wtorek, 10 września 2013

ROZDZIAŁ 7

Po dziesiątej próbie dodzwonił się pod podany numer, który otrzymał od dyrektora szpitala. W słuchawce usłyszał lekko zachrypnięty, męski głos. Nie chcąc czekać, zaczął rozmowę. Gdy tylko wspomniał imię i nazwisko poszukiwanej kobiety, zapadła cisza. Dopiero po chwili, po raz kolejny usłyszał Jirayę.

- Czego od niej chcesz ? – usłyszał
- Muszę z nią porozmawiać. To naprawdę bardzo ważne – odpowiedział zgodnie z prawdą.
- I myślisz, że ja będę w stanie pomóc ? – zapytał Jiraya
-Podobno jest pan jej przyjacielem, dlatego …
- Nie widziałem Tsunade od ponad roku. Nie wiem gdzie może przebywać – wszedł mu w pół zdania.
- Ostatnio była widziana w Niemczech – kontynuował. Nie chciał tak szybko dawać za wygraną.
- Możliwe.
- Czy ma pan numer telefonu, dzięki któremu mógłbym się z nią skontaktować ?
- Być może – kolejne pół słówka zaczęły wytrącać Itachi’ego z równowagi, jednak starał się zachować spokój, by nie spłoszyć jedynej osoby, która miała kontakt z poszukiwaną kobietą.
- Naprawdę potrzebuję jej pomocy. Chodzi o mojego brata – postanowił zagrać w otwarte karty. Być może uda mu się osiągnąć coś więcej.
- Przykro mi, ale nie mogę pomóc. Jak już wcześniej mówiłem, nie miałem kontaktu z Tsunade od ponad roku. Po za tym, skoro nikt nie może jej znaleźć, najwidoczniej ona ma jakiś powód, by nie ujawniać się światu – rzekł.
- To znaczy ?
- Przykro mi, ale nie mogę powiedzieć nic więcej – odparł Jiraya, rozłączając się. Przerywany sygnał rozległ się w słuchawce. Itachi westchnął głęboko, odkładając komórkę na stół. Poniósł porażkę, jednak nie zamierza się poddać. Jutro spróbuje zadzwonić ponownie. Będzie to robił do skutku, póki nie dowie się, gdzie obecnie przebywa Tsunade Senju.

Następnego ranka Itachi znów wybrał ten sam numer, z którego właścicielem rozmawiał wczorajszego wieczoru. Odpowiedziała mu cisza. Odczekał chwilę i spróbował raz jeszcze.

- Halo ? – odezwał się ten sam głos.
- Dzień dobry. Pozwoliłem zadzwonić do pana jeszcze raz – odpowiedział
- Hę ? Kto mówi ? – zapytał.
- Uchiha Itachi. Rozmawialiśmy wczoraj. Pamięta pan ? – ciemnooki zdziwił się, iż jego rozmówca zapomniał o wczorajszej konwersacji.
- Uchiha … Uchiha …
- Mówiliśmy o pańskiej przyjaciółce. Tsunade Senju – przypomniał mu.
- Moja głowa – usłyszał w słuchawce – Tsunade ? Ah, tak, tak. Przypominam sobie – odparł po chwili.
- Czy moglibyśmy jeszcze raz o niej porozmawiać ? To naprawdę bardzo ważne dla mnie. W grę wchodzi zdrowie mojego młodszego brata. Muszę ją znaleźć – tym razem wyłożył kawę na ławę. Być może nie zostanie spławiony tak jak miało to miejsce wczorajszego wieczoru.

- O ile dobrze pamiętam, to mówiłem Ci chłopcze, iż nie mam pojęcia gdzie może być.
- Z całym szacunkiem, ale wydaje mi się, że pan coś ukrywa. Nie chce zdradzić miejsca jej pobytu.
- Za kogo Ty się uważasz ? – burknął Jiraya – Nie mam pojęcia gdzie się podziewa ta szalona kobieta. Kto wie, co znowu strzeliło jej do łba. Może wędruje po krajach i gra w kasynach. Ma do nich słabość.
- Przepraszam. Nie chciałem Pana urazić, jednak proszę mnie zrozumieć …
- Dobrze już, dobrze … Jeśli to naprawdę jest takie ważne …Eh … Spróbuję się czegoś dowiedzieć, jednak zanim to zrobię, chciałbym dowiedzieć się z kim mam do czynienia – rzekł – Spotkajmy się za godzinę na Dworcu Centralnym w kawiarni Renev – dodał.
- Zgoda. Będę punktualnie. Dziękuję panu – rzekł Itachi, po czym rozmowa została zakończona. 

Gdy upłynęło sześćdziesiąt minut, Itachi pojawił się w ustalonej przez Jirayę kawiarence. Wchodząc do środka, rozejrzał się wokół. Niestety nie miał pojęcia jak wygląda ów mężczyzna, dlatego też wybrał jeden z wolnych stolików i zamówił kawę. Nie wiadomo, jak długo przyjdzie mu czekać na gościa. Nie spodziewanie po pięciu minutach w tle pojawiła się biała i dość długa czupryna. Człowiek rozejrzał się dokładnie po czym podszedł do stolika przy którym siedział Uchiha.

- Przepraszam za spóźnienie. Korki – wtrącił.
- Słucham ?
- Jesteś Itachi Uchiha, prawda ? – zapytał a długowłosy przytaknął twierdząco.
- Skąd …
- Zawsze sprawdzam z kim mam do czynienia. Znalazłem o Tobie sporo w Internecie, stąd wiedziałem jak wyglądasz – wyjaśnił – Muszę przyznać, że zrobiłeś na mnie wrażenie – dodał, siadając na krześle.
- Rozumiem – rzekł krótko.
- Więc chcesz uzyskać informację o Tsunade, tak ? – zapytał, chcąc się upewnić. Długowłosy przytaknął twierdząco – Dlaczego ?
- Robię to tylko i wyłącznie dla mojego młodszego brata. Ponad pół roku temu miał wypadek samochodowy. Kierowca ciężarówki wjechał w jego i przyjaciela auto, gdy wracali do domu. Teraz jest sparaliżowany od pasa w dół. Lekarze twierdzą, że nie da się nic zrobić ale dowiedziałem się, że Pani Tsunade mogła by pomóc albo chociaż sprawdzić, czy to faktycznie prawda.  Wiem, iż jest szanowanym oraz bardzo cenionym medykiem, nie wspominając o umiejętnościach, które przewyższają lekarzy z wieloletnim stażem. Dlatego właśnie tak bardzo jej poszukuję. Jeśli jest cień nadziei na to, że mój brat będzie mógł chodzić, to zrobię wszystko aby to uczynić – wyjaśnił Itachi na jednym wydechu. Jiraya przyglądał mu się dość uważnie, słuchając każdego słowa, jakie wymawiał. Uchiha czuł przeszywający wzrok nad swoją osobą, jednak nie przerywał monologu.
- Myślisz, że Tsunade coś zmieni ? – zapytał po chwili ciszy.
- Jest najlepsza – odparł
- To prawda. Ona jak nikt inny zna się tak dobrze na medycynie. Potrafiła wiele dokonać. Tam gdzie inni mówili, że coś jest nie możliwe, ona udowadniała co innego. Miała sporą wiedzę a każdą dziedzinę medycyny zawartą w małym paluszku. Właśnie dlatego została uznana za najlepszego specjalistę w każdej gałęzi lecznictwa. Jednak, do czasu …. - przerwał, gdy kelnerka podała kawę.
- Czy coś się stało ?- zapytał
- Nie mnie o tym opowiadać, jednak po tamtym wydarzeniu, wiele się zmieniło. Tsunade po prostu zniknęła i słuch o niej zaginął. Czasami można było usłyszeć, że widziano ją w różnych miastach czy krajach ale większość była tylko plotką. Nawet ja nie wiem co się z nią teraz dzieje. Nie kontaktowaliśmy się od ponad roku.
- Nie zostawiła jakiegoś numeru telefonu ?
- Gdy Tsunade znika, to znaczy, że nie chce mieć z nikim kontaktu. Dzwoni tylko wtedy, gdy … za dużo wypije, bądź też naprawdę potrzebuje pomocy ale z tym ostatnim bywa bardzo rzadko.
- Jest pan w stanie jakoś dowiedzieć się, gdzie ona w tej chwili może przebywać ?
- Nie mam pojęcia … Ogólnie nigdy nie wtrącam się w jej sprawy.
- Jeśli istnieje jakaś możliwość na odnalezienie Tsunade, będę naprawdę wdzięczny za pomoc. Mogę nawet zapłacić. Każda suma wchodzi w grę – rzekł Itachi, gotów wyciągnąć smartfona aby dokonać przelewu, lecz Jiraya powstrzymał go.
- Widzę, że naprawdę Ci zależy. Poczekaj chwilę – rzekł mężczyzna i odszedł od stolika, kierując się
w pewne miejsce. Itachi przyglądał się dokąd zmierza jego rozmówca. Zauważył, iż podszedł do lady, przy której stała młoda kelnerka. Rozmawiali przez pewien czas. Momentami dało się zauważyć, jak twarz dziewczyny zalewają dorodne rumieńce. Uchiha zmarszczył brwi, kilka razy kręcąc głową. Kiedy tak czekał, w kieszeni odezwał się jego telefon. Odebrał, widząc kto dzwoni.

- Cześć, mamo – przywitał rodzicielkę ciepłym głosem – Jak się czujesz ? -zapytał
- Witaj Itachi. Wszystko w porządku – jej głos zadrżał, gdy mówiła owe słowa. Mężczyzna od razu to wyczuł.
- Co się stało ? – kolejne pytanie wyszło z jego ust.
- Nic kochanie. Po prostu tęsknię za swoim drugim synem – odpowiedziała.
- Nie martw się o mnie, mamo. Myślę, że niebawem wrócę z lekarzem dla Sasuke. Jestem coraz bliżej celu – chciał ją pocieszyć, choć nie był do końca przekonany, czy faktycznie jest tak, jak powiedział matce.
- Naprawdę ? – zapytała
- Tak, ale na razie nie mów nic Sasuke. Nie chcę, aby …
- Rozumiem. Ode mnie się nie dowie – rzekła – Po za tym nadal siedzi całymi dniami w pokoju, bądź na balkonie. Jedyny kontakt z nim mamy wtedy, gdy przynosimy mu posiłek na górę. Choć i wtedy bywa tak, iż nie piśnie do nas słowa – dodała.
- Wszystko się ułoży, gdy tylko wrócę do Japonii. Właśnie rozmawiam z przyjacielem tamtej kobiety. Być może, będzie w stanie mi pomóc.
- Oby…
- Wiesz, że dla Sasuke zrobię wszystko ..
- Tak i będę się modliła, abyś znalazł tą kobietę, która wyleczy Twojego brata – głos Mikoto zaczął się łamać.
- Nie płacz, mamo. Muszę kończyć. Zadzwonię do Was później. Pozdrów ojca i Sasuke – powiedział, po czym zakończył konwersację.
- Przepraszam, że to tak długo trwało.
- Nic nie szkodzi. Mam dużo czasu – odparł Itachi, zastanawiając się nad tym, czy mężczyźnie cokolwiek udało się załatwić.
- Znalezienie Tsunade, nie będzie tak proste jakby się wydawało. Widzisz tamtą kobietę ? – zapytał, wskazując palcem na osobę, z którą niedawno rozmawiał. Itachi przytaknął, więc Jiraya kontynuował rozmowę – To jedna z ostatnich osób, które widziały Tsunade. Poszedłem zapytać, czy wie coś więcej o teraźniejszym miejscu jej pobytu.
- I ?
- Nie chciała mi powiedzieć. Nawet użyłem uroku osobistego … Niestety spoliczkowała mnie – rzekł, pokazując czerwony ślad dłoni na twarzy. Itachi zrobił oczy niczym spodki, słysząc jak mężczyzna, który ma dawno po 50-tce, flirtuje z dziewczyną mającą zaledwie dwadzieścia lat.
- Chyba sobie żartujesz? Podrywasz młode kobiety i myślisz, że zaraz wszystko Ci wyśpiewają ? Jesteś jakimś zboczeńcem ? – wypalił Uchiha.
- Nie moja wina, że one na mnie lecą – odparł.
- Jasne – szepnął do siebie.
- W każdym bądź razie, czegoś się jednak dowiedziałem – rzekł z entuzjazmem
- Dokładnie za pięć dni, Tsunade ma pojawić się w Japonii na jakimś sympozjum naukowym, czy czymś takim a więc …
- Japonia ?! – uniósł głos, gwałtownie wstając z krzesła. Na szczęście kawiarnia była pusta, inaczej Itachi z pewnością zwrócił by na siebie uwagę klientów.
- Ciszej …
- Chwila. Przed sekundą powiedziałeś, że tamta dziewczyna nie chciała Ci niczego powiedzieć, więc jakim cudem mówisz mi teraz, że Tsunade za parę dni ma być w Japonii ?
- Urok osobisty – mrugnął do niego. Chłopakowi aż ciarki przeszły po plecach, gdy zobaczył ów gest. Najważniejsze jednak było to, iż wraca do kraju a tam poruszy niebo i ziemię by znaleźć kobietę.
- Dziękuję Panu bardzo. Nie wiem, jak się odwdzięczę ….
- Posłuchaj mnie chłopcze – usłyszał poważny ton z ust mężczyzny, który nagle diametralnie się zmienił – Historia Twojego brata ma wiele wspólnego z przeszłością Tsunade. Może źle robię, wtrącając się w jej życie, jednak … Być może …Eh.. Nieważne. Idź już.
- Naprawdę jestem wdzięczny – rzekł Uchiha. Jiraya nie powiedział już ani jednego słowa. Odprowadził tylko chłopaka wzrokiem, po czym zamówił kolejną filiżankę kawy. Spojrzał przez dużą szybę, umieszczoną w kawiarni. Na zewnątrz było pusto. Jedynie kilka samochodów mijało to miejsce oraz odjeżdżający autobusy.
- Tsunade… Oby ten chłopak Cię odnalazł i … zmienił – rzekł do siebie, upijając duży łyk czarnej cieczy.

Po powrocie do hotelu, szybko spakował swój bagaż i opuścił pokój. Wymeldowanie się zajęło dosłownie chwilę. Zamówił taksówkę i pojechał na lotnisko. W głowie krążyły mu słowa Jirayi na temat Tsunade ale najważniejsza z nich była ta, iż dokładnie za 5 dni, owa kobieta będzie w ich kraju aby zaprezentować się na sympozjum. To był dla niego dar od losu. Nie mógł doczekać momentu, aż poinformuje o wszystkim rodziców a co najważniejsze, brata. Na razie jednak wolał nic nie mówić. Musiał odnaleźć kobietę i zamienić z nią kilka słów. Nawet gdyby miał paść na kolana, zrobi to, byle by tylko Tsunade pomogła uleczyć Sasuke.
U celu znalazł się po trzydziestu minutach. Pospiesznie opuścił taksówkę, biegnąć do kas aby zakupić bilet.
- Jeden na lot do Japonii – poprosił.
- Przykro mi, ale dzisiaj nie mamy już żadnych połączeń – oznajmiła kobieta
- Kiedy jest następny ?
- Wolne miejsca są dopiero na przyszły tydzień – odpowiedziała, zaglądając w ekran monitora.
- Nie mogę tyle czekać – rzekł – Czy są jakieś loty z przesiadkami ? Muszę dostać się do Japonii jak najprędzej – dodał, prawie nachylając się na kobietę za ladą.
- Zaraz sprawdzę- odpowiedziała i zaczęła szukać w bazie. Sprawdziła wszystko, co było możliwe. Itachi spędził w oczekiwaniu aż 10 minut. Po tym czasie, kobieta zwróciła się do niego – Jest jeden. Odlatuje za 5 minut a miejscem przesiadkowym, jest Madryt – wyjaśniła.
- Więc proszę o ten bilet. Jest pani naprawdę aniołem ! – wykrzyczał z szerokim uśmiechem, wprawiając kobietę w zażenowanie.
- P.. Proszę … - zajęknęła się, podając bilet, rzekła – Terminal 3, wejście drugie – dodała.
- Jeszcze raz, bardzo dziękuje ! – krzyknął, biegnąc we właściwą stronę, by tylko zdążyć na samolot. Na całe szczęście, dotarł w momencie, gdy stewardessy zamykały wejście rękawa, prowadzącego do maszyny – Stać ! Jeszcze ja ! – znów krzyczał. Kobiety zauważyły go i przerwały czynność.
- Zdążył Pan w ostatniej chwili – uśmiechnęły się, biorąc od mężczyzny kartę pokładową – Życzymy udanej podróży – dodały a gdy Itachi zniknął w biegu, kobiety zamknęły wejście. Kilka minut później, samolot wystartował, znikając gdzieś w chmurach.

JAPONIA

W pokoju rozbrzmiewała muzyka, której słuchał, gdy miał przysłowiowego doła. Tym razem też tak było. Na nieszczęście zdarzało się to codziennie. Choć próbował pokazywać przed przyjaciółmi, że jest silny, to gdy tylko pozostawał sam, pozwalał sobie na takie zachowanie. Zasuwał zasłony i kładł się na łóżku, skupiając na tekstach piosenek, wychodzących z laptopa.

- Naruto ! – wołanie ojca, zagłuszały głośne nuty – Synu, otwórz – Minato próbował wejść do pokoju, pukając z całych sił, myśląc, że wygra z wysokimi dźwiękami. Po dłuższej chwili, drzwi drgnęły a w nich pojawił się blondyn – Co się dzieje ? – zapytał mężczyzna.
- Mam już dość, tato  … Nie potrafię tak dłużej – odparł niebieskooki – Nie mogę znieść, że przez głupią decyzję, moja wieloletnia przyjaźń z Sasuke się skończyła ! Dlaczego to ja wtedy nie prowadziłem tego samochodu, tak jak mnie prosił ! Czemu musiałem postawić na swoim ! Jestem głupi ! – żale zaczęły wylewać się z jego ust, tak samo jak łzy z oczu. Na przemian zaciskał i rozluźniał pięści, jakby miało mu to pomóc – Nie rozumiem, z jakiego powodu, to ja chodzę a on nie ! Powinno być inaczej ! – coraz bardziej płakał i zatracał się w sobie. Minato nie odzywał się, póki syn nie skończy. Uważał, że powinien wyrzucić z siebie wszystko to, co dusi w sobie od tamtego feralnego dnia – Tato , nie chcę, żeby to się tak skończyło ! Sasuke to mój przyjaciel a ja …. Nie mogę mu pomóc a w dodatku jestem wszystkiemu winien !
- Spokojnie synu … Itachi próbuje znaleźć pewną osobę, która być może pomoże Sasuke powrócić do zdrowia – rzekł Minato, chcąc przekazać synowi choć cień nadziei.
- Naprawdę ? Myślisz, że mu się uda ?
- Fugaku powiedział mi wczoraj, że trafił na jakiś trop w tej sprawie. Może już wkrótce, wszystko będzie jak dawniej a wypadek … Stanie się tylko wspomnieniem – odparł, kładąc dłoń na ramieniu syna.
- To nie zmienia faktu, że jestem i będę winny wszystkim cierpieniom, jakie przeszedł a być może jeszcze przejdzie Sasuke i wszystko dzięki mnie.
- Naruto, nie wolno Ci się obwiniać. Musisz pokazać Sasuke, jak silny jesteś i że się nie poddajesz. Być może wpłynie to również na niego, gdy zobaczy, że dzięki temu, szybko wracasz do zdrowia.
- Albo znienawidzi jeszcze bardziej – szepnął, jednak Minato usłyszał.
- Nie możesz tak myśleć. Spójrz ile osiągnąłeś przez te pół roku, uczęszczając na rehabilitację. Prawie poruszasz się normalnie. Gdybyś nie podjął leczenia, pewnie już nigdy nie byłbyś samodzielnie chodzić. Możesz zawdzięczać to swojej upartości i dążeniu do celu. Sam jesteś typowym przykładem, aby się nie poddawać .
- Dziękuję, tato ale …
- Nie myśl o tym co było ale o tym co jest i będzie. Zobaczysz, że kiedyś Sasuke również zacznie chodzić  a wtedy będziecie się śmiać z tego, co teraz przeżywacie. Za jakiś czas, okaże się to tylko złym wspomnieniem, które tak naprawdę jeszcze bardziej wzmocni Waszą przyjaźń. Zaufaj mi, Naruto.
- Może masz rację … Muszę dawać dobry przykład Sasuke i zarazić go moim optymizmem, inaczej całkowicie się zatraci i nie będzie chciał wrócić do zdrowia – odpowiedział po chwili, obdarzając ojca szerokim uśmiechem.
- To właśnie chciałem usłyszeć – odparł – A teraz ścisz tą diabelną muzykę. Doprowadzisz mamę do furii –dodał, pochylając się nad synem. On tyko zachichotał, po czym wykonał prośbę ojca – Dzięki. Zejdź za 20 minut na obiad.
- Dobrze. Tato ! – zawołał a gdy Minato się obrócił, Naruto rzekł – Dziękuję – rzekł. Mężczyzna uśmiechnął się i skinął głową, po czym zszedł na dół, by pomóc Kushinie w nakrywaniu do stołu.

GDZIEŚ W POWIETRZU

- Przepraszamy, jednak za 5 minut możemy znaleźć się w miejscu, w którym dochodzi do turbulencji, dlatego dbając o Państwa bezpieczeństwo, bardzo prosimy o zapięcie pasów. Dziękujemy – taka informacja wydostała się z głośników, zamontowanych w całym samolocie. Pasażerowie zastosowali się do próśb i wykonali ową czynność. Faktycznie po kilku minutach, maszyna zaczęła niebezpiecznie trząść i ruszać na wszelkie strony. Jako, że wszyscy zostali ostrzeżeni, na pokładzie panował w miarę spokój, do czasu gdy samolotem zarzuciło. Kilka osób wydało z siebie krzyk, przestraszeni nagłą sytuacją.
- Spokojnie, to tylko turbulencja – Itachi uspokajał dziecko siedzące obok niego. Było bardzo przerażone, gdy maszyna trzęsła się niczym galareta. Niestety z punktu widzenia pilotów, wyglądało to na zupełnie coś innego, niż myśleli pasażerowie. Nie upłynęła minuta i stało się. Ogromny huk, rozległ się na zewnątrz a samolot gwałtownie zaczął tracić wysokość. Oznaczało to tylko jedno. Maszyna spadała w dół.
- MAYDAY ! MAYDAY ! Tu DX305 ! Mamy problem ! Powtarzam ! Mamy problem ! – jeden z pilotów nadawał komunikat S.O.S, podczas gdy drugi, próbował wyrównać lot. Niestety bezskutecznie. Maszyna coraz bardziej zbaczała z kursu, tracąc wysokość. W samolocie zapanowała panika. Wszyscy krzyczeli, patrzyli z przerażeniem na zachowanie załogi, która przechodziła z jednego miejsca na drugie. W końcu jedna ze stewardes, za zgodą kapitana, przekazała wiadomość.
- Szanowni państwo. Samolot, którym lecimy, w wyniku turbulencji doznał poważnego uszkodzenia. W tej chwili dość szybko tracimy wysokość, jednak staramy się zrobić co w naszej mocy, aby wrócić na odpowiednią wysokość. Prosimy nie odpinać pasów. Wszystkie torby, które posiadają państwo na kolanach, położyć na podłodze. Nad Waszymi głowami są schowane maski tlenowe. Jeśli ktoś będzie ich potrzebował, wystarczy sięgnąć ręką.
- Rozbijemy się ! – krzyknął jeden z pasażerów, co wywołało dodatkową panikę.
- Proszę o spokój. Naprawdę staramy się … - tu zdanie kobiety przerwał nagły wstrząs, który dotknął maszynę. Stewardessa padła na ziemię, uderzając ręką o metalowy kant. Itachi bez wahania postanowił jej pomóc, dlatego odpiął pas i podszedł do niej.
- Nic Ci nie jest ? – zapytał.
- Dziękuję ale teraz proszę wracać na miejsce – obdarzyła go uśmiechem, gdy już stała na nogach. Gdy Uchiha wykonał polecenie, kobieta zniknęła za drzwiami prowadzącymi do kapitana.
- MYADAY ! MAYDAY !! Tracimy wysokość !
- Tu wieża kontrolna. Słyszymy Cię. Podaj swoją pozycję. Powtarzam. Podaj swoją pozycję.
- Jesteśmy jakieś … 8 000 m nad ziemią i wciąż spadamy – poinformował pilot.
-Spróbujcie utrzymać tą wysokość. Za pół godziny, powinniście dotrzeć na teren Francji. Tam przygotowują już pas awaryjny – usłyszeli.
- Nie damy rady. Nie pozwala nam na to uszkodzenie. W ostateczności będziemy wodować – odparł pilot. W tym czasie maszyną ponownie zatrzęsło. Ich wysokość spadła do 7500 metrów. Wszystkie czujniki a także urządzenia zaczęły migać na czerwono – Spadamy ! – krzyknął pilot do radia. Nadal otrzymywali komunikat aby utrzymywać się na obecnym pułapie, jednak było to dość trudne, gdyż jak później się okazało, jeden z silników a także ogon, był w znacznym stopniu uszkodzony, co też powodowało, iż ciężko sterowało się maszynom. Piloci robili wszystko co w ich mocy. Gdy minęło 20 minut usłyszeli komunikat.
- Tu wieża kontrolna Air France. Macie pozwolenie na lądowanie awaryjne. Powtarzam. Możecie lądować awaryjnie. Pas jest zabezpieczony a karetki pogotowia oraz straż pożarna czeka w gotowości. Niestety jako odpowiedź, usłyszeli tylko głośny huk uderzający w płytę lotniska. Chwilę później, oczom pracowników lotniska ukazały się ogromne języki ognia, trawiące rozbity samolot.

JAPONIA

- Itachi !

*******

Skończyłam :D Ja widzicie rozdział skupiał się tym razem na Itachi’m i Naruto a końcówka … Cóż… Zamierzona, choć gdy planowałam tego bloga, nie miałam takiego zamiaru no ale … Mam w tym swój cel. Tak więc wszyscy fani Itasia, wybaczcie mi. Co będzie dalej ? Okaże się jak już to wymyślę, choć początek już w mojej główce istnieje. Zatem do zobaczenia następnym razem. Buziaki :***

9 komentarzy:

  1. :__________________________________: .... JAK MOGŁAŚ ZABIĆ MOJĄ ULUBIONĄ POSTAĆ ?! Umarł w anime, mandze i teraz tu ! Cóż... Lubię SasuSaku i ten blog więc będę kontynuować czytanie go, ale będzie m trudniej po prostu ;) będę mieć chyba 5 dniową żałobę ;-; Cóż, taka jestem... Ale szanuję twoją decyzję, skoro tak miało być to ci się, że tak powiem nie wtrącam ;) Po prostu będę w szkole do niczego :D Jak widać, jestem ogromną fanką tej postaci ;D A i ciekawe kto teraz będzie szukał Tsunade ? I kiedy Sasuke pozna Sakurę ? Cóż tego dowiem się pewnie w kolejnej notce ;33 A i martwi mnie to jak zareaguje Fugaku, Mikoto i Sasuke... Cóż, dla Sasuke to kolejny nuż w plecy ;_;
    Mam nadzieję, że kolejną notkę napiszesz niedługo :D
    Pozdrawiam, i weny życzę ;))
    Jula Hanare

    OdpowiedzUsuń
  2. Rage mode off :)
    eh wreszcie...już myślałem że dostane szału i wyskoczę
    przez okno xdd
    czekam na 8 rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Masakra !!!! Jeju, ale Itachi musi przeżyć by spotkać Tsunade i (prawdopodobnie) Sakurę i Hinatę. Tylko mi nie mów, że on też będzie potrzebował rehabilitacji ????!!! Cieszę się, że pojawił się nowy rozdział. Miałaś świetny pomysł z tym blogiem. Pozdrowienia :* od Sakiblackrose1

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo fajny blog ;)
    opowiadanie strasznie wciąga i nie można sie przy nim nudzić ;p
    po prostu gdy przeczytałam pierwszą notke, musiałam przeczytać wszystkie :D
    mam nadzieję, że weny Ci nie brakuje i niebawem pojawi się kolejny rozdział, którego wyczekuję z niecierpliwością ;)
    oby tak dalej ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no... jestem dobrej mysi... Itas nie umrze xD Przynajmnej pewnie nie tu... pas awaryjny we Francji... obstawiam Paryz sis ;D I niech zgadne trafi do szpitala Sakury i Hinaty?? xDDD
    Chociaz nie powiem na poczatku myslalam ze go usmiercisz od razu tutaj na miejscu, ale zaraz moja glowka zaczela pracowac intensywnie i pojawil sie inny scenariusz - na szczescie xD
    Sis... Sasuke naprawde zaczyna mnie tu wkurzac =.= no ile mozna uzalac sie nad soba? dran >.<' a wszyscy w okol tylko cierpia przez niego ;)
    Wierze ze jak Sakura sie pojawi to tam poprzestwia mu podkopula co nieco xDDD
    Czekam na nexta sis! ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Sis, nareszcie nadgoniłaś :P Teraz mogę spokojnie pisać dalszą część :P Nie uśmierciła bym Itasia od razu. Na razie jest poszkodowanym w wypadku. Oh, Sis, jesteś genialnym detektywem :P Ale nic nie powiem :P Hehe, domyślam się, że Sasuke może wpieniać ale z drugiej strony, trzeba go też zrozumieć. Nie martw się, za jakiś czas porządnie się nim zajmę :P Już ja mam plan ];-> O tak.. Sakura odegra kluczową rolę ];-> I znowu będziesz żałowała Saska xD
      Buziaki Sis :* Ja czekam na Shannaro a od jutra zabieram się za "8" , skoro już przeczytałaś siódemkę :P

      Usuń
  6. Piszesz świetnie. Opisy i dialogi są ciekawe oraz bardzo szybko się je pochłania. Dawno nie czytałam nic tak ciekawego. Poza tym usadzenie Sasuke na wózku to ciekawy pomysł i dziękuję Ci, że nie uśmierciłaś rodziców chłopaków :) No i masz oklaski na stojąco za porządny research. Nie wiem czy przygotowujesz się, jakoś specjalnie czy masz tak ogromną wiedzę, ale pisząc o wypadku, założeniu fabryki i innych okolicznościach nie odbiegają od rzeczywistości, a to często zdarza się w pisaniu blogowych opowiadań. Czekam na kolejny rozdział :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej zerknij proszę na bloga mojej koleżanki i skomentuj bo chciałabym żeby napisała już następną część jednopartówki SasuSaku ale ona mówi że nikt nie komentuje.Więc proszę zerknij spodoba ci się :) date-with-fate.blogspot.de

    OdpowiedzUsuń
  8. genialne, czytałam wszystkie rozdziały z zapartym tchem tak jak jeden poprzedni blog twojej produkcji :D bardzo mi się podoba i nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Mam nadzieje że spojrzysz także na mój. Oto on: omoi-love-tayuya-love-hidan.blog.pl :D mam nadzieje że spodoba się już doświadczonej blogerzystce.

    OdpowiedzUsuń