niedziela, 28 lipca 2013

ROZDZIAŁ 6

 dla Unnamed :)

W Kartaginie otrzymał cień nadziei, który podniósł go lekko na duchu. Dzięki temu, odzyskał część siły, by dalej walczyć. To nie tak, że zaczynał się poddawać, lecz w pewnych chwilach czuł, jak bardzo jest bezsilny. Brat jest dla niego najważniejszy na świecie i zrobi dosłownie wszystko, byle tylko Sasuke zaczął być taki, jak dawniej. Szalony, zabawny, cieszący się z życia młodym mężczyzną, przed którym jest jeszcze tak wiele.

Nie czekał długo. O świcie wyruszył w stronę lotniska. Zastanawiał się jedynie, które państwo wybrać najpierw. Lekarz w Kartaginie wymienił dwa, więc ciężko było podjąć decyzję. W końcu postanowił zacząć od Danii. Być może tamtejsi medycy jeszcze pamiętają kobietę, której tak bardzo szuka. Gdy tylko znalazł się na miejscu, zakupił bilet i czekał na swój lot. Po dwóch godzinach nadeszła ta chwila. Wraz z pozostałymi pasażerami, udał się do samolotu, zajmując przydzielone mu miejsce. Gdy już wszyscy byli na pokładzie a stewardessy zapoznały ludzi z zasadami bezpieczeństwa, maszyna odpaliła silniki i wzbiła się w powietrze.

Po trzech godzinach wylądowali na płycie lotniska w Kopenhadze. Itachi odebrał swój bagaż, po czym zamówił taksówkę, która zawiezie go do hotelu. O tej porze roku w Danii panowała kapryśna pogoda. W obecnej chwili z nieba lał się deszcz, mocząc wszystko na swej drodze. Ciemne niebo, którego skutkiem były ciężkie i ciemnoszare chmury, przysłaniały najmniejsze promienie słońca. Cały krajobraz przypominał stan żałoby narodowej. Ludzie tłoczyli się po uliczkach z otwartymi parasolami, zahaczając czasami o siebie, dzieci w kaloszach biegały od jednej do drugiej kałuży, mając z tego nie jedną frajdę. Pobliskie ogródki należące do restauracji, świeciły teraz pustkami. Kto chciałby w taką pogodę pić kawę na zewnątrz, narażając się na zmoknięcie oraz przeziębienie.

Zatrzymał się przed Palace Hotel Copenhagen, jednym z lepszych miejsc w mieście. Wszedł do ogromnego holu, po czym skierował się do recepcji, by potwierdzić rezerwację, której dokonał jeszcze na lotnisku w Kartaginie. Młoda kobieta potwierdziła ją i podała klucze do pokoju. Itachi podziękował, po czym udał się na piętnaste piętro. Znalazł się przed drzwiami z numerem 1711. Używając magnetycznej karty, wszedł do środka. Nie rozglądał się w środku. Położył bagaż na ziemi, wyciągnął zestaw do higieny osobistej i udał się do łazienki, by wziąć szybki prysznic.

Pomieszczenie było dość duże. Białe kafelki, wykonane z marmuru, przeplatające się z brązem, tego samego materiału. Duża, kwadratowa wanna ze srebrnymi bateriami oraz  kabina prysznicowa, mogąca pomieścić nawet trzy osoby, spore lustro oświetlone dookoła halogenami  a także firmowe, miękkie ręczniki i pachnące lawendą mydła. Okna wychodzące na północ, okryte delikatnymi firankami. Na podłodze zaś, leżały puszyste, beżowe dywaniki, w których ginęła stopa, kiedy tylko została na nim postawiona. Gdyby Uchiha byłby tu w celach rekreacyjnych, z pewnością zachwycił by się wystrojem wszystkich wnętrz, jednak nie miał na to czasu. Musiał jak najszybciej znaleźć tą kobietę.

Po kwadransie był już odświeżony i gotowy do wyjścia. Powstrzymywały go tylko dwie sprawy. Pierwszą z nich, jest fakt iż od przylotu nic nie jadł, czego skutkiem stało się burczenie w brzuchu, druga rzecz – musi skontaktować się z ojcem i poinformować, że właśnie przebywa w Danii. Otworzył więc laptopa i zaczął nawiązywać połączenie. Niestety, nikt go nie odebrał. Uchiha domyślił się, że ojciec z pewnością jest zajęty, dlatego postanowił wysłać mu e-meila.

„ Jestem w Danii. Mam nadzieję się czegoś dowiedzieć. Później polecę do Niemiec, gdzie ostatnio przebywała Tsunade. Odezwę się wieczorem. Pozdrów matkę i Sasuke”.

Tak brzmiała wiadomość od ciemnookiego. Gdy tylko zakończył, wyłączył komputer i wyszedł z pokoju, kierując się w stronę hotelowej restauracji, by zaspokoić głód.

JAPONIA

- Sasuke ! Śniadanie ! – wołała Mikoto, stojąc pod drzwiami do pokoju syna. Nie usłyszawszy żadnego odzewu, nacisnęła na klamkę, jednak jak zwykle nie udało się wejść do środka. Młodszy Uchiha od czasu wypadku, zamykał się na klucz, nie chcąc, by ktokolwiek wchodził do jego sypialni – Sasuke, otwórz drzwi … - prosiła kobieta, jednak nie doczekała się żadnej reakcji. Ostatecznie poddała się, mówiąc jeszcze na odchodne – Zostawiam tacę przy drzwiach – rzekła, po czym zeszła na dół. Ciemnooki nadal mieszkał na piętrze. Nie chciał, aby zmieniali mu pokój. To był jego azyl. Miejsce, gdzie miał ciszę i spokój. Gdyby przenieśli go na parter, z pewnością nie jedna osoba dobijałaby się do środka. Tego właśnie nie chciał, dlatego wymógł na rodzicach, aby zostawili go tam, gdzie mieszkał przed wypadkiem. Ostatecznie Mikoto i Fugaku zgodzili się, przystając na żądanie syna.

Słyszał wołanie matki, jednak nie odezwał się. Dzisiejsza noc nie należała do najlepszych. Znów miał ten sam koszmar. Samochód, oślepiające słońce, wypadek. Dalej nie pamiętał. Kolejne wspomnienie było już ze szpitala. Nienawidził tamtego dnia. Dlaczego dręczą go złe sny ? Tak bardzo chciał o wszystkim zapomnieć, jednak nie potrafi.  Praktycznie każdej nocy zła mara przychodziła do niego, przypominając o wydarzeniach sprzed pół roku. Tyle czasu już minęło a on nadal nie potrafi pogodzić się z rzeczywistością. Jego jedynym kontaktem ze światem jest duży balkon, który należy do jego pokoju a także dostęp do Internetu. Już nie pamięta, kiedy ostatnio był w ogrodzie, nie wspominając o firmie, założonej wraz z Naruto, jeszcze za czasów studiów. Nie wie, czy jeszcze kiedyś tam wróci. Może sprzeda swoją część, wystawiając na aukcję. Na pewno ktoś odpowiedział by na ogłoszenie. Ich firma należy do jednej z najlepszych na rynku.  

Rozmyślanie nad tą sprawą, przerwało burczenie w brzuchu. Podjechał na wózku do drzwi, po czym zabrał tacę z holu. Jedzenie jak zwykle było przygotowane, tak jak lubił. Co prawda trochę wystygło, jednak jemu to nie przeszkadzało. Wraz ze śniadaniem udał się na balkon. Słońce świeciło pełną mocą, ogrzewając wszystko wokół. Sasuke zajął standardowe miejsce, z którego miał widok na fabrykę a także ogród, gdzie dostrzegł swą matkę, pielęgnującą ulubione kwiaty. Gdy wziął pierwszy kęs do ust, zauważył blond czuprynę. Bez wątpienia był to Uzumaki, który kierował się do dużego budynku.

- Dzień dobry, Pani Mikoto ! – przywitał się przez bramę. Ciemnooki widział jak nadal utyka na jedną nogę. Słyszał, że niebieskooki poddał się rehabilitacji, która pomogła by mu wrócić do zdrowia, jednak wymaga ona sporego czasu.
- Witaj, Naruto – uśmiechnęła się kobieta – Co u Ciebie ? – zapytała, podchodząc do furtki.
- Cóż … Nadal ciężko mi chodzić normalnie ale lekarz mówi, że jeśli będę codziennie ćwiczył, to za pół roku wrócę do pełnej formy – odparł.
- Cieszę się – odparła
- Jak Sasuke ? – zapytał Uzumaki. Twarz Pani Uchiha lekko posmutniała. Wiedziała, że jej syn bardzo się zmienił. Jest uparty, prawie z nikim nie rozmawia a także całymi dniami przesiaduje w pokoju.
- Bez zmian – rzekła – Nadal nie chce widywać żadnego z nas – dodała.
- Rozumiem … Gdybym to ja prowadził … Powinienem być na miejscu Sasuke … - stwierdził, spuszczają wzrok.
- Nie obwiniaj się, Naruto – rzekła kobieta, kładąc dłoń na ramieniu chłopaka – To nie była Twoja wina, już Ci to mówiliśmy – dodała, widząc jak błękitne oczy, znów przestają błyszczeć.
- Tak, ale …
- Nie martw się. Itachi sprowadzi dobrego lekarza, który pomoże Sasuke wyzdrowieć – zapewniała go kobieta.
- Ma pani rację – uśmiech znów zagościł na twarzy blondyna – Muszę być dobrej myśli i nie poddawać się ! – dodał radośniej.
- Właśnie – Mikoto odwzajemniła gest – Dokąd idziesz ? – zapytała
- Do naszej fabryki. Chcemy aby dalej funkcjonowała. Po za tym zmienimy trochę rodzaj naszych produkcji, tworząc samochody dla osób niepełnosprawnych – odpowiedział zgodnie z prawdą.
- Cieszę się – rzekła krótko – Życzę Wam powodzenia – dodała z lekkim uśmiechem.
- Dziękuję – odparł a gdy chciał już się pożegnać, ujrzał na balkonie przyjaciela. Zauważył jak im się przygląda, spożywając posiłek – Czy … mógłbym wejść ? – zapytał nagle. Pani Uchiha idąc za wzrokiem Uzumakiego zorientowała się o co chodzi.
- Proszę, choć nie wiem, czy …
- Nie wejdę na górę. Tylko się przywitam – rzekł, kierując się w stronę młodszego Uchiha. Po chwili stał pod balkonem, należącym do przyjaciela. Mikoto przyglądała się z daleka.

Widział przyjaciela jak rozmawiał z matką. Nie słyszał o czym, jednak po zachowaniu owej dwójki, można było wywnioskować, że na pewno kilka zdań dotyczyło jego osoby. Szkoda, że nie wiedział o czym mówili. Dałby wiele, aby się tego dowiedzieć. Gdy skończyli, zauważył jak Uzumaki patrzy na niego a następnie kieruje się w jego stronę, by po chwili stanąć pod balkonem.

- Cześć … - przywitał się blondyn, lekko drżącym głosem. Na twarzy widniał bardzo słaby uśmiech. Nie był on oznaką niezadowolenia, jednak przejawem bólu, jaki gościł w jego duszy – Jak się masz ? – zapytał, choć wiedział, że nie powinien.
- Przecież widzisz – odparł Uchiha, bez najmniejszej empatii – Po co przyszedłeś ? - zapytał
- Chciałem przeprosić .. – szepnął. Oschły ton ciemnookiego był jak cierń, który wbił się głęboko w  serce, raniąc przy każdej wymówionej sylabie – Nie powinienem odrzucać tych kluczyków, tylko sam prowadzić samochód … - dodał, bojąc się spojrzeć przyjacielowi w oczy. Nie wiedział nawet, czy po tym wszystkim, nadal nimi są  - Przepraszam … Gdybym wiedział …
- Właśnie .. Trzeba było zrobić tak jak trzeba i nie oddawać mi kluczy, tylko usiąść po stronie kierowcy. Gdybyś tak zrobił, nie byłbym przykuty do tego cholernego wózka !! – krzyknął Uchiha, pozwalając aby długo skrywane emocje, znalazły ujście.
- Nie miałem pojęcia, że …
- Wszystko przez Ciebie ! Całymi dniami tkwię w pokoju albo na balkonie ! Nie mogę swobodnie wyjść tak jak Ty. Cały czas jest uzależniony od czyjejś pomocy !
- Sasuke.. – Uzumaki nadal nie spoglądał na przyjaciela. Stał ze spuszczoną głową i z zaciśniętymi pięściami. Próbował jakoś sobie poradzić z tym, co przed chwilą usłyszał – Przecież możesz wyjść… Wystarczy tylko tego chcieć – zaczął – Jesteś tylko w połowie sparaliżowany … Jeśli pozwolisz …
- Dość ! Nie chcę Cię słuchać … Zostaw mnie samego … - ciemnooki obniżył tonację głosu. Tak, jakby jemu również było przykro z tego, co powiedział przed chwilą, jednak nie potrafił inaczej. Musiał to wykrzyczeć. Niestety nie poczuł ulgi.
- Zamierzamy na nowo otworzyć fabrykę – szepnął, zastanawiając się, czy Sasuke w ogóle go usłyszał i chyba tak było, gdyż zatrzymał wózek w połowie drogi do pokoju – Oprócz przeprosin, chciałem abyś i to wiedział – dodał, odchodząc ze smutnym wyrazem twarzy. Przy wyjściu dostrzegł zatroskaną twarz Mikoto.
- Przepraszam za niego – rzekła.
- Nic nie szkodzi … Pójdę już –odparł i opuścił podwórze Państwa Uchiha, obdarzając kobietę lekkim uśmiechem. Matka Sasuke odprowadziła chłopaka wzrokiem a gdy zniknął, postanowiła porozmawiać z synem. Odłożyła kopaczkę oraz rękawice i udała się do domu.

Przez chwilę patrzył jak odchodzi ze spuszczoną głową i rękoma w kieszeni. Gdy znikł mu z widoku, wrócił do pokoju, zasłaniając okna przed światłem dziennym. To co powiedział Naruto zaskoczyło go. Myślał, że po tym wszystkim, blondyn nie powróci więcej do fabryki, nawet jeśli była ona ważna dla ich obojga. Jak widać, pomylił się, co oznacza, że nie może jej sprzedać. Mimo wszystko, pracują w niej wszyscy ich przyjaciele. Nie chciał pozbawiać każdego z nich źródła utrzymania. Z resztą Uzumaki nigdy by na to nie pozwolił.  Po chwili usłyszał kroki na korytarzu. Doskonale wiedział, kto to był. Mikoto przyszła aby z nim porozmawiać. Najwyraźniej nie podobało jej się, jego zachowanie w stosunku do przyjaciela.

- Sasuke, otwórz drzwi – usłyszał słowa matki na przemian z pukaniem do drzwi.
- Nie mam Ci nic do powiedzenia – odparł sucho.
- Źle potraktowałeś Naruto. Chciał tylko …
- Zostaw mnie samego – odparł, wcinając się w połowie zdania.
- Nie powinieneś tak postępować … Przyszedł Cię przeprosić …
- Przeprosiny nie przywrócą mi władzy w nogach – warknął
- Nie bądź dziecinny. Zamiast takiego zachowania, mógłbyś zacząć brać przykład z Naruto.
- Powiedziałem już, żebyś zostawiła mnie samego. Po prostu odejdź ! – krzyknął. Pierwszy raz podniósł głos na matkę. Mikoto aż drgnęła pod drzwiami. W głosie syna usłyszała lekkie drżenie. Postanowiła, że nie będzie więcej naciskać.
- Dobrze … Zatem pójdę sobie, ale powinieneś przemyśleć swoje zachowanie – szepnęła, po czym zeszła na dół. Uchiha słyszał jak matka oddala się. Znów został sam w czterech  ścianach. Samotna łza spłynęła po policzku.

FRANCJA

Po upewnieniu się, że ze staruszką wszystko w porządku, Sakura oraz Hinata wróciły do spędzania wolnego czasu na świeżym powietrzu.  Odetchnęły z ulgą, gdy dowiedziały się, że starsza pani wyjdzie ze szpitala za dwa dni.

- Cieszę się, że ta historia miała dobre zakończenie – rzekła Hinata.
- Ja również. Widziałaś minę tego chłopaka ? Wyglądał niczym duch. W ogóle nie mógł się pozbierać. Zachowywał się tak, jakby starsza pani powędrowała na drugi świat – odpowiedziała Haruno.
- Całe szczęście, że skończyło się tylko na lekkich obrażeniach – odparła. Obie przyjaciółki przez jakiś czas rozmawiały na temat wcześniejszego wypadku, który miał miejsce dzisiejszego poranka. Później ich myśli przeszły zupełnie na inny tor. Nie chciały cały dzień nawijać o pracy, tylko cieszyć się wolnym i gorącym dniem.
- Co powiesz na basen ? – zapytała Hinata, czując jak skóra nagrzewa się od silnych promieni słonecznych.
- Może lepiej wybrzeże ? – zaproponowała – Morska bryza wpłynie na nas o wiele lepiej, niż zatłoczony, sztuczny akwen – dodała zielonooka.
- Racja. Zatem wróćmy do domu i spotkajmy się za godzinę przy zegarze – rzekła Hyuga. Zielonooka przytaknęła, po czym obie przyjaciółki rozeszły się w swoje strony.

Haruno wbiegła szybko do swego mieszkania, pakując po drodze najpotrzebniejsze rzeczy. Miała tylko godzinę aby znów spotkać się z przyjaciółką. Gdy była już gotowa, wnet zadzwonił telefon.
Z głębin swej torby, wygrzebała różowy telefon komórkowy. Na wyświetlaczu pojawił się znajomy numer. Skrzywiła się, widząc rząd liczb. Początkowo myślała o odrzuceniu połączenia, jednak ostatecznie zadecydowała, że odbierze. Gdy urządzenie wydało z siebie piąty sygnał, Sakura nacisnęła na zieloną słuchawkę :

- Halo ? – odezwała się pierwsza
- Nareszcie odebrałaś – usłyszała męski głos.
- Jestem bardzo zajęta. Czego chcesz ? – zapytała
- Porozmawiać
- Nie mamy o czym. Wszystko powiedzieliśmy sobie ostatnim razem – odpowiedziała oschle.
- Chciałbym wyjaśnić …
- Miałeś swoje pięć minut – przerwała mu – Nie dzwoń do mnie więcej. Między nami już dawno wszystko skończone – dodała i rozłączyła się, chowając komórkę do torby. Gdy wychodziła z mieszkania, dźwięk dzwoniącego telefonu roznosił się jeszcze kilka razy, po czym ucichł całkowicie. Haruno nie chciała wracać do przeszłości. Od kilku lat miała nowe i szczęśliwe życie a o starym wolałaby zapomnieć. Miała nadzieję, że już nigdy nie ujrzy owego numeru.

Opuściwszy budynek, pospiesznym krokiem udała się na przystanek autobusowy. Gdy tylko znalazła się na miejscu, po dwóch minutach z zakrętu wyjechał oczekiwany pojazd. Weszła do niego i zajęła wolne miejsce przy oknie. Czekało ją kilkanaście minut jazdy, dlatego pozwoliła sobie na zamyślenie. Los chciał aby motywem przewodnim, była właśnie osoba, z którą rozmawiała niedawno przez telefon. Próbowała się skupić na czymś innym, jednak wszystko spełzło na niczym. Nadal słyszała jego głos.

- Niech Cię – warknęła do siebie. Mogła nie odbierać tego telefonu. Nie wiedziała, co ją do tego podkusiło. Teraz sama jest sobie winna. Na szczęście przyszła jej pora do wysiadki. Wstała z miejsca i opuściła pojazd, kierując się w umówione miejsce. Hinata już na nią czekała – Jak zwykle jesteś pierwsza – zauważyła zielonooka. Hyuga uśmiechnęła się lekko, przytakując z małym rumieńcem na twarzy.
- Idziemy ? – zapytała granatowłosa
- Chodźmy – uśmiechnęła się zielonooka, po czym obie przyjaciółki udały się w kierunku plaży. Bardzo szybko dotarły na miejsce. Plaża roiła się nie tylko od miejscowych ale również turystów, chcących znaleźć nieco ochłody dzisiejszego dnia.
- Musimy znaleźć coś wolnego – rzekła Hinata.
- Nie sądziłam, że będzie taki tłok – jęknęła Haruno, rozglądając się za jakimś skrawkiem dla nich.
- Najwyraźniej każdy miał taki sam pomysł jak my – zachichotała biało oka.
- Ta .. – krótka odpowiedź po czym – Mam ! – zawołanie – Znalazłam ! – krzyknęła Haruno
i pociągnęła przyjaciółkę za rękę. Po krótkiej chwili leżały na ręcznikach, delektując się słońcem oraz morską bryzą. Przyjemny wypoczynek obu przyjaciółek zakłócił dźwięk telefonu.
- To chyba Twój – zauważyła Hinata. Sakura sięgnęła ręką do dużej torby a gdy zobaczyła numer, od razu się rozłączyła, po czym wrzuciła urządzenie do najgłębszej kieszeni – Nie odbierzesz?  - zapytała zdziwiona Hyuga.
- Nie. To z pewnością nic ważnego, po za tym mamy się bawić a nie wisieć na telefonie – zażartowała, chcąc uniknąć dodatkowych pytań, których na całe szczęście, nie usłyszała – Chodźmy się ochłodzić do wody ! – zaproponowała zielonooka, biegnąc w stronę błękitnego oceanu. Po chwili obie przyjaciółki, zanurzyły się w chłodnej cieczy.

DANIA - Kopenhaga

Po solidnym posiłku, Itachi opuścił hotel i udał się do szpitala Riget, od którego postanowił zacząć poszukiwania. Na miejscu był po 40 minutach. Od razu wszedł do środka. Standardowo ujrzał ogromny parter, podzielony na recepcję, gabinety lekarskie oraz sale przyjęć.

- Dzień dobry – przywitał się z tutejszą pielęgniarką – Chciałbym rozmawiać z ordynatorem bądź dyrektorem tutejszej placówki – rzekł. Kobieta chwilę wpatrywała się w Uchihę, po czym zapytała :
- W jakim celu ? Przepraszam, ale zawsze ….
- Rozumiem. Po prostu chciałbym uzyskać pewne informacje na temat lekarki, która kiedyś tu pracowała – odparł.
- Proszę poczekać – poprosiła i udała się do jednego z pokoi. Po krótkiej chwili, przed Itachi’m stanął wysoki mężczyzna.
- Jestem dyrektorem szpitala. W czym mogę pomóc ? – zapytał, wyciągając rękę ku ciemnookiemu, który od razu odwzajemnił gest.
- Możemy porozmawiać w spokojnym miejscu ?
- Proszę za mną – odparł i zaprowadził Uchihę do gabinetu a gdy zamknął za sobą drzwi, zapytał –
 O co chodzi ?
- Szukam informacji o pewnej lekarce, która ostatnio była widziana w Danii – zaczął Itachi – Konkretnie chodzi mi o Tsunade Senjuu – dodał. Brew dyrektora lekko uniosła się ku górze, co oznacza, że mężczyzna ją znał.
- Skąd pomysł, że przebywała akurat w moim szpitalu ? – zapytał
- Stwierdziłem, że jest to dość spora placówka, więc może ….
- Cóż … Pani Senjuu faktycznie kiedyś dla nas pracowała, ale z niewiadomych przyczyn, złożyła wymówienie – rzekł mężczyzna.
- Nie podała żadnego powodu ?
- Niestety. Muszę przyznać, że była to dla nas ogromna strata. Tsunade jak nikt, znał się na swojej robocie – odparł dyrektor.
- Słyszałem, że widziano ją też w Niemczech.
- To prawda, jednak było to, za nim do nas przybyła.
- Rozumiem – Itachi zamyślił się na moment. Właśnie zdał sobie sprawę, że utknął w martwym punkcie. Nie miał po co wyjeżdżać do Berna, skoro z góry było wiadomo, iż nie zastanie tam kobiety.
- Niestety nie wiem, gdzie w tej chwili może być, jednakże … - Uchiha natychmiast uniósł głowę
w górę – Mam numer telefonu do jej znajomego. Może on będzie wiedział, gdzie w tej chwili się znajduje. Nie obiecuję jednak, że coś panu powie – dodał.
- Mimo to, zaryzykuje. Znalezienie tej kobiety, jest dla mnie bardzo ważna – odparł. Mężczyzna przytaknął i zapisał numer na białej kartce.
- Proszę i powodzenia – rzekł.
- Dziękuję bardzo za pomoc – odparł Itachi, chowając skrawek papieru do kieszeni i wychodząc
z gabinetu.

Wychodząc z Riget, od razu wystukał zapisany numer na klawiaturze telefonu, chcąc jak najszybciej się połączyć. Niestety nikt się nie odezwał. Spróbował jeszcze kilka razy, po czym schował komórkę oraz kartkę do kieszeni. Wsiadł do samochodu i wrócił do hotelu. Gdy znalazł się w pokoju, uruchomił laptopa, chcąc połączyć się z ojcem. Niestety on również nie odbierał.

- Zmówili się, czy co ? – powiedział  do siebie, odkładając komputer na stolik. Opadł na łóżko, zastanawiając się nad dalszymi ruchami. Na pewno pierwszym krokiem będzie skontaktowanie się z tamtym mężczyzną a później się zobaczy.

JAPONIA

Wrócił do domu, po całym dniu spędzonym w firmie. W salonie zastał żonę, która siedziała zmartwiona na kanapie. Nawet nie zauważyła jak wszedł.

- Mikoto ? – odezwał się. Spojrzała na niego ciemnymi tęczówkami, jakby trochę przymglonymi, nieobecnymi – Co się stało ? Płakałaś ? – zadawał pytania, kucając przy niej.
- Fugaku … Nasz syn …
- Co z Sasuke ? – zaniepokoił się – Zrobił coś ?
- On … jest inny … Oschły … Rozgoryczony… Smutny i taki 
- Czy powiedział coś nie miłego ? – Mikot pokręciła przecząco głową.
- Naruto nas odwiedził. Chciał przeprosić Sasuke za to, co się stało, choć to nie jego wina – zaczęła opowiadać historię z rana – Widziałam jak jest mu ciężko – zacisnęła dłonie na spódnicy. Jedna łza spłynęła po policzku.
- Nie płacz … Co się potem stało ?
- Sasuke miał takie zimne spojrzenie, gdy rozmawiał z Naruto. Nawrzeszczał na niego, obwinił o wypadek i całą resztę. Kazał mu stąd odejść. – rzekła – Ale przecież on nie jest niczemu winien. Miał tylko więcej szczęścia niż nasz syn. Oh, Fugaku. Tak bardzo się boję, że ich przyjaźń już nigdy nie będzie taka jak kiedyś. Nie chcę, aby Sasuke tak postępował. Rani swojego przyjaciela, który wyciąga do niego pomocną dłoń.  Gdybyś go widział … Wyszedł jeszcze smutniejszy niż był, choć udawał, że wszystko jest w porządku – rzekła Mikoto, wtulając się w ramię męża.
- Nie płacz kochanie … Wszystko się ułoży. Ich przyjaźń została wystawiona na bardzo ciężką próbę i to czas pokaże, czy ją przetrwają – rzekł mężczyzna – Pójdę z nim porozmawiać – dodał.
- Nadal zamyka się w pokoju. Raczej nie zamienisz z nim ani słowa. Próbowałam, zaraz po tym, jak Naruto poszedł do fabryki, jednak nic nie wskórałam. Sasuke kazał mi odejść – wyjaśniła.
- Moment. Powiedziałaś : fabryka ? – zapytał, chcąc się upewnić, że dobrze słyszał.
- Tak. Naruto powiedział, że zamierza wznowić jej działalność, wprowadzając pewne poprawki.
- Tzn ?
- Oprócz szybkich samochodów, chcą zacząć projektować też takie, które będą mogły służyć osobom niepełnosprawnym – wyjaśniła, patrząc w oczy męża. Fugaku przez chwilę nic nie powiedział. Musiał przyznać, że był zaskoczony. Co prawda fabryka funkcjonowała przez cały czas, gdy Sasuke oraz Naruto byli w szpitalu, jednak w okrojonym stylu.
- Zaraz wracam – powiedział i wyszedł z salonu.  Wszedł do gabinetu, zamykają za sobą drzwi. Sięgnął po telefon i wystukał znajomy numer. Po trzech sygnałach odezwał się męski głos.
- Halo ?
- Minato ? To ja, Fugaku – przedstawił się – Słyszałeś, że Twój syn wraca do fabryki ?
- Tak. Podjął tę decyzję wczorajszego dnia. Chciałem Cię powiadomić, ale nie umiałem się z Tobą skontaktować – odparł Uzumaki.
- Więc to prawda – rzekł w połowie do siebie i do blondyna – A czy wiesz też, że nieco zmienia jej działalność ?
- Chodzi Ci o pojazdy dla niepełnosprawnych ? – Fugaku przytaknął, mimo iż Minato tego nie widział. Chwila ciszy, po czym w słuchawce znów odezwał się głos – Naruto wpadł na ten pomysł z przyjaciółmi.  Nadal dręczy go ten wypadek oraz stan Sasuke. W jakiś sposób chciałby mu pomóc. Dobrze wie, że Twój syn kocha samochody, więc postanowił, że pierwszy będzie dla niego a następne dla osób, które są w podobnej sytuacji – wyjaśnił Uzumaki.
- Rozumiem …
- Fugaku, mojemu synowi naprawdę jest bardzo ciężko. Często słyszę jak krzyczy w nocy i obwinia się o wszystko, co przydarzyło się Sasuke. Najchętniej zamienił by się miejscami, gdyby była taka możliwość – rzekł blondyn.
- Wiem … Dziękuję Minato – odparł Fugaku.
- Nie ma za co. Pamiętaj, że możecie na nas liczyć – rzekł.
- Tak i doceniam to.
- Itachi znalazł już tego lekarza ?
- Jeszcze nie, choć znalazł pewien trop do jednej lekarki o dość bogatych umiejętnościach – odparł Fugaku – Wczoraj poleciał do Danii aby dowiedzieć się o niej więcej – dodał.
- Rozumiem. Mam nadzieję, że ją znajdzie. W razie czego, dzwoń – rzekł Uzumaki.
- Dziękuję Minato. Do usłyszenia – odparł i rozłączył się. Jeszcze chwilę spędził w gabinecie, by poukładać myśli, po czym wrócił do salonu. W pomieszczeniu znalazł śpiącą żonę. Podszedł do niej, układając ją wygodniej na sofie i okrywając kocem. Widział zmęczenie wymalowane na twarzy. To wszystko zaczęło ją przerastać, chociaż próbowała udawać silną. Pocałował policzek kobiety i po cichu opuścił pomieszczenie, zasuwając za sobą drzwi.

Wrócił do gabinetu i włączył laptopa, chcąc zobaczyć czy są jakieś wiadomości od starszego syna. Gdy zalogował się w sieci, dostrzegł nieodebrane połączenia oraz jednego e-meila. Natychmiast przeczytał treść :

„ Jestem w Danii. Mam nadzieję się czegoś dowiedzieć. Później polecę do Niemiec, gdzie ostatnio przebywała Tsunade. Odezwę się wieczorem. Pozdrów matkę i Sasuke”.

- Więc już jesteś na miejscu – rzekł do siebie. Uruchomił komunikator, chcąc połączyć się z synem, jednak ten miał wyłączony komputer, co jednoznacznie oznaczało, iż był offline – Itachi … Ciekawe, czy dowiedziałeś się czegoś … - zamyślił się na moment, zamykając wieko laptopa. Ponownie opuścił gabinet, kierując się tym razem na piętro a konkretnie do pokoju młodszego syna.
- Sasuke, otwórz mi – zaczął, stukając kilka razy po drzwiach, jednak nie było żadnej reakcji z jego strony – Musimy porozmawiać – dodał.
- Nie mamy o czym. Zostaw mnie w spokoju – odpowiedział po chwili.
- Słyszałem, że Naruto był u Ciebie i o tym, jak go potraktowałeś – kontynuował, mając nadzieję, że Sasuke ostatecznie go wpuści.
- Widzę, że plotki szybko się roznoszą – odparł sucho.
- Dlaczego go tak potraktowałeś ? Przecież jesteście przyjaciółmi od zawsze. Nie powi … - w tym momencie dębowe drzwi otwarły się a w nich Sasuke :
- Przyjaciółmi ?! Zobacz jak wyglądam ?! Kto by chciał mieć przyjaciela – kalekę !! Po za tym, gdyby naprawdę nim był, prowadził by wtedy to cholerne auto !!! Nie byłbym teraz tym, kim jestem ! To przez niego nie mogę chodzić, prowadzić samochodu ani normalnie żyć !! – krzyczał na cały głos, wyrzucając z siebie wszystko to, co trzymał  w sobie przez pół roku.
- Przeprosił Cię i to nie pierwszy raz – rzekł spokojnie Fugaku. Nie uciszał syna. Pozwolił mu na chwilę złości – Po za tym, to nie wina Naruto , lecz tamtego kierowcy, który odpowie za wszystko – dodał.
- Co z tego ?! Żadne przeprosiny czy wyrok sądowy nie przywróci mi władzy w nogach ! Będę sparaliżowany do końca życia !
- Wystarczy ! – tym razem to Fugaku uniósł głos – Gdzie się podział mój prawdziwy syn ?! Ten, który nigdy się nie poddawał. Sasuke przepełniony marzeniami oraz zawziętością. Sasuke, potrafiący przekonać starego ojca, do czegoś, co wydawało mu się wręcz absurdalne. Gdzie jest prawdziwy Sasuke Uchiha, który udowodnił mi, że ciężką pracą, można zrealizować wszystkie marzenia. Co się stało z chłopakiem, który zbudował fabrykę z najlepszym przyjacielem od podstaw, nie mając grosza przy duszy, lecz pomysły i wiarę w swoje możliwości ?! – Fugaku nie wytrzymał. Chciał aby do jego syna dotarło, że świat dla niego wcale się nie skończył i wciąż może działać, lecz musi tego chcieć. Młodszy Uchiha spojrzał na ojca, po czym szepnął :
- Umarł w dniu wypadku – to było ostatnie zdanie jakie wypowiedział, przy otwartych drzwiach. Gdy skończył, ponownie zamknął się w pokoju. Kilka łez chciało spłynąć po policzkach, jednak szybko wytarł je wierzchem dłoni. Fugaku stał po drugiej stronie. Jemu również chciało się płakać. Zachowanie Sasuke rozdzierało jego serce. Nie wiedział co ma zrobić, aby w jakiś sposób wpłynąć na syna. Choć było mu ciężko, musiał być silny. Nie tylko dla młodszego syna ale również dla Mikoto, ukochanej żony. Jeśli on się podda, to ona również a wtedy pęknie jej serce, czego nie chciał zobaczyć za żadne skarby. Cała nadzieja w starszym synu. Tylko on może sprawić, że Sasuke znów zacznie się uśmiechać i zachowywać tak, jak przed wypadkiem.

KOPENHAGA

Musiał zasnąć, gdyż za oknem słońce powoli zachodziło za horyzont. Przetarł oczy i spojrzał na zegarek, który wskazywał 17:00. Skrzywił się z niezadowolenia. Chciał tylko na chwilę się położyć, by później zadzwonić pod zdobyty numer. 

- Cholera ! – krzyknął, gdyż zdał sobie sprawę, że zmarnował sporo czasu. Pospiesznie wyciągnął zapisaną kartkę z kieszeni i sięgnął po telefon. Wystukał odpowiednie numery na klawiaturze komórki i czekał na połączenie. Trzy sygnały i nic. Rozłączył się i spróbował ponownie. Sytuacja powtórzyła się kilka razy, dopiero przy 10-ej próbie usłyszał męski głos po drugiej stronie :
- Halo ?
- Dobry wieczór. Z kim rozmawiam ? – zapytał Itachi
- To raczej ja powinienem zapytać pierwszy
- Przepraszam. Uchiha Itachi – przedstawił się.
- Jiraya. W czym mogę pomóc ? – zapytał.
- Chciałbym z panem porozmawiać w cztery oczy, na pewien temat – zaczął, oczekując jakiejś reakcji.
- To znaczy ?
- Chodzi mi o pańską dobrą znajomą – Tsunadę Senjuu – odpowiedział na pytanie a w słuchawce zapanowała cisza.

******

Voila :D Specjalnie dla Unnamed, która wręcz nie mogła się doczekać kolejnego rozdziału, zaparłam się w sobie i napisałam szósteczkę. O dziwo wszystko jest tak, jak chciałam :D :D Zwłaszcza końcówka, która wyszła dość ciekawie. Mam nadzieję, że treść przypadnie Wam do gustu. Przyznam, że przy takim upale ciężko się skupić, ale jakoś się udało :D Zapraszam Was do śledzenia moich poczynań na specjalnej stronie stworzonej na facebook’u. Tam znajdziecie wszystkie informacje dotyczące moich blogów oraz etapów tworzenia następnych rozdziałów :D
Tym czasem życzę przyjemnej lekturki oraz dla tych, którzy je mają, udanych wakacji. Buziaczki i do zobaczenia następnym razem :D

11 komentarzy:

  1. Rozdział świetny,ale...
    jestem chłopakiem xdd
    Czekam na następną nocie,twoje opka są najlepsze,
    życzę dużo veny xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O.O SZOK. Gomene ^^" Nie wiedziałam ^^" Dziękuję :) Następna dopiero w sierpniu :)

      Usuń
  2. :o którego sierpnia? xd
    Czekam,jak zwykle z niecierpliwością xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia :P Najpierw muszę napisać losy :P Po za tym to opowiadanie będzie miał ok 30 rozdziałów więc lepiej nie poganiaj bo opowieść szybciej się skończy :P

      Usuń
  3. Ah sis! Rozdzial smutny ;(
    Widac ze Sasek cierpi i ze zamknal sie sam w sobie na trzy spusty, nie dopuszczajac nikogo do siebie... Ale ja wiem ze Saku jak sie pojawi, to pewnie da mu niezle popalic, co? xD
    Uuu... Saku eks nie daje zyc? nie ladnie, oj nie ladnie.
    Zal mi nieco Naruciaka... ale wiem ze to dopiero poczatek opowiadania, wiec jestem dobrej mysli ;)
    Czekam na next sis ;)
    Byeee ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam cie do Liebster Award więcej informacji u mnie blogu ...Czekam na NN z twojej strony .
    http://mylifeinrelaword.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Yes Yes Yes ! Wreszcie kolejny rozdzialik... :* Uh już nie mogłam się doczekać tego co będzie, a teraz jeszcze bardziej się niecierpliwię :) Ciekawi mnie to jak rozegrasz akcję, by Sakura znalazła się w Japonii skoro Itachi szuka Tsunade...??? Tak, ten wątek jest zagadką.
    W każdym razie życzę weny :*
    Kochająca Czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. Jest w trakcie pisania :) proponuję zapoznać się z nowym rozdziałem na www.losy-sakury-i-sasuke.blog.onet.pl w ramach oczekiwań na tutejszą notkę :)

      Usuń