanowić się co tam dalej miało być :) Ale mam nadzieję, że nie zajmie mi to sporo czasu. Na razie jednak, spodziewałabym się notek tutaj :) 10-tka już jest w trakcie pisania :)
UsuńPozdrawiam Cieplutko i dziękuję za komentarz :)
Wiem wiem... ale eh. Ty tak potrafisz trzymać w niepewności T.T, że kompletnie NIC nie przychodzi mi do głowy. Jakie ty masz wyjście z tej sytuacji. Mam nadzieję, że w następnej notce coś się pojawi, coś co uchyli rąbka tajemnicy...
Usuńcałuję i czekam :*
Kochana Mysiu... Kiedy następna notka ?? Tęsknię :( proszę napisz, że już niedługo coś się pojawi... No weź, nie katuj mnie tak, jak i pewnie całą masę reszty Czytelników... No weź..
UsuńNo chyba, że piszesz rozdział 25 na
"Wszystko staje się możliwe….Gdy się tego naprawdę pragnie"
to nie poganiam...
Całuski :****************************************************************
Jejuś jak ja się ciesze że pojawił się rozdział 9 ,wcale nie był nudny właśnie fajnie że Sakura z Itachim się tak dogaduje :> Nie mogę się już doczekać 10 , jestem ciekawa co zrobi Tsunade. :) Pozdrawiam i czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńKurczę świetne ! Nie mogę doczekać się nexta :* jejciu tyle się wydarzyło!!! :D mam nadzieję, że Sasuke wybaczy Naruto :* i zgadzam się z Angel : Saki zItasiem nieźle się dogadują :* Papapatki :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!! chciałabym mieć taki talent jak ty, ale o takim mogę sobie tylko wymarzyć. Mam nadzieję że następne również będą super. trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńMyszko!!!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że rozdział będzie dłuższy, że będzie w nim więcej szczegółów i w ogóle....
Jestem też na tak, jeśli chodzi o tego skasowanego bloga :)
Niestety moja cierpliwość dla Ciebie skończyła się!!!
Kiedy miał być nowy rozdział ?!?!?!!?!? Ja się pytam!!!!
Miał być pod koniec miesiąca (stycznia) a tu nic. Rozumiem, że możesz nie mieć czasu. Ale tak duży poślizg?
Zaglądam tu codziennie po X razy i ...
Co widzę?
NIC.
Gdzie 10?
ja się pytam gdzie 10 :/
10-tka przechodzi totalną korektę i przemianę, więc niestety trochę to potrwa ^^" nie licząc już faktu, że moja wena się ulatnia =.=
OdpowiedzUsuń